[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ayla nie w pełni pojmowała prawdziwe znaczenie Festiwalu Matki.Uważała, że to po prostu radosne i przyjacielskie zgro­madzenie, chociaż mówili o “uhonorowaniu" Matki, a wiedziała, co to na ogół znaczyło.W miarę jak coraz więcej par, a czasami troje lub więcej ludzi, odchodziło w ciemność i chowało się za zasłonami, zaczynała rozumieć więcej, ale dopiero kiedy spoj­rzała na Daraldiego i zobaczyła jego pożądanie, pojęła wreszcie, czego od niej oczekiwał.Przyciągnął ją ku sobie i pochylił się, chcąc pocałować.Ayla czuła jego żar i zareagowała z niejakim ciepłem.Położył rękę na jej piersi i starał się sięgnąć pod tunikę.Był przystojny, uczucie nie było nieprzyjemne, czuła się odprężona i w nastroju, ale chciała trochę czasu na przemyślenie sytuacji.Trudno jej było się opierać, umysł miała zamącony; nagle usłyszała ryt­miczne dźwięki.- Wróćmy do tancerzy - powiedziała.- Po co? I tak nie ma już dużo tańczących.- Chcę pokazać taniec Mamutoi - oznajmiła.Zgodził się.Już zareagowała; mógł poczekać jeszcze chwilę.Kiedy doszli do tancerzy, Ayla zobaczyła, że nadal był tam Jondalar.Tańczył z Madenią.Trzymał jej obie ręce i pokazywał kroki tańca, którego się nauczył od Sharamudoi.Filonia, Losa-duna, Solandia i kilkoro innych klaskali rytmicznie w dłonie; grający na flecie i na bębnie znaleźli partnerów.Ayla i Daraldi dołączyli się do klaskania.Pochwyciła wzrok Jondalara i zaczęła uderzać dłońmi w uda, tak jak to robili Ma­mutoi.Madenią cofnęła się i odsunęła, kiedy Jondalar włączył się w skomplikowany rytm klaskania Ayli.W chwilę potem po­ruszali się razem, odsuwali i okrążali się wzajemnie, patrząc na siebie przez ramię.Kiedy stanęli twarzą w twarz, wyciągnęli do siebie ręce.Od chwili, kiedy Ayla podchwyciła wzrok Jondalara, nie widziała nikogo innego.Ogólne ciepło i przyjacielskie uczu­cia do Daraldiego zniknęły na widok pożądania i miłości w nie­bieskich oczach, w które patrzyła.Intensywność uczuć między nimi była oczywista dla wszyst­kich.Losaduna przypatrywał im się przez chwilę i niepostrzeże­nie kiwnął głową.Było jasne, że Matka oznajmiła swoje życze­nie.Daraldi wzruszył ramionami i uśmiechnął się do Filonii.Oczy Madenii otwarły się szeroko.Wiedziała, że widzi coś rzad­kiego i cudownego.Kiedy Ayla i Jondalar przestali tańczyć, wpadli sobie w ra­miona, niepomni obecności innych ludzi.Solandia zaczęła kla­skać i wkrótce inni dołączyli się do tego wyrazu pochwały.Dźwięk wreszcie do nich dotarł.Nieco zażenowani cofnęli się o krok od siebie.- Zdaje się, że jest jeszcze kilka kropli napoju - powiedziała Solandia.- Może go dokończymy?- To dobry pomysł! - Jondalar jednym ramieniem obejmował Aylę.Nie miał już zamiaru jej puścić.Daraldi podniósł dużą drewnianą miskę, żeby wylać resztki świątecznego napoju i spojrzał na Pilonie.Właściwie jestem szczęściarzem - pomyślał.Jest piękną kobietą i urodziła dwoje dzieci przy moim ognisku.To jest Festiwal Matki, ale nigdzie nie jest powiedziane, że muszę ją czcić z inną kobietą niż moja własna partnerka.Jondalar wypił duszkiem swój napój, odstawił kubek, nagle chwycił Aylę na ręce i zaniósł ją na ich posłanie.Czuła się dziwnie oszołomiona, pełna radości, niemal jakby uciekła przed czymś nieprzyjemnym, ale jej radość blakła w porównaniu z ra­dością Jondalara.Obserwował ją przez cały wieczór, widział, jak pragnęli jej wszyscy mężczyźni, próbował dać jej okazję, jak to doradzał Losaduna, i był pewien, że wybierze kogoś innego.Sam mógł wiele razy pójść z kimś innym, ale nie chciał odejść, dopóki nie był pewny, że ona już wybrała.Zamiast tego przestawał z Madenią, wiedząc, że