[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie spojrzał na mnie. Tak, wiem o tym, ale co jeszcze? Czy wiesz, jak wyglądałoby twoje życie? Potrząsnął głową i obserwował mnie. Spójrz na mnie, Pepsi.Czy ty mnie nienawidzisz? Jesteś moją mamą, dlaczego miałbym cię nienawidzić? Przybyłaś tu, abymi pomóc.Jesteś moim najlepszym przyjacielem! Hej, popatrz, o tam, widzisz tęwyspę? Nazywa się Ais.Powinnaś zobaczyć, co się na niej znajduje!Patrzyłam na wyspę Ais i zastanawiałam się, czym była, co  znaczyła.Czystanowiła dla kogoś inną Ronduę, czy też była tylko następnym punkcikiem ląduna różowym oceanie, lądu, gdzie płakały kamienie albo chmury trzymały nieru-chomo straż nad żelaznym bydłem o ludzkich głosach?Rondua.Tutaj można zmieniać różne rzeczy, uchronić swoje dziecko przedMiastem Zmarłych.Ale co działo się pózniej, jeśli to się w ogóle działo? I jakmogłam cokolwiek zmienić, skoro wiedziałam tak cholernie mało, czułam się takgłupia i słaba za każdym razem, gdy stawałam wobec czegoś nowego lub dziwne-go? Mamo, wydaje mi się, że jesteśmy na miejscu! Tak, jesteśmy już na miej-scu.Rany, udało nam się! Popatrz w dół, Mamo! Popatrz w dół, tutaj, poprzez106 wodę.Wszystko widać.Dzień powoli dobiegał końca i słońce bez pośpiechu ześlizgiwało się poza kra-wędz ziemi.Ponieważ rozmawialiśmy, prawie nie zauważyłam, że kolor morzazmienił się z pierwotnego różu w mieszaninę złota i koloru jasnej śliwki z dodat-kiem ognistego oranżu  barwy oleju silnikowego na powierzchni kałuży.W pierwszej chwili te ostre kolory wystarczyły w zupełności, by przykuć mo-ją uwagę, ale potem zrobiłam to, o czym mówił Pepsi  zaglądnęłam w dół,poprzez wodę.Mój Boże, tam w dole był ląd.Zielony, beżowy, ciemnobłękitnyląd.Kolory, które można zobaczyć przez okno podczas podróży samolotem.Aleten błękit to była woda i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że Morze Brynn tonie było wcale morze, tylko niebo.Siedzieliśmy w naszej roześmianej kapelu-szołodzi na niebie, płynąc powoli poprzez zachód słońca.Zamiast obserwowaćgo z ziemi, zostaliśmy wrzuceni z naszym jednomasztowcem w sam jego środeki żeglowaliśmy przez zmienne kolory wieczornego nieba, niezliczoną ilość milponad.Ziemią? Nie miałam zielonego pojęcia.Próbowałam odezwać się najspokojniej, jak mogłam: Pepsi, gdzie jesteśmy? Teraz musimy płynąć naprawdę szybko, Mamo.Lepiej usiądz.Wiatr o silnym zapachu pomarańczy i gozdzików równomiernie pchał nas doprzodu, na ciemniejące morze-niebo.Wokół nas pląsały ryby, a ja znałam ichimiona: Mułogrzebka, Ziarnoznój, Jaśmina.Za nimi mknęły czerwone ryby, któ-re po dotarciu na powierzchnię zamieniły się w ogromne wilki.Pamiętałam opo-wieści Feliny o ewolucji jej przodków i widząc lot tych wilków, tęskniłam zanią jeszcze bardziej.Przez ponad godzinę płynęła obok nas szkółka czystobiałychdelfinów, a nasza zabawna łódka bez problemu dotrzymywała im tempa.Ich prze-wodniczka nazywała się Ulla i zanim zniknęły, uniosła nas na swoim białym jakkość słoniowa grzbiecie i przyspieszała naszą podróż przez wiele mil.Pamiętam to wszystko.To prawda i dla mnie zawsze pozostanie to prawdą.Jeśli w tej chwili zamknęłabym oczy, mogłabym ciągle jeszcze czuć zapach tegoróżowego morza, pomarańczy i gozdzików.Wiele godzin pózniej, kiedy zbliżało się zaćmienie Księżyca, wiatr ustał cał-kowicie, a wszystkie gwiazdy zniknęły.Zwolniliśmy na jakiś czas, a potem mocnouderzyliśmy w coś, co zupełnie zatrzymało nas.Była to mała, skalista wysepka. Aha! Przybyli moi żeglarze.Dobrze, dobrze! Witajcie moi goście, zdążyli-ście na czas.Poczekajcie chwilę, przyniosę jakieś światło.Wejdzcie na ląd.Plusk wody wokół łodzi przeciął trzask zapałki.Potem rozległ się przeciągły,niesamowity syk i zalśniło światło gazowej lampy. Cullen, jesteś wegetarianką, więc przygotowałem ci trochę kanapek z se-rem i pomidorem.Mogą być? A dla Pepsi jest masło orzechowe i galaretka.Praw-dziwe, amerykańskie masło orzechowe! Najpierw zjedzcie, a potem porozmawia-my.Czekam na was dwoje w ciemnościach od wielu godzin.107 Mężczyzna wręczył nam kanapki ciasno owinięte w aluminiową folię. Pepsi i ja poznaliśmy się już, Cullen, ale jestem pewien, że ty mnie niepamiętasz.Tyle czasu upłynęło od naszego ostatniego spotkania.Nazywam sięDe Fazio [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl