[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zastanawiał się, czy nie powinien sprowadzić ichna dół, jak najdalej od niespodziewanej strzelaniny.Okrzyki dochodziły już ze schodów na końcu korytarza, częstotliwość strzałówsię nasiliła.W krótkofalówkach słychać było krzyki.Eastling złapał Wilhelma zaramię i zawołał: Co się dzieje?! Dowódca oddziału został postrzelony na drugim piętrze odparł oficer. Na drugim?!Ryan usłyszał wołania komandosów na schodach, a za chwilę jego oczom ukazałysię światła latarek.Członkowie oddziału GSG 9 wrócili na pierwsze piętro.Ryanw pierwszej chwili myślał, że cały oddział się wycofał, ale szybko zorientował sięw sytuacji.Kilku komandosów taszczyło jakiś ciężar.Próbowali przecisnąć sięz karabinami i sprzętem przez wąski korytarz.Amerykanin domyślił się, że niosądowódcę.Komandosi odezwali się po niemiecku, a Ryan i Eastling zeszli im z drogi.Jackdostrzegł bezwładne ciało oficera.Prawdopodobnie nie żył.Komandosi dotarli dokońca korytarza i zniknęli na schodach prowadzących na parter.Dokładnie nad Ryanem rozległ się kolejny huk.Granat odłamkowy.Ryan znał tenodgłos aż za dobrze z czasów służby w marines.Ze stropu posypał się tynk.Z krótkofalówek policji dobiegały okrzyki i komendy.Ryan nie rozumiał ani słowa,ale miał nieodparte wrażenie, że coś poszło nie tak i że na drugim piętrze zapanowałkompletny chaos.Kilka sekund pózniej na klatce schodowej pojawiła się kolejna grupakomandosów, niosąca rannego.W świetle latarek Ryan zobaczył wyraznie, żemężczyzna krwawił.Amerykanin przywarł do ściany, aby ich przepuścić, alekomandosi zachwiali się pod ciężarem kolegi.Ryan podbiegł do grupki i chwycił rannego pod ramionami.Zaczął ciągnąćmężczyznę korytarzem.Buty komandosa wlokły się po linoleum.Ryanw przeciwieństwie do komandosów nie był obciążony bronią i amunicją, miał więcwiększą swobodę ruchów.Krzyknął do członków GSG 9, żeby wracali na górę.Nawet jeśli nie zrozumieli jego słów, zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa,w jakim znajdowali się ich koledzy piętro wyżej.Przeładowali broń i wbiegli poschodach. Nick! zawołał Ryan. Pomóż mi!Eastling podbiegł i wziął rannego za nogi.Razem donieśli go do klatki schodowej.Mężczyzna żył, mimo że postrzelono go w twarz.Na szyi nadal wisiał mu karabinMP5, do kamizelki miał przytroczone magazynki i granaty.Nick i Jack znieśli bezwładne ciało na parter, gdzie dołączyło do nich dwóchratowników medycznych.Razem umieścili rannego na noszach.Jeden z sanitariuszypowiedział coś do Ryana.Ten nie zrozumiał, ale domyślił się, że chodzi o broń.Ryanzdjął pas z ramienia komandosa i wziął karabin.Eskortował rannego i sanitariuszyaż do karetki, zaś Eastling wrócił na pierwsze piętro.Po drodze minął kolejnegokomandosa, tym razem rannego w ramię.Niemiecki policjant sprowadzał go na dół.Ambulans odjechał, a Ryan został na ulicy.Z lokalu na górze nadal dobiegałyodgłosy strzelaniny.Pod budynek podjechały następne karetki.Policjanci staliz wyciągniętą bronią i patrzyli na błyski wystrzałów na drugim piętrze.Jack niewiedział, komu oddać karabin, przewiesił go więc przez ramię i postanowił zwrócićgo pózniej Wilhelmowi.Zobaczył, że kilku umundurowanych policjantów wspina się po drodzepożarowej na południowej ścianie