[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co teraz? zapytał Simon, ścierającmąkę i porządkując kuchnię. Teraz doprawiamy i dodajemy trochęsoku z cytryny poinstruowałam go i ustaw-iłam na stole cynamon, gałkę muszkatołową,cukierniczkę i cytrynę. Dobra, co mam zrobić? Pomachał bi-ałymi od mąki rękami.Przyszło mi do głowy kilka pomysłów, alepowstrzymałam pokusę pokazania mu tego,co tak naprawdę chciałabym, żeby zrobił. Zacznij od wytarcia rąk, a potem mi po-możesz.Będziesz moim asystentem.Rozglądał się za ręcznikiem kuchennym.Przypomniałam sobie, że zostawiłam gona blacie i sięgnęłam po niego.Poczułam304/748wtedy dwie silne dłonie bardzo specyficznieumiejscowione na moich pośladkach. Ym, cześć powiedziałam i zamarłamw miejscu. Cześć odpowiedział przeciągle, nadaltrzymając ręce na moim tyłku. Wytłumacz się, proszę domagałam się.Nie zwracałam uwagi na to, że serce chciałomi wyskoczyć z klatki piersiowej. Kazałaś mi wytrzeć o coś dłonie wyjaśnił.Jąkał się przy tym, bo powstrzymy-wał wybuch śmiechu, kiedy na zmianę lekkościskał moje półdupki. I zrozumiałeś, że chodzi o moją pupę? Odwróciłam się ze śmiechem do niego i samazdjęłam z siebie jego dłonie. Cóż mogę powiedzieć? Lubię sięspoufalać z moimi sąsiadami odparł,patrząc to na moje usta, to w moje oczy. Hola, proszę pana.Mamy ciastodo upieczenia.Będę wdzięczna, jeśli będzieszsię zachowywał.Nikt nie dotyka mojego tyłka305/748bez zaproszenia. Zachichotałam, niepuszczając jego rąk.Kciukiem kreślił kółkana wewnętrznej stronie mojej dłoni,co przyprawiło mnie o zawrót głowy.Ten fa-cet mnie wykończy. Stań tam, panie Lepkie Rączki, i bądzgrzeczny rozkazałam.Uśmiechnął się drwiąco, ale posłuchał. Jezu najświętszy powiedziałambardziej do siebie niż do niego.Naszespojrzenia spotkały się nad miską z jabłkami. Robisz to, co ci każę.Jasne? Wsypałam cukier do miski. Jasne.Zaczęłam wrzucać jabłka, a Simon podążałza moimi wskazówkami.Kiedy prosiłamo więcej cukru sypał.Kiedy prosiłamo dosypanie cynamonu dosypywał.Kiedyprosiłam o sok z cytryny wyciskał, i to tak,że miałam ochotę rzucić się na niego.306/748Wymieszałam składniki i spróbowałam.Były przyprawione, jak trzeba, więc podałamSimonowi ćwiartkę jabłka. Otwieraj poleciłam.Pochylił się w mo-ją stronę.Wsunęłam mu do ust kawałekjabłka, a on zamknął je, zanim zdążyłam zab-rać palce.Jego język delikatnie i celowopląsał po moich dwóch palcach zatrzaśnię-tych w jego ustach.Bardzo powoli wyjęłamje z zaciśniętych warg. Pyszne powiedział łagodnie. Pfff. Tylko tyle wydobyłam z siebie,przymykając oczy na widok wulkanu seksu,który stał przede mną. Słodka Caroline. Pfff powtórzyłam.Rozsądek pod-powiadał mi, że to kiepska sytuacja.Serceza to skakało z radości. Przyjemnie? zapytał i rzucił mi tenswój lekko złośliwy, znaczący uśmiech. Przyjemnie przyznałam.Płonęłampo palcellatio.Zgoda szmoda, harem szarem.307/748Co z tego, że nie miałam O? Potrzebowałamkontaktu z tym mężczyzną, i to jak na-jbardziej lubieżnego.Zakołatano w moje erotyczne wrota.Właśnie miałam zamiar zedrzeć z niego ub-ranie, powalić go na podłogę i ujeżdżaćpośród jabłek i cynamonu, kiedy zadzwoniłtelefon. Wybawienie.Popatrzywszy w oczy niebieskookiego di-abła, poszłam po komórkę, byle dalej od las-ujących mózg czarów.Wydawało mi się,że wyglądał na zawiedzionego. Dziewczyno, co porabiasz? zapiszczałaMimi w słuchawce.Odsunęłam telefonod ucha, żeby nie ogłuchnąć.Mimi miała trzystopnie głośności: głośny normalny, głośnypodekscytowany i głośny podpity.Właśniebyła w końcowej fazie podekscytowanegoi przechodziła w podpity. Szykuję się do kolacji.Gdzie jesteś? spytałam i jednocześnie dałam Simonowi308/748znak głową, że dobrze robi, przekładającjabłka do formy na ciasto. Jesteśmy z Sophią na drinku.Co robisz? krzyczała. Już mówiłam, że szykuję się do kolacji.Bawiła mnie ta rozmowa.Simon wszedł do salonu, trzymając formęz ciastem. Włożyć to do piekarnika? spytał. Mimi, poczekaj.Jeszcze nie.Muszędodać śmietankę wyjaśniłam, więc wróciłdo kuchni. Caroline Reynolds, to był mężczyzna!Kim on jest? Z kim jesz kolację?I co smarujesz śmietanką? wystrzeliła całąserię pytań, jeszcze bardziej podnosząc głos. Uspokój się.Ależ ty krzyczysz! Jemkolację z Simonem i pieczemy szarlotkę za-spokoiłam jej ciekawość.Od razu przekazałato Sophii. Cholera wymamrotałam, słyszącszamotaninę po drugiej stronie.309/748 Reynolds, co ty wyprawiasz? Pieczeszciasta z sąsiadem? Jesteście nadzy? TerazSophia krzyczała, biorąc mnie w obroty. Nie, a wy musicie się uspokoić.Rozłączam się odkrzyknęłam.SłyszałamMimi, która mówiła sprośne rzeczyo ciastach i śmietankach.Sophia była wpółzdania, zakazując mi odkładania słuchawki,ale i tak to zrobiłam.Westchnęłam i wróciłam do Simona,którego przyłapałam z rękami pełnymiciasta.Wbrew sobie prychnęłam.*** O matko, ale cudowne rozkoszowałamsię z przymkniętymi oczami.Całkowicie pod-dałam się smakowaniu. Wiedziałem, że będziesz zadowolona.Nie przypuszczałem jednak, że aż tak szepnął i z zachwytem patrzył na mnie. Nic nie mów.Zepsujesz ten moment jęknęłam i przeciągnęłam się.Akceptowałamwszystko, co mi dawał.310/748 Chcesz jeszcze? zaproponował. Nie będę mogła się jutro ruszać. Dalej, bądz niegrzeczna, zasłużyłaś na to.I wiem, że tego pragniesz droczył sięze mną, pochylając się w moją stronę. Zgoda powiedziałam i przygotowałamsię na kolejny raz.Zamknęłam oczy.Słysza-łam, jak szykuje się, by go włożyć.Gdy tylkogo poczułam, westchnęłam i zacisnęłamwargi. Jesteś jedyną kobietą, która potrafiznieść tak wiele naraz zachwycał się, obser-wując, jak ponownie mu się poddaję. Widocznie do tej pory nie spotkałeśkobiety, która lubiłaby pulpety tak bardzo jakja zamruczałam przy kolejnym kęsie.Byłam najedzona do granic możliwości, alenie chciałam, żeby ten posiłek się skończył.Simon przygotował dla mnie doskonałąkolację, która była pieszczotą dla mojegopodniebienia.Nauczył się przyrządzać tewspaniałe pulpety w Neapolu od pewnej311/748kobiety.Obiecywał, że będą to najlepsze pul-pety, jakie w życiu jadłam.Faktycznie, nigdynie miałam nic lepszego w ustach.Oczy-wiście, przyznałam to po kilku sprośnychżartach na temat wkładania tego i owegodo ust.Rany, robił genialne pulpety.Zjadłam prawie cały makaron, do tego całąporcję swoich pulpetów i część jego.Nalegałam, żeby wziął ostatniego, aleodmówił i podał ten cud kulinarny prostodo moich ust.Simon był dobrym gospodarzem.Kazałmi siedzieć, pić wino i patrzeć zamiast po-magać.Przygotowując danie, zabawiał mnieopowieściami o swoich podróżach.Posiłekbył prosty, ale bardzo smaczny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]