[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A tak na marginesie, kto pana zabije?- Cyganie, a niby kto? - Bowman podciągnął lewy rękaw.- Już próbowali to zrobić.Książę spojrzał na niego z wyraźnym obrzydzeniem.- Pewno dał im pan powód.Z natury to są ludzie spokojni.- Cóż, byłem na dole i.-- Wystarczy! - Książę uniósł władczo dłoń.- Podglądacze nigdy nie cieszyli się moją sympatią.Proszę natychmiast wyjść!- Wyjść? Przecież mnie złapią i.- Moja droga - gospodarz poklepał kolano dziewczyny poufałym gestem - wybacz mi, muszę wezwać właściciela, ale zapewniam cię , że nie ma powodów do obaw.Bowman wybiegł na taras, by sprawdzić, gdzie jest pogoń.Taras nadal był pusty.- Mógłby pan zamknąć za sobą drzwi - zawołał książę.- Ależ Charles.- Lila odzyskała głos.- Szach i mat w dwóch ruchach - oznajmił jej partner od gry w szachy.Od strony patio dały się słyszeć odgłosy pogoni, więc Bowman schronił się przed nadciągającą burzą w najbliższym porcie.Cecile także jeszcze nie spała; przeglądała w łóżku jakiś ilustrowany magazyn, ubrana w nocną koszulkę, która w szczęśliwszych okolicznościach z pewnością wywołałaby odpowiednie zainteresowanie.Otworzyła usta ze zdziwienia, a może do krzyku, jednak nie wydała żadnego głosu.Bowman zamknął za sobą drzwi i opierając się o nie plecami, zdał jej w krótkich słowach relację z ostatnich kilkunastu minut.- Pan to wszystko zmyślił - powiedziała.Bowman ponownie podciągnął lewy rękaw, teraz już z trudem, gdyż krew zaczynała krzepnąć i materiał przywarł do rany.- To też? - spytał.Skrzywiła się.- Chyba nie.Ale dlaczego oni.- Cśś!Na zewnątrz gwar się wzmógł aż do krzyków.Bez dwóch zdań miały one bezpośredni związek z jego osobą.Bowman uchylił nieco drzwi, by móc obserwować rozwój wydarzeń.Wielki książę stał z rozpostartymi ramionami jak zwalisty policjant z drogówki, zagradzając wejście Ferencowi, Hovalowi i Koscisowi.Nie od razu można było ich rozpoznać, gdyż zasłonili sobie twarze chustkami.Właśnie ta czynność opóźniła ich pogoń i pozwoliła Bowmanowi złapać oddech.- To jest własność prywatna, tylko dla gości hotelowych - oznajmił stanowczo książę.- Odsuń się! - warknął Ferenc.- Że co? Jestem książę de Croytor.- Jak się nie odsuniesz, to będziesz martwym księciem Jak-mu-tam: - To już bezczelność! - stwierdził arystokrata, po czym z szybkością zaskakującą u kogoś jego postury ruszył do przodu i rąbnął niczego się nie spodziewającego Ferenca pięknym prawym sierpowym w szczękę.Cygan poleciał do tyłu, prosto w ramiona Hovala i Koscisa, którzy spojrzeli na siebie, a po chwili wahania wykonali szybki odwrót, podtrzymując oszołomionego wciąż młodzieńca.- Charles! - Lila złożyła ręce w geście niemego podziwu.- Jakiś ty odważny.- Drobiazg.Arystokracja kontra chamstwo - klasa zawsze da znać o sobie.Chodź, mamy do dokończenia partię szachów, nie mówiąc już o kanapkach.- Ale.ale jak możesz przyjmować to tak spokojnie? Nie zadzwonisz po dyrektora czy na policję?- Po co? Byli zamaskowani, więc się ich nie rozpozna, a zanim przyjedzie policja, będą już daleko.Książę zniknął w pokoju, zamykając za sobą drzwi, toteż Bowman zrobił to samo.- Słyszałaś?Cecile skinęła głową.- Dobry, stary książę.To dało mi chwilę oddechu.- Ujął za klamkę.- Cóż, dzięki za schronienie.- Dokąd teraz? - w jej głosie było słychać zatroskanie albo rozczarowanie.A może oba te uczucia.- jak najdalej stąd.- Swoim samochodem? - Nie mam go tutaj.- Więc weź mój.Chciałam powiedzieć nasz.- Poważnie?- Oczywiście, głuptasie.- Pewnego dnia uczynisz mnie bardzo szczęśliwym człowiekiem.Co do samochodu, to może jednak skorzystam kiedy indziej.Dobranoc.Cicho zamknął za sobą drzwi i prawie dotarł do swojego pokoju, gdyz cienia wynurzyły się trzy postacie.- Najpierw ty, przyjacielu - szepnął Ferenc, nie chcąc najwyraźniej ponownie zakłócać spokoju de Croytora.- A potem panienka.Gdy pojawili się napastnicy, Bowmana od drzwi pokoju dzieliły trzykroki.Pierwszy zrobił, zanim Ferenc skończył gadać - ludzie zakładają, że każdy zatrzyma się uprzejmie, by ich wysłuchać, a trzeci - zanim którykolwiek z Cyganów zdążył się ruszyć.Hoval i Koscis czekali na sygnał Ferenca, lecz jego reakcje były mocno opóźnione po bliskim kontakcie z ręką księcia.Bowman zdołał zatrzasnąć drzwi i przekręcić klucz, zanim łomotnęło o nie ramię napastnika.Bowman nie tracił czasu na ocieranie potu czy gratulowanie sobie refleksu.Przebiegł przez apartament, otworzył okno i wyjrzał na zewnątrz.W odległości niespełna dwóch metrów znajdowały się konary rozłożystego drzewa.Cofnął głowę i nasłuchiwał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]