[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przespacerował się leniwie po placu i stwierdził, że to prawda.Tapadaniby przypadkiem przecinała mu drogę, a robiła to z takim wdziękiem, żemusiał sobie powtarzać, że ma ważniejsze sprawy na głowie.Jednocześniezadawał sobie pytanie: jeśli kobieta, odsłaniając tylko jedno oko, potrafi295zawrócić w głowie mężczyźnie, to co dopiero, gdy odsłoni inne powaby?Oczywiście nie wykluczał, że to może być zasadzka.Zresztą był już koło katedry, a pamiętał, że ulica, na którą ma zanieśćlist od stryja Álvara, znajduje się w pobliżu tej świątyni.List był zaadreso-wany do pani Marii de Ondegardo.Sądził, że to matka prawdziwego adre-sata Gila de Ondegarda.Pragnął jak najszybciej go poznać i porozmawiać.Wierzył, że to spotkanie pomoże mu wyjaśnić pewne okoliczności śmiercistryja i ojca, a jednocześnie wzbogaci jego wiedzę o Carvajalu.Miał rów-nież nadzieję poznać dalszy ciąg historii Diega de Acuñi i Sírax.Był pe-wien, że to ona, a nie kto inny, podróżowała w 1573 roku na pokładzieCzarnego Okrętu z Peru do Hiszpanii.* * *Kiedy przybył pod podany adres, zobaczył duży dom w zaułku.Bramazamknięta, okna przykryte okiennicami, jakby nikt tu nie mieszkał.Zanie-pokoiło go to.Mocno potrząsnął kołatką.Nikt nie odpowiedział.Potrząsnął jeszcze raz, mocniej.Na patio zadudniły czyjeś kroki.Masywne wrota pozostały jednak za-mknięte.Odsłonił się jedynie mały zakratowany otwór na wysokości oczu.‒ Czego pan tu szuka? ‒ usłyszał kobiecy głos.Domyślił się, że to służąca.‒ Przynoszę list dla Gila de Ondegarda.W oczach kobiety pojawiło się zdziwienie i coś na kształt strachu.Po-wiedziała sucho:‒ Pan Gil de Ondegardo nie żyje.Na Sebastiána spadło to jak grom z jasnego nieba.Zdołał tylko wy-krztusić:‒ Od jak dawna?‒ Niedługo będzie rok ‒ odpowiedziała kobieta gotowa zakończyćrozmowę.Młodzieniec w ostatniej chwili zdobył się na reakcję.Podniósł dłoń na296wysokość twarzy, żeby pokazać przesyłkę.‒ W zasadzie list jest zaadresowany do jego matki.‒ Ona też nie żyje ‒ odparła służąca bez namysłu.‒ To niemożliwe.‒ wyjąkał inżynier.* * *W pokoju panował półmrok.Kobieta siedziała na sofie.Miała zniszczo-ną twarz, przedwcześnie postarzałą.Ból wyrył na niej bruzdy goryczy wi-doczne gołym okiem nawet bez światła.Mimo to wydawała się zbyt młoda jak na matkę archiwisty, o którejwspominał stryj Álvaro.Ale skoro matka Gila de Ondegarda nie żyje, jakpowiedziała służąca, to kim jest ta kobieta?Usiadł na wskazanym fotelu i w milczeniu czekał, aż ona zacznie roz-mowę.‒ Jest pan z rodziny Álvara de Fonseki?‒ To był mój stryj.‒ Był?‒ Nie żyje od trzech miesięcy.Kobieta podniosła rękę do twarzy i zawołała:‒ Co za nieszczęście!Sebastián wyczuł, jak trudno jej utrzymać pozory spokoju i rue rozpa-czać w obecności obcego człowieka.‒ Proszę wybaczyć mą ciekawość, ale jaki stopień pokrewieństwa łą-czył panią z Gilem de Ondegardem?‒ Byłam jego żoną.‒ Żoną?Widząc zaskoczenie inżyniera, poczuła się w obowiązku wyjaśni‒ Nie wiedział pan, że był żonaty? Pobraliśmy się po tym, jak opuściłTowarzystwo Jezusowe.‒ Sebastián nie zareagował, więc zapytała: ‒ Znapan treść tego listu?‒ Nie, oczywiście, że nie.Wyciągnęła dłoń z kartką papieru.297Sebastián nie chciał przyjąć.‒ Wolałbym, żeby pani sama mi powiedziała.‒ Proszę przeczytać ‒ nalegała wdowa.‒ Nie mam siły na opowiada-nie.A zresztą, nie uwierzyłby pan moim słowom.Fonseca stanął tyłem do okna, żeby lepiej widzieć.W miarę jak odczy-tywał niewyraźne, pisane drżącą ręką słowa, zaczynał rozumieć postawę tejkobiety.A także swojego stryja.Z tego nieszczęsnego listu wynikało jasno, że Álvaro de Fonseca niewiedział nie tylko o śmierci Gila de Ondegarda, lecz i o tym, że był onżonaty.Nawet przez myśl mu nie przeszło, że list ten odbierze wdowa.Można było z niego wywnioskować, że stryj Sebastiána i mąż tej kobie-ty byli kiedyś kochankami.Uprzedzając Gila o grożącym niebezpieczeństwie, Álvaro nie wahał sięwyrazić, co do niego czuje.Był zrozpaczony, gotów na wszystko, byleuratować ukochanego Gila.Teraz inżynier zrozumiał, dlaczego ojciec wysłał tyle pieniędzy do Peru.Trzeba było zapłacić paru osobom za milczenie, żeby nie wybuchł wielkiskandal obyczajowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]