budynku.Z pewnością rozkazano im włączyć siędo akcji, która trwała o wiele dłużej, niż planowano.Ryan podbiegł z powrotem do warsztatu, ale drogę zagrodziła mu druga parasanitariuszy, kładących na noszach rannego w ramię komandosa.Amerykanin chciałwrócić na swoją pozycję na pierwszym piętrze, którą zajmował jeszcze przed dwomaminutami.Ruszył więc ku zewnętrznej drabince, po której wchodzili policjanci.Wszedł po szczeblach do zewnętrznych schodów na drugiej kondygnacji.Zbliżałsię do korytarza, z którego wcześniej się wycofał, gdy poczuł na twarzy podmuch.Pół metra przed nim pękła jedna z cegieł w ścianie budynku.Huk i siła uderzaniasprawiły, że stracił równowagę i runął na mokry metalowy podest.Już upadając, wiedział, że ktoś do niego strzelał.I to wcale nie z górnych pięter.Spojrzał w prawo.Po drugiej stronie ulicy stał czterokondygnacyjny budynek.W niektórych oknach paliły się światła.Jack przywarł do mokrego podestu i zacząłpo kolei przyglądać się każdemu z nich, aby ustalić, skąd padł strzał.Szybkoprzypomniał sobie, że znajduje się w narożnym budynku.Był więc wystawiony naostrzał ze wszystkich mieszkań z dwóch przecznic.Podejrzanych okien byłocholernie dużo.Ryan nie miał pojęcia, za którym ukrywa się strzelec.Snajper nie strzelałby z oświetlonego pomieszczenia.Zaczął badać wzrokiemwyciemnione okna.Chwilę pózniej zdał sobie sprawę, że może sobie jeszcze bardziejułatwić zadanie i namierzać tylko otwarte okna. Może tamto? , pomyślał.Uwagę Ryana zwrócił błysk w narożnym okniew budynku oddalonym o jakieś 60 metrów.Amerykanin nie usłyszał wystrzału.Snajper miał więc broń z tłumikiem, a co ważniejsze, nie strzelał już dorozciągniętego na podeście Ryana.Jack wyciągnął krótkofalówkę z kieszeni kurtki.Nie wiedział, ilu policjantów namiejscu zdarzenia znało angielski, ale niewiele go to obchodziło. Snajper! krzyknął do głośnika. Czwarte piętro szarego budynku na tej samejulicy.Drugie okno od narożnika.W odpowiedzi usłyszał głos: Kto mówi?Ryan nie zrozumiał pytania, powtórzył komunikat, po czym wczołgał się dośrodka budynku przez otwarte okno.Kolejne kule nie leciały w jego kierunku, alew szalejącej piętro wyżej strzelaninie mogło się zdarzyć wszystko.65Komandosi GSG 9 w salonie mieszkania na poddaszu sami zorientowali się, że sąostrzeliwani przez południowe okna.Z początku myśleli, że dwóch kolegów trafiłykule wystrzelone przez terrorystów RAF przez gipsowe ściany sypialni.W ścianachrzeczywiście były dziury po pociskach.W pomieszczeniu leżało mnóstwoodłamków.Komandosi odpowiedzieli ogniem z broni automatycznej w stronęprzylegających do holu pomieszczeń.Dopiero gdy trzeci komandos, trafiony od tyłuw prawe ramię, runął na ustawiony pośrodku pokoju stół, stało się jasne, że strzałypadają także z boku.W tej samej chwili w krótkofalówkach rozległ się okrzyk: Snajper!.Komandosina całym świecie znali doskonale to słowo i chociaż nie zrozumieli dwóch zdań poangielsku, które wypowiedział nieznany głos, od razu spojrzeli w prawo.Pękłakolejna szyba, do salonu wpadła następna kula.Komandosi rzucili się na podłogę.Ryan zawołał policjantów na drugim końcu korytarza, ale Niemcy nie usłyszeli goz powodu trwającej piętro wyżej strzelaniny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]