[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Taką szarą.Aż się przestraszyłam.167 To ten kurz mruknęła pani Krystyna, bez reszty zajęta małą, nieco zde-molowaną komódką bez szuflad. Chyba stuletni. Z pewnością musiał się w nim tarzać! Ale możecie się nie przejmować, maszynę do tortur oglądał i nic ogłosiłwszem i wobec Pawełek, dumny ze strychu tak, jakby co najmniej sam go urzą-dzał. Dał słowo, że nie będzie się czepiał.Ciotka Monika obróciła się ku niemu z niebotycznym zdumieniem. Jaką maszynę do tortur.? No, jak to jaką, tam stoi.Ciotka Monika w tym momencie dostrzegła swego syna, który w drugim kąciebrzęczał jakimś żelastwem, wzniecając chmury kurzu. Rafał, na litość boską, co ty robisz?! Jak ty będziesz wyglądał.?! Słuchajcie, jak Boga kocham, zbroja! zawołał Rafał, przejęty do nie-przytomności. Tu są kawałki pancerza! No i cóż takiego, musieli mieć zbroje, jeżeli tyle mieli do czynienia z wro-gami mruknęła Janeczka.Rafał wywlókł z kąta jakieś żelaza, będące niewątpliwie prawdziwymi kawał-kami zbroi.Część naramiennika odpadła i potoczyła się po podłodze.Pan Cha-browicz z niejakim opóznieniem zwrócił się do Pawełka. Co ty mi tu za brednie opowiadasz? spytał podejrzliwie. Jaka znowumaszyna do tortur? Co on mówi? zaniepokoiła się babcia. Jaka maszyna do tortur?Do pani Krystyny również dotarło.Obejrzała się niespokojnie, po czym wy-lazła ze stosu rupieci.Pawełek ponownie dokonywał prezentacji. O, proszę! Stoi przecież.W środku ma żelazo, odcinali tym po kawałkuręce i nogi tym swoim wrogom.Na krótki moment zapadło milczenie, nawet Rafał przestał brzęczeć pance-rzem. Boże, zlituj się.! jęknęła cichym głosem pani Krystyna.Babcia ocknęła się z osłupienia i zgrozy, szybkim krokiem podeszła do strasz-nej maszyny, obejrzała ją z radosnym niedowierzaniem. Coś podobnego! wykrzyknęła wzruszona. Ależ to szatkownica! Ileżlat ja czegoś takiego nie widziałam! Co? spytał Pawełek nieżyczliwie i z urazą. Szatkownica, mówię.Do szatkowania kapusty.Słuchajcie, nakisimy kapu-sty, chcecie? Skoro mamy szatkownicę.?W mgnieniu oka wszyscy oprzytomnieli i odzyskali równowagę. Mamo, to jest przedmiot zabytkowy i nie należy go używać powiedziałaciotka Monika pośpiesznie. Kapustę lepiej kupować w sklepie.Pan Chabrowicz z zajęciem obejrzał antyk.168 Więc to ma być maszyna do tortur, tak? Czy ja wiem.Osobiście szatko-wanie kapusty mógłbym uważać za torturę.Pawełek zamierzał się śmiertelnie obrazić, ale wzrok jego padł na Rafała.Ra-fałowi kapusta była obojętna, wracał już do swego kąta z nadzieją znalezieniajeszcze tarczy i miecza, kiedy po drodze natknął się na jakieś duże, dziwne pudło.Odłożył pancerz i obejrzał je z zajęciem. Hej, a to co? Nie rusz!!! wrzasnął Pawełek, rzucając się ku niemu, ale już było zapózno.Rafał pokręcił korbką.Potężny, chrapliwy ryk zagrzmiał jak trąby na sądostateczny, wstrząsając straszliwie całą rodziną.Wszyscy poderwali się z ustamiotwartymi do okrzyków, nie mogąc wydobyć z siebie głosu. No i czego kręcisz? rozzłościł się Pawełek. Kto ci każe? To jestmaszyna do odstraszania wroga? Więc to tym.! zachłysnęła się babcia. Tym ten łajdak mnie stra-szył!!! Widocznie uznał cię za wroga mruknęła ciotka Monika, z trudem przy-chodząc do siebie. Dajcie mi obejrzeć! zawołał pan Chabrowicz, odzyskując zdolność ru-chu. Cóż to jest, na litość boską?!Dziadek zostawił na chwilę pudło ze starą korespondencją, którą był od po-czątku zajęty, i zbliżył się do straszącej maszyny. Jak to, nie wiecie? zdziwił się. Katarynka oczywiście.Bardzo starai obawiam się, że trochę zepsuta.Tak właśnie wyglądają owe jęki walącego siębudynku.Dopiero po dość długiej chwili grono potomków wróciło do skarbów poprzodkach.Janeczka znalazła kalejdoskop i obydwoje z Pawełkiem zajęli się nim,nie zwracając już zbytniej uwagi na resztę rodziny.Rafał wygrzebał hełm, babcianatknęła się na mozdzierz i gwałtownie zaczęła domagać się tłuczka.Pani Kry-styna odkryła za zdemolowanym fotelem starą maszynę do szycia, pod nią stosjakichś żelaznych i mosiężnych drobiazgów.Wyciągnęła spod nich tłuczek dlababci. Patrzcie, żyrandol na świece! krzyknęła zachwycona ciotka Monika.Fantazja! Na dwanaście świec? Słuchajcie, pozwólcie mi go sobie powiesić! A wieszaj sobie. mruknął z roztargnieniem pan Chahrowicz, z nara-stającym zapałem grzebiąc w owym stosie drobiazgów.Pawełek oderwał się namoment od kalejdoskopu. Na szyi.? spytał zdumionym szeptem. No, coś ty! odszepnęła Janeczka. Na suficie chyba? Ty, to się zmieniapo kawałku.Pan Roman stopniowo tracił przytomność umysłu.W odkrytym pod maszynąstosie znajdowały się niewiarygodne rzeczy.169 Nakrętki do kranów, rurki, kolanka. mamrotał w upojeniu. Skarby!Skarby! Klucze, śruby.! Podkładki.Pani Krystyna, wezwawszy na pomoc Rafała, odciągnęła nieco zdemolowanyfotel.Pan Chabrowicz wlazł na czworakach pod maszynę do szycia.Mamrotałradośnie dalej wyliczając bezcenne przedmioty i nagle zamilkł.Znieruchomiał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]