[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet gdybyśmy mieli odpowiednie środki, to braknam serca, ducha, woli.Torie, dalsza walka nie ma sensu.Bayta nigdy nie płakała w obecności Torana.Teraz też powstrzymała łzy.Na-prawdę.Mimo to Toran położył jej dłoń na ramieniu i rzekł łagodnie: Nie myśl o tym, kochana.Wiem, co czujesz.Ale nie można.128Tak, nie można nic zrobić! Wszyscy to mówią.i siedzimy tak jak baranyi czekamy na rzez! Podniosła napoczętą kanapkę.Toran cicho słał łóżka.Na ze-wnątrz panowała zupełna ciemność.Randu, jako nowo mianowany koordynator konfederacji miast na Haven, do-stał na własne żądanie pokój na górze, z okien którego roztaczał się widok nadachy domów i zieleń miejską.Teraz, w gasnącym świetle lamp, wszystkie domywydawały się cofać w jednostajny, posępny mrok.Randu nie miał czasu, żebyzastanawiać się nad symboliczną wymową tej sceny.Rzekł do Eblinga Misa, który zdawał się całkowicie pochłonięty kontemplacjąnapełnionego czerwonym winem kielicha trzymanego w dłoni: Jest takie powiedzenie na Haven, że kiedy gasną światła w niszach, towszystkim porządnym, ciężko pracującym ludziom pora spać. Dużo sypiasz ostatnio? Nie.Przepraszam, że wezwałem cię o tak póznej porze, Mis.Jakoś bardziejteraz lubię noc.Czy to nie dziwne? Ludzie na Haven ściśle przestrzegają zasady,że kiedy jest ciemno, trzeba spać.Ja też.Ale teraz jest inaczej. Kryjesz się rzekł matowym głosem Mis. W czasie pracy otaczającię ludzie.Czujesz na sobie ich spojrzenia.Zdajesz sobie sprawę, że pokładająw tobie swe nadzieje.W czasie snu jesteś wolny. A więc ty to też czujesz? To przygnębiające uczucie klęski?Ebling Mis wolno skinął głową. Tak.To zbiorowa psychoza.[niecenzuralne] panika tłumu.Na Galakty-kę, Randu, czego się spodziewasz? Masz tu całe społeczeństwo, które wychowa-no w ślepej wierze, że bohater ludowy z dawnych czasów wszystko przewidziałi zaplanował, i że troszczy się o każdy szczegół ich życia.To przyzwyczajeniemyślowe ma wszelkie cechy kultu religijnego i sam wiesz, co to znaczy. Nie mam najmniejszego pojęcia.Mis nie był zachwycony perspektywą dłuższych wyjaśnień.Nigdy tego nielubił.Mruknął więc coś pod nosem, popatrzył dłuższą chwilę na cygaro, któreobracał w palcach i w końcu rzekł: Charakteryzuje się silną wiarą.Wierzeniami może zachwiać tylko potężnyszok, a w takim przypadku dochodzi do prawie całkowitego załamania psychicz-nego.W lżejszych przypadkach kończy się to histerią, patologicznym uczuciembraku bezpieczeństwa.W ciężkich przypadkach szaleństwem i samobójstwem.Randu obgryzał paznokcie.Wreszcie rzekł: Innymi słowy, kiedy Seldon nas zawiódł, zabrakło nam szczudła, na którymopieraliśmy się tak długo, że nasze mięśnie zanikły i nie możemy teraz ustać nawłasnych nogach. Właśnie tak.To co prawda tylko przenośnia, ale jest właśnie tak.129 A jak twoje mięśnie, Ebling?Psycholog wypuścił potężny kłąb dymu. Sflaczały, ale nie zanikły.Mój zawód wymaga pewnej dozy odpornościi niezależnego myślenia. Widzisz wyjście? Nie, ale musi jakieś być.Być może Seldon nie opracował żadnych za-bezpieczeń przed kimś takim jak Muł.Być może jego plan nie gwarantuje namzwycięstwa.Ale w końcu nie gwarantuje nam też porażki.On po prostu przestałsię liczyć w tej grze i jesteśmy zdani tylko na siebie.Muła można pokonać. W jaki sposób? W taki sam, w jaki można pokonać każdego uderzając całą siłą w słabypunkt.Widzisz, Randu, Muł nie jest supermanem.Kiedy się go w końcu pobije,każdy się o tym przekona.Rzecz w tym, że nikt go nie widział, a legendy rodząsię szybko.Przypuszczalnie jest mutantem.Ale co z tego? Ignoranci uważają, żemutant to coś w rodzaju supermana.Nic podobnego.Oblicza się, że codziennie rodzi się w Galaktyce kilka milionów mutantów.U dziewięćdziesięciu ośmiu czy nawet dziewięćdziesięciu dziewięciu procentz tych kilku milionów zmienione cechy daje się wykryć tylko za pomocą mi-kroskopu albo analiz laboratoryjnych.Z pozostałych dwu czy jednego procentamakromutantów, to jest osobników, u których zmienione cechy można wykryćgołym okiem, dziewięćdziesiąt osiem czy dziewięćdziesiąt dziewięć procent topotworki, które albo umierają szybko, albo trafiają do laboratoriów lub ośrodkówrozrywki.Z tych niewielu pozostałych mutantów, u których różnice są pozytywne,prawie wszyscy są nieszkodliwymi dziwolągami, którzy pod pewnym względemprzewyższają normalnych ludzi, ale pod innymi względami mieszczą się w nor-mie, a często poniżej normy.Rozumiesz, Randu? Tak.Ale co myślisz o Mule? Przyjmując zatem, że Muł jest mutantem, możemy założyć, że posiadajakieś niezwykłe cechy, niewątpliwie psychiczne, dzięki którym może zdobywaćświaty.Z drugiej strony, ma na pewno jakieś słabe miejsca, które musimy odkryć.Gdyby nie rzucały się one w oczy i gdyby ich odkrycie nie było dla niego grozne,to nie byłby taki tajemniczy i nie kryłby się przed wzrokiem innych ludzi.Jeślijest mutantem. A czy istnieje inna możliwość? Być może.Poza informacjami kapitana Hana Pritchera z byłego wywiaduFundacji nie mamy żadnych dowodów, że to mutant.Pritcher doszedł do takichwniosków po rozmowach z ludzmi, którzy twierdzili, że znali Muła, czy kogoś ktomógłby być Mułem, kiedy był jeszcze dzieckiem.Pritcher opierał się na skąpychdanych, poza tym nie jest wykluczone, że to sam Muł rozpowszechnił te wieści.Na pewno bardzo mu pomogła opinia mutanta-supermana. To interesujące.Od dawna o tym myślałeś?130 W ogóle o tym nie myślałem, przynajmniej nie w tym znaczeniu, żebymwierzył, że jest tak właśnie.To po prostu możliwość, którą trzeba brać pod uwagę.Załóżmy na przykład, że Muł odkrył jakiś rodzaj promieniowania, który osłabiaenergię psychiczną, coś w rodzaju tego, które powstrzymuje reakcje jądrowe.I coty na to, Randu, hę? To by chyba wyjaśniało to, co się teraz z nami dzieje i co siędziało na Fundacji, prawda?Randu wydawał się beznadziejnie przygnębiony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]