[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sir Joseph złożył czek i schował go do kieszeni.- Szkoda.Ale grunt to forsa.Ile jestem panu winien, panie Poirot?- Moje honorarium nie będzie wysokie.Jak posiedziałem, to była zupełnie niepoważna sprawa.Przerwał.- Ostatnio zajmuję się niemal wyłącznie morderstwami.Sir Joseph wzdrygnął się.- To pewnie ciekawe? - bąknął.- Czasami.Dziwnym trafem przypomina mi pan jedną z pierwszych spraw, które prowadziłem jeszcze w Belgii.protagonista był nadzwyczaj podobny do pana.Był to bogaty fabrykant mydła.Otruł żonę, żeby poślubić swoją sekretarkę.Tak, podobieństwo doprawdy niezwykłe.Z ust sir Josepha wydarł się cichy dźwięk: wargi mu zsiniały, rumieńce odpłynęły ż policzków, oczy wyszły z orbit.Osunąwszy się w fotelu, wpatrywał się w detektywa.Po chwili drżącą ręką sięgnął do kieszeni.Wyciągnął czek i podarł go na strzępy.- Było, nie ma.Niech pan to potraktuje jako swoje honorarium.- Ależ, sir Joseph, moje honorarium nie byłoby aż tak wysokie.- Nie ma o czym mówić.To dla pana.- Wyślę ten czek na jakiś cel dobroczynny.- Niech go pan sobie wysyła, gdzie się panu żywnie podoba.Poirot pochylił się w fotelu.- Nie muszę panu chyba tłumaczyć, sir Joseph, że w pańskiej sytuacji powinien pan zachować daleko idącą ostrożność.- Może pan być spokojny - odparł sir Joseph ledwie dosłyszalnym szeptem.- Będę ostrożny.Herkules Poirot wyszedł.- A jednak - mruknął pod nosem, schodząc po schodkach na ulicę.- Nie myliłem się.IX- Dziwne, to lekarstwo smakuje zupełnie inaczej - oznajmiła lady Hoggin mężowi.- Wcale już nie jest gorzkie.Ciekawe dlaczego?- Same brakoroby, ci aptekarze - warknął sir Joseph.- Za każdym razem wszystko robią inaczej.- Chyba masz racje - przyznała lady Hoggin powątpiewająco.- Oczywiście.Potrafisz znaleźć inny powód?- Czy ten człowiek dowiedział się już czegoś w sprawie Shan Tunga?- Tak.Odzyskał moje pieniądze.- Kto go porwał?- Tego nie powiedział.Małomówny gość, ten Poirot.Ale nie musisz się już więcej martwić.- Zabawny z niego człowieczek, nie sądzisz?Sir Joseph zadrżał lekko i zerknął spod oka w górę, jak gdyby poczuł nad prawym ramieniem obecność niewidzialnego Herkulesa Poirot.Miał wrażenie, że nigdy się już od tego uczucia nie uwolni.- To kawał spryciarza! - odparł, w duchu zaś pomyślał sobie: "Greta może się wypchać! Dla żadnej platynowej blondynki nie będę ryzykował własną głową!"X- Och!Amy Carnaby z niedowierzaniem oglądała czek na dwieście funtów.- Emily! Emily, posłuchaj tylko!Szanowna panno Carnaby, niech mi będzie wolno przekazać cegiełkę na Pani jakże godny wsparcia fundusz, zanim zostanie ostatecznie zamknięty.Z wyrazami głębokiego szacunkuHerkules Poirot.- Miałaś niewiarygodne szczęście, Amy - powiedziała Emily Carnaby.- Pomyśl tylko, gdzie mogłabyś teraz być.- W Wormwood Scrubbs.a może w Holloway? - mruknęła jej siostra.- Ale to już koniec.prawda, Auguście? Nie będziemy już więcej zabierali do parku przyjaciółek mamusi i nożyczek.Jej oczy zaszły mgiełką.Westchnęła z rozrzewnieniem.- Kochany August! A jednak to szkoda.Jest taki mądry.Można go nauczyć dosłownie wszystkiego.HYDRA LERNEJSKAIHerkules Poirot spoglądał na siedzącego przed nim mężczyznę wzrokiem pełnym otuchy.Doktor Charles Oldfield miał około czterdziestu lat, jasne lekko posiwiałe na skroniach włosy i niebieskie oczy, z których przebijało zatroskanie.Siedział przygarbiony i jakby trochę speszony.Wszystko wskazywało na to, że trudno mu jest przystąpić do rzeczy.- Przyszedłem do pana, panie Poirot, z nieco dziwną prośbą - odezwał się w końcu, zacinając się lekko.- Teraz jednak, kiedy już "tu jestem, mam ochotę wycofać się.Nareszcie widzę wyraźnie, że w sprawie takiej jak ta nikt nic nie jest w stanie zrobić.- Pozwoli pan, że o tym ja zadecyduję - mruknął Poirot.- Sam nie wiem, dlaczego zdawało mi się.- bąknął Oldfield i zamilkł.- Że będę w stanie panu pomóc? - dokończył za niego Poirot.- Eh bien, zobaczymy.Niech mi pan opowie o swoich kłopotach.Lekarz wyprostował się.Poirota znowu uderzył mizerny wygląd jego rozmówcy.- Widzi pan, nie ma najmniejszego sensu zwracać się z tym do policji - rzekł Oldfield.W jego głowie brzmiała nuta rozpaczy.- Oni nic nie poradzą.A tymczasem.z dnia na dzień jest coraz gorzej.Ja.ja już sam nie wiem, co robić.- Z czym jest coraz gorzej?- Z plotkami.No więc, panie Poirot, to całkiem proste.Nieco ponad rok temu zmarła moja żona.Ostatnie kilka lat spędziła przykuta do łóżka.I mówią, oni wszyscy mówią, że to ja ją zabiłem.że ją otrułem!- Hm.- mruknął Poirot.- A otruł ją pan?- Panie Poirot! - Doktor Oldfield zerwał się na nogi.- Proszę się uspokoić i usiąść - rzekł detektyw.- A zatem przyjmujemy, że nie otruł pan żony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl