[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W czasie tych dwóch godzin niezauważalnie zmieniła się jej psychika.Być może Judith nawet stała się tym, kim zawsze pragnęła być.Kochającą kobietą, walczącą o szczęście dla siebie i swojego kochańka.* * *Tymczasem za drzwiami odbywała się narada.Kochająca Judith okazała się bowiem jeszcze bardziej niebezpieczna niż Judith wyrafinowana i perfidna.W jej ślicznej główce pod wpływem gry Peta zrodził się pomysł zaiste godny córki prezydenta.Postanowiła zmienić plan Mściciela.Odrobinkę.Pierwotnie miała podać Petowi środek halucynogenny, a następnie wymusić na nim morderstwo Oconnora.Teraz postanowiła zwabić tu Vlado pod pozorem przedawkowania narkotyku i następnie zabić go.Trójka telepatów bez trudu odnalazła w jej myślach ogrom nienawiści do swojego oficjalnego szefa za wszystkie upokorzenia jej ukochańego.- Miałyście racje z tą miłością i nienawiścią - nadał wreszcie Jeni - tylko, że to narobi nam sporo kłopotów.Nie sądziłem, że jedno musi być zawsze związane z drugim.- Fakt - zgodziła się Ewa.- W obu przypadkach zwracamy na siebie uwagę.Nie jestem pewna, czy to jest najwłaściwszy sposób i moment.- Jeżeli jeszcze raz zaczniemy zmieniać jej przekonania, to może zwariować - zauważyła Anna bez cienia litości w głosie.- Oszalała córka prezydenta, zaangażowana w ruch Wolnych Genów, widziana z jednym z mutantów przez długi okres.Trzeba znacznie mniej, żeby rozpętać kampanię przeciwko nam.Stało się.Musimy zostawić małą wraz z jej miłością.Swoją drogą, można się w niej zakochać.Wszystko robi z pasją i z charakterem.- Jedna wielka miłość na razie nam wystarczy - przypomniała jej Ewa.- Pozwólmy jej działać - zdecydował Jeni.- Proponuję jedynie podsunąć jej myśl o przesłuchaniu Mściciela i wzmocnić jej przekonanie o konieczności zabicia go.- A Pet? - Anna przyglądała się przez chwilę ekranowi.- Biedaczek jest zupełnie bez formy.Może tego nie wytrzymać.- Wytrzyma - uciął Jeni.- Powiadomimy go.Tylko bez wygłupów! - dodał, patrząc się na Annę wymownie.Ewa Bonov roześmiała się bezgłośnie, ale swoje myśli ukryła głęboko.Mutanci nie mieli zwyczaju naruszać tajemnicy czyichś myśli bez potrzeby, a już w żadnym wypadku nie naruszali nawzajem swoich myśli bez zgody zainteresowanych.Jeni i Anna zaledwie się domyślali przyczyn jej wesołości.Jeni zignorował ten fakt i powiadomił Peta o sytuacji.Po kwadransie środek halucynogenny zaczął działać, a Judith czekała na Mściciela.* * *Admirał Wilhelm Bron nie zwykł fatygować się osobiście do nikogo, jeżeli nie miał po temu ważnej przyczyny.Był to przy tym człowiek, który jako jeden z niewielu purystów słowo “ważny" rozumiał w najczystszym semantycznie jego znaczeniu.Nawet wizyta u swojego formalnego zwierzchnika nie mogła stanowić w jego pojęciu pretekstu do odstępstwa od tych zasad.Tak więc fakt, że siedział on teraz w gabinecie Oconnora mógłby świadczyć najlepiej o powadze sytuacji politycznej na Ziemi, gdyby nie to, że wiceprezydent doskonale rozumiał jej powagę.Przyjął go tylko dlatego, że nie mógł zrozumieć sam dlaczego zwykły w końcu problem wyborów prezydenckich doprowadził w jakiś dziwaczny sposób do najpoważniejszego kryzysu politycznego od czasów Wojny Klonów.Nie wszystko, a prawdę mówiąc bardzo niewiele dawało się wytłumaczyć bezwzględnością kampanii i ludzi biorących w niej udział.- Panie wiceprezydencie - Bron był nieufny i bardzo oficjalny.Nie ufał Oconnorowi i gdyby nie to, że rozwój wydarzeń zmusił go do szukania sojuszników poza ekipą Borisova, nigdy nie zgodziłby się na spotkanie z tym człowiekiem i w tym miejscu.Borisov świadomie postawił na dwóch najważniejszych stanowiskach we Flocie ludzi, którzy się nawzajem nie cierpieli.Ten system działał bez zarzutu do dziś dnia.- Proponuję, żebyśmy przeprowadzili tę rozmowę przy wyłączonych mikrofonach.Oconnor przez chwilę zastanawiał się nad tą propozycją.Wreszcie sięgnął do jednej z szuflad biurka i przełączył kilka przycisków.- Dotyczy to również pana, admirale? - zapytał, przypatrując się jednemu ze wskaźników.Bron spokojnie wyjął mikrofon z nadajnikiem z kieszeni swojego munduru.Oconnor uśmiechnął się i przełączył dodatkowo kilka innych przełączników swojej szuflady.W wyniku tego działania niezauważalnie dla rozmówcy w oparciu fotela zaczął pracować mechanizm, objawiający swoją działalność lekkim stukaniem w plecy.Był to wykrywacz kłamstw, zgłaszający swoją gotowość do pracy.Bron musiał mieć również coś takiego, ale Oconnor nie uważał za wskazane o tym dyskutować.Od tysiąca lat każdy szanujący się polityk, handlowiec, czy ktokolwiek zajmujący się kontaktami z ludźmi, stosował takie urządzenie.Oficjalnie natomiast udawano, że się tego nie robi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]