[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Natomiast nagły wstrząs albo przerażenie dokonałoby tego z łatwością.To-też ostrzegałem rodzinę przed czymś takim.Superintendent ciągnął dalej z uporem: Ale w rzeczywistości nagły wstrząs nie zabił go.Chyba trudno o większy wstrząsjak to morderstwo a on żyje?Doktor Metcalf wzruszył ramionami. Tak, to prawda.Ale gdyby pan posiadał moje doświadczenie, wiedziałby pan napodstawie opisów chorobowych, jak trudne jest stawianie nieomylnych prognoz.Lu-dzie, którzy powinