[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mila krwawi tak bardzo, że naschodach utworzyła się szkarłatna kałuża.Maddy się ślizga i spada na półpiętro; ubranie, twarz iręce ma pobrudzone krwią.Podnoszę ją i pędzimy do samochodu Paxa. Trzymaj mówi Maddy do szwagra, rzucając mu prześcieradło. Przynajmniej jąokryj. Co się stało? pytam. Nie wiem odpowiada drżącym głosem. Pomagałam jej wziąć prysznic i naglezaczęła krwawić.Boże, tej krwi jest za dużo!Ma rację.Krew tryska dookoła, przecieka przez prześcieradło i wsiąka w ubranie Paxa. Poprowadzę proponuję, siadając za kierownicą.Maddy wskakuje na tylne siedzenie, a Pax z Milą w ramionach ciężko opada na fotelpasażera.Jest ciasno, ale jest tak zdesperowany, że daje radę. Szybko! ponagla mnie, choć nie ma takiej potrzeby.Moja stopa już przyciska dopodłogi pedał gazu.Koła chargera prawie nie dotykają jezdni, gdy z prędkością światła pędzimy w stronęszpitala.Maddy z tylnego siedzenia woła do Paxa: Znasz numer jej lekarki? Oczywiście, że nie prycha Pax. Nie mam pieprzonego pojęcia.Zadzwoń na numeralarmowy, niech dadzą znać do szpitala, że jedziemy.Maddy dzwoni i nienaturalnie wysokim głosem opisuje dyspozytorowi sytuację.Podróż do szpitala trwa dziesięć minut, przez cały ten czas mimo błagań Paxa Mila nieotwiera oczu. Mila, popatrz na mnie prosi Pax, odgarniając jej włosy z twarzy.Próbuje otrzeć jejkrew z policzka, ale tylko bardziej ją rozmazuje. Proszę, obudz się mamrocze bezradnie.Wszędzie jest krew.Mnóstwo krwi. Ona nie oddycha! krzyczy nagle Pax, pochylając ucho do ust żony, żeby usłyszećoddech. Ona nie oddycha! Jezu Chryste!Maddy szamocze się na tylnym siedzeniu, chce pomóc, chce coś zobaczyć.Wjeżdżam naparking, ale Pax nie czeka, aż zaparkuję, tylko otwiera drzwi i kładzie Milę na chodniku. Oddychaj, kochanie! błaga, klękając i przykładając usta do jej ust, żeby zrobićsztuczne oddychanie. Oddychaj! Jest oszalały z rozpaczy i cały we krwi Mili. Pax mówi Maddy, ciągnąc go za ramię. Musimy ją zanieść do środka, nie mamy nato czasu!Próbuje go odciągnąć, jednak Pax nie myśli logicznie.Odpycha ją, czym prędzej wracającdo Mili i kontynuuje sztuczne oddychanie.Ze szpitala wybiegają ludzie z noszami na kółkach, Pax zrywa się na równe nogi z Milą wramionach i oddaje ją ekipie medycznej. Nie oddycha mówi z rozpaczą. Proszę, pomóżcie jej.Lekarze i pielęgniarki tworzą wokół Mili zamknięty krąg, kiedy kładą ją na noszach i wpośpiechu wiozą do szpitala.Maddy bezradnie przylgnęła do noszy.Patrzę na Milę i widzę, że jej oczy nadal sązamknięte i że jest bardzo blada.Nigdy nie widziałem, żeby ktoś był taki blady.Ale jeszczebardziej przerażające są słowa padające z ust pielęgniarek.Nie reaguje.Nie ma pulsu.Potrzebujemy defibrylator.Maddy wzdryga się na dzwięk tych słów, po jej policzkach płyną łzy. Wszystko będzie dobrze, Mila zapewnia siostrę, kiedy medycy kierują nosze nakółkach za podwójne drzwi, gdzie tracimy je z oczu. Wszystko będzie dobrze. Mila, jestem tutaj! krzyczy Pax, kiedy pielęgniarka zagradza mu drogę.Jednak Mila nadal się nie rusza.Nie słyszy ich słów.Nigdy nie czułem się tak bezradny jak teraz, gdy stoję i patrzę, jak ją zabierają.Wiem, żenic nie mogę zrobić, i, co gorsza, nie jestem pewien, czy ktokolwiek może coś zrobić.Jest tak dużo krwi.Zupełnie niespodziewanie przypomina sobie tamtą noc w Afganistanie i boję się że zachwilę stracę panowanie nad sobą.Zapach krwi, smak strachu, panika.Dym.Zmierć.Zakrwawione dzieci.Staram się to zwalczyć, staram się oddychać.Maddy mnie potrzebuje, nie mogę wymięknąć.Biorę głęboki wdech, wyobrażając sobie, że wciągam do płuc cały strach, a potem razemz wydechem się go pozbywam.Wciągam panikę, a następnie ją wydycham.Tej sztuczki nauczył mnie doktor Hart, wydaje się działać.Kiedy chwilę pózniej Maddy osuwa się w moje ramiona i kryje twarz na mojej piersi,jestem już spokojny.Mogę znowu oddychać.Wszystko jest ze mną dobrze.Tyle że z Milą nie.Gdzie tu sprawiedliwość? Wszystko będzie z nią dobrze po raz setny powtarza Maddy, gdy bez celuprzemierzamy szpitalną poczekalnię. Wszystko będzie w porządku.Nie mogę stracić równieżjej.Po prostu nie mogę.Będzie dobrze.Nie sądzę, żeby zdawała sobie sprawę, że coś mówi.W równych odstępach czasu słowapo prostu automatycznie wychodzą z jej ust, głuche i bezbarwne.Pax jest w swoim własnym świecie.Nie pozwolili mu być z Milą, więc krąży popoczekalni jak uwięziony lew w klatce.Jego mięśnie się napinają, kiedy zatacza kolejne kręgi.Napięcie w tym pokoju jest wręcz namacalne.W powietrzu czuć smak strachu, ale nikt się nieprzyznaje, że się boi. Są lekarzami mówi Maddy Paxowi. Pomogą jej.Patrzy na nią, jego spojrzenie jest pozbawione wyrazu.Bez słowa przechodzi obokMaddy.Z kolei ona przechodzi obok mnie.To jakiś potworny, wykańczający nerwowo krąg.Zostawili nas tu samych sobie, zadręczających się, niepewnych, co się dzieje.Najgorzejjest nie wiedzieć.Chociaż wiedzieć byłoby jeszcze gorzej.Tego jestem pewien.Bo nie ma takiejopcji, żeby Mila przeżyła.Nie ma.Kiedy przyglądam się Paxowi i widzę jego bladą, ściągniętą twarz, widzę, jak bezcelowochodzi tam i z powrotem, ściska i rozluznia dłonie i zmusza się, żeby oddychać, wiem, że on teżzdaje sobie z tego sprawę.Mijają minuty.Godzina.Dwie godziny.Kilka razy zagląda do nas pielęgniarka, żebypowiedzieć, że operacja trwa i zostaniemy poinformowani, kiedy będą jakieś wieści.Przynoszę Paxowi i Madison kawę.Przynoszę im wodę.Idę do toalety i przynoszę imzwilżone papierowe ręczniki, żeby mogli zetrzeć ślady krwi z twarzy.%7ładne z nich nawet tegonie zauważa.Są pogrążeni w strachu. Była taka zimna mówi Madison, a jej głos jest zupełnie pozbawiony emocji. Byłataka zimna, Gabe.Masuję jej plecy, przytulam ją.Patrzę na zegarek.Minęło kolejne pół godziny.Nie może przeżyć.Nie ma takiej opcji.Wreszcie zza podwójnych drzwi wychodzi lekarz.Wydaje się wyczerpany.Co gorsza, wydaje się przygnębiony.Wstrzymuję oddech.Pax zrywa się na równe nogi, Maddy nieruchomieje.Oboje spodziewają się najgorszego,boją się tego, co zaraz usłyszą. Wszystko będzie z nią dobrze zapewnia lekarz po chwili, która wydawała mi sięwiecznością. Aożysko się oderwało, powodując krwotok.Kiedy ją przywiezliście, nie miałapulsu.Straciła dużo krwi, więc jej ciało się wyłączyło, to była reakcja na za duży wstrząs
[ Pobierz całość w formacie PDF ]