nie jest jeszcze dostępna dla żadnego mężczyzny.Miło mu było przebywać z nią, widzieć, jak się odpręża w jego obecności, doceniać zalążki jej kobieco­ści.Chociaż nie miałby za złe Filonii, gdyby poszła z kimś innym, był zadowolony, że została w pobliżu.Bardzo nie chciał­by zostać sam, gdyby Ayla wybrała kogoś innego.Rozmawiali o wielu sprawach, o Thonolanie i ich wspólnej podróży, o jej dzieciach, szczególnie o Thonolii, o Daraldim i o tym, jak bar­dzo jest do niego przywiązana.Jondalar nie potrafił jednak zmu­sić się do mówienia o Ayli.Potem, wreszcie, kiedy przyszła do niego, z trudem mógł w to uwierzyć.Ostrożnie położył ją na posłaniu, spojrzał na nią i zo­baczył miłość w jej oczach, a gardło ścisnęło mu się boleśnie od powstrzymywanych łez.Zrobił dokładnie tak, jak kazał mu Losaduna, dał jej wszystkie szansę, nawet ją próbował zachęcać, ale przyszła do niego.Zastanawiał się, czy był to znak od Matki, mówiący, że jeśli Ayla zajdzie w ciążę, będzie to dziecko z jego ducha.Zmienił pozycję ruchomej zasłony, osłaniającej ich od reszty ludzi, ale kiedy wstała, żeby rozebrać się, pchnął ją z powrotem na posłanie.- Ta noc należy do mnie.Sam chcę zrobić wszystko.Położyła się z uśmiechem i poczuła dreszczyk oczekiwania.Wyszedł za zasłonę i przyniósł płonący patyk, od którego zapalił małą lampkę w niszy.Nie dawała dużo światła, zaledwie pozwa­lała cokolwiek dojrzeć.Zaczął zdejmować z niej ubranie, ale nagle zatrzymał się.- Czy sądzisz, że z tym znajdziemy drogę do gorącego źród­ła? - spytał, wskazując na lampę.- Mówią, że to wycieńcza mężczyznę, zmiękcza jego mę­skość.- Uwierz mi, dzisiaj to się nie stanie - powiedział z u-śmieszkiem.- W takim razie chodźmy, to może być zabawne.Nałożyli kurty, wzięli lampę i cicho poszli do wyjścia.Losaduna pomyślał, że idą się załatwić, ale nagle zrozumiał i uśmiechnął się.Gorące źródła nigdy mu nie przeszkodziły na długo.Czasami wręcz dawały mu dodatkowe opanowanie.Nie tylko jednak Losaduna ich obserwował.Dzieci nigdy nie wyłączano z Festiwalu Matki.Uczyły się umiejętności i czynności, jakich oczekiwano od nich po doroś-nięciu, przez obserwowanie dorosłych.Kiedy bawiły się, często naśladowały starszych i zanim były faktycznie zdolne do pra­wdziwego aktu seksualnego, chłopcy podskakiwali na dziew­czynkach, imitując swoich ojców, a dziewczynki udawały, że rodzą lalki, naśladując swoje matki.Wkrótce po osiągnięciu dojrzałości dzieci inicjowano do stanu dorosłości przy pomocy rytuałów, które nie tylko dawały im przywileje, ale również obowiązki dorosłego, choć mogło jeszcze upłynąć wiele lat, zanim zawierały trwałe związki.Dzieci rodziły się w swoim czasie, kiedy Matka decydowała się na pobłogosławienie kobiety, ale zdumiewająco rzadko zdarzało się to w przypadku bardzo młodych dziewcząt.Wszystkie dzieci były chciane; utrzymywała je i opiekowała się nimi cała rodzina oraz bliscy krewni, z któ­rych składała się jaskinia.Madenia obserwowała Festiwal Matki, od kiedy pamiętała, ale tym razem nabrał on nowego znaczenia.Obserwowała wiele par - nie wydawało się, by komukolwiek stała się krzywda, tak jak jej, mimo że niektóre kobiety wybierały wielu mężczyzn -ale szczególnie interesowali ją Ayla i Jondalar.Gdy tylko wyszli z jaskini, nałożyła kurtę i poszła za nimi.Znaleźli namiot o podwójnych ściankach i weszli do środka, ciesząc się z parnego gorąca.Stanęli wewnątrz, rozejrzeli się i postawili lampkę na podwyższonym, ziemnym ołtarzu.Zdjęli kurty i usiedli na sfilcowanych, wełnianych podkładkach, które pokrywały podłogę.Jondalar ściągnął obuwie Ayli, po czym zdjął swoje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl