[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mamy co liczyć na podziękowanie przedfrontem.I wspomnisz moje słowa elfy i ludzie z tamtego brzegu Anduinywynajdą jakiś sposób, żeby ukazać sprawę tak, by to oni wyszli z tej historii jakozwycięzcy. Tak odezwał się zamyślony orokuen i na chwilę znieruchomiał, jakbywsłuchując się w głęboki pomruk Ognistej Góry. Tak pewnie będzie.Ale co to nas obchodzi?EPILOG.Co powie Historia? Historia, sir, skłamie jak zawsze.B.ShawMiej odwagę marzyć i kłamać.F.NietzscheNasza opowieść jest całkowicie oparta na szczegółowych, choć mającychpewne luki, opowieściach Cerlega, które przechowywane są w jego klanie w po-staci ustnego przekazu.Należy szczególnie podkreślić, że nie mamy w swoimposiadaniu żadnych potwierdzających go dokumentów.Haladdin, od którego na-leżałoby oczekiwać rozwiniętych dowodów, nie zostawił na tę okoliczność anijednego wersu.Pozostali zaś bezpośredni uczestnicy polowania na ZwierciadłoGaladrieli Tangorn i Kumai milczą z dość zrozumiałego powodu.Tak więc,każdy kto chce może ze spokojnym sumieniem oznajmić, iż są to majaczenia sza-lonego orokuena, który u schyłku żywota postanowił zmienić finał Wojny o Pier-ścień.W końcu, po to wymyślono memuary, by weterani mogli ze wsteczną datąprzekształcić swoje porażki w wiktorie.Dla tych natomiast, którzy uznali tę opowieść, jeśli nawet nie za prawdzi-wą, ale przynajmniej zasługującą na uwagę wersję, zapewne ciekawić będą pew-ne wydarzenia, rozgrywające się poza jej ramami czasowymi.Cerleg opowiada,że odprowadzał Haladdina od Orodruiny do Ithilien; konsyliarz wydawał się byćciężko chory i przez całą drogę nie wypowiedział nawet dziesięciu słów jednymciągiem.Na jednym z postojów kapral zasnął tak mocno, że obudził się dopieropod wieczór następnego dnia, przy tym z potężnym bólem głowy i mdłościami.Zamiast swojego towarzysza znalazł obok siebie mithrilową kolczugę, w którą za-winięty był pożegnalny list.Haladdin informował go w nim, że Zródziemie jestteraz uratowane od elfickiej ekspansji, i on, jako dowodzący operacją, dziękujekapralowi za wzorową służbę i nagradza go bezcenną kolczugą.Sam natomiastdoktor, niestety, zapłacił za zwycięstwo taką cenę, że więcej nie widzi dla siebiemiejsca wśród ludzi.Ostatnie słowa naprowadziły na zwiadowcę ponure myśli,które na szczęście nie potwierdziły się: sądząc po śladach, Haladdin po prostudotarł do Traktu Ithilieńskiego i ruszył nim gdzieś na południe.Ciekawe, że kilka lat temu jakiś lekkomyślny doktorant z katedry historii śre-363dniowiecza Zródziemia Uniwersytetu w Umbarze, wyraznie nie sceptycznie pod-chodząc do tej legendy, przedsięwziął specjalne poszukiwania w księgach buchal-teryjnych wschodnich klasztorów, prowadzonych już od półtora tysiąclecia, wyka-zując się przy tym jakąś nienaturalną dociekliwością.I co powiecie? Wygrzebał,szelma, takie oto ciekawe zbiegi okoliczności: w styczniu 3020 roku, według ów-czesnego kalendarza, do jaskiniowego klasztoru Gurwan Eren, znajdującego sięw górach północnej Wendotenii, naprawdę zgłosił się mnich, na oko Umbarczyk,który przyjął śluby całkowitego milczenia i przekazał klasztorowi.pierścieńz inoceramium.Z tego faktu doktorant wyprowadził pospieszny, lekkomyślnyi cytuję protokół posiedzenia rady wydziału całkowicie sprzeczny z naukąwniosek o identyczności wskazanego mnicha z legendarnym Haladdinem.Rada,wiadomo, obsztorcowała poszukiwacza widm tak, że zarzekł się odstąpienia odzatwierdzonego tematu pracy i od tej pory starannie czyści pędzelkami glinianeskorupy z khandyjskich śmietników VII dynastii.Co do prawdziwego Haladdina, to imię to można odnalezć w każdym uni-wersyteckim podręczniku, jednak nie fizjologii, której ten poświęcił swoje życie,a w skryptach z historii nauki jako przykład zbyt dalekich skoków do przo-du.Chodzi o to, że jego wspaniałe badania z dziedziny funkcjonowania włóknanerwowego tak wyprzedziły swoje czasy, że wypadły z obszaru zainteresowańnaukowych i były szczęśliwie zapomniane.Dopiero po trzech wiekach na jegoprace przypadkowo natknęli się medycy szkoły ithilieńskiej, poszukujący starychrecept na odtrutki.Wtedy stało się jasne, że Haladdin co najmniej o sto lat wy-przedził słynnego Wespuno, i nie tylko eksperymentalnie udowodnił elektrycznąnaturę wzbudzenia neurytu, ale przepowiedział również istnienie neuromediato-rów i nawet wykonał model ilustrujący ich funkcjonowanie.Niestety, tego typu priorytety interesują tylko historyków dla społeczności naukowej nie ma towszystko absolutnie żadnej wartości.W każdym razie, ostatnie znane prace Ha-laddina datowane są końcem 3016 roku Trzeciej Ery, a oficjalny punkt widzeniagłosi, że zginął on podczas Wojny o Pierścień.Wróćmy jednakże do Cerlega na szczęście jego istnienie nie podlega wąt-pliwościom.Jak wiadomo, przed zimą 3020 roku okupacja Mordoru zakończyłasię niespodziewanie i niewytłumaczalnie, i zaczęło się tam powoli odradzaćpokojowe życie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]