[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po godziniezobaczyli samo zwierzę.Maxie wyjaśnił, że Ministerstwo Zasobów postanowiłopoobcinać nosorożcom rogi, żeby je ocalić.Była to próba zniechęcenia kłusowni-ków przenikających z Zambii.Na nosorożce polowano wyłącznie dla rogu. No i co? Nic to nie pomogło.Dalej je zabijają. Maxie wzruszył ramio-nami. Dlaczego? Skoro nie mają handlowej wartości? Z dwóch powodów.Po pierwsze, żeby nie musieli w przyszłości tracić cza-su na tropienie zwierzęcia pozbawionego rogu  nosorożca trzeba tropić przezkilka dni, żeby go dopaść.A po drugie, ich zleceniodawcy płacą im tyle samo zanosorożca bez rogu, co z rogiem. A po jakiego diabła to robią? Właśnie! Diabelnie prosty powód.Jeszcze przed pięciu laty w Zimbabwebyło ponad dwa tysiące czarnych nosorożców.Dziś zostało ich około trzystu pięć-dziesięciu, z których połowa znajduje się na dobrze chronionej ziemi prywatnej.Ludzie, którzy płacą kłusownikom, mają duże zapasy kłów nosorożców i sprzeda-ją je w małych ilościach, żeby utrzymać astronomicznie wysokie ceny.Ich celemjest całkowite wytępienie czarnego nosorożca.W dniu, kiedy to się stanie, war-tość zapasów podwoi się albo potroi.Na Dalekim Wschodzie dziesięć gramówproszku z rogu nosorożca będzie więcej warte niż dziewięciokaratowy diamentczystej wody.Ocenia się, że te sukinsyny zgromadziły tony rogów.Chodzi więco dziesiątki milionów dolarów.Tak, mój drogi, rachunek ekonomiczny.Creasy spojrzał na stojące daleko, pozbawione rogu zwierzę.Dławiła gowściekłość.86  Ile kłusownik dostaje za róg? Przeciętnie pięćset dolarów.W Zambii stanowi to równowartość rocz-nych zarobków.Ryzyko jest jednak duże.Rządowi strażnicy zwierzyny mają pra-wo zabijać kłusowników.I często to robią.Problem polega na tym, że jest ich zbytmało.I dysponują tylko jednym helikopterem na cały kraj. Jeśli spotkamy tych bydlaków, to ich zlikwidujemy.Dostałeś nawet takiepolecenie  powiedział Creasy. Chyba nie będziemy mieli szczęścia ich spotkać  odparł ze smutkiemMaxie. Działają raczej bardziej na zachód stąd.Ten nosorożec nie znajdzie jużchyba towarzyszki.Ta linia wyginie. Miejmy nadzieję, że nie będzie tak zle  mruknął Creasy.* * *Maxie dotarł do przeciwległego brzegu, karabinek z powrotem przewiesiłprzez ramię.W ręku trzymał jednak Kałasznikowa.Gdy nie oglądając się za sie-bie, ruszył ostrożnie w krzewiastą gęstwinę, broń trzymał gotową do strzału.Cre-asy wiedział, że Maxie dokonuje wstępnego obchodu terenu, by się upewnić, żenic im nie grozi ze strony zwierzyny, bądz człowieka.Maxie pojawił się ponownie na brzegu po piętnastu minutach.Jeszcze razspojrzał w dół i w górę rzeki, czy aby nie kryje się gdzieś krokodyl, a następ-nie dał znak, by przeprawiał się Creasy.Na ślady trafili około piętnastu kilometrów od miejsca popełnienia zbrodni.Maxie usiadł w kucki i przez kilka minut wpatrywał się w spieczoną ziemię.Cre-asy cierpliwie czekał wiedząc dobrze, że jego przyjaciel jest niezawodnym tropi-cielem, wyposażonym niemalże w szósty zmysł.Wreszcie Maxie wstał i zacząłchodzić w koło, kręgi były coraz większe, wreszcie znowu ukucnął i po chwiliprzywołał Creasy ego.Wskazał na ślady: złamane zeschnięte kępki trawy, wgłę-bienie, złamana gałązka. Tu było obozowisko ubiegłej nocy  oświadczył. Dwaj Afrykanie. Jesteś pewny, że Afrykanie? Bez wątpienia.Mieli sandały ze starych opon samochodowych. Wska-zał na odciski w ziemi. Biali noszą fabryczne obuwie.Nie są to pracownicynadzoru, nie mają dużo pieniędzy.Tylko tak można tłumaczyć te sandały. Kłusownicy? Wątpię.Kłusownicy noszą przeważnie wojskowe buty.Albo zambijskie,albo z Zimbabwe.Tak, ci mogli być kłusownikami, ale nie tymi, którzy polują nanosorożce, tylko miejscowymi traperami, łowcami drobnej zwierzyny na mięso.87 No i na futerka. Wskazał w prawo. Dwadzieścia kilometrów stąd jest wieśBatongka.Zlady idą właśnie z tamtego kierunku, prawdopodobnie obaj poszli dojeziora.Moim zdaniem są parę kilometrów na północ. Jesteś chwilowo wodzem wyprawy  powiedział Creasy. Co robimy?Maxie podzwignął się, wyprostował i popatrzył na zegarek.Potem spojrzałw kierunku wsi, w stronę jeziora i zaczął głośno myśleć:  Jeśli ci dwaj pocho-dzą ze wsi w górze rzeki, to najprawdopodobniej regularnie wyprawiają się w teokolice po skórki i mięso.Mogli tu być w czasie popełniania zbrodni, mogli coświdzieć.To ich kłusownictwo pozwala im zaledwie się wyżywić.Może byli tuwłaśnie przed wielkim deszczem i coś widzieli, może zauważyli jakieś ślady.Ktowie, czy nie dowiedzielibyśmy się od nich czegoś interesującego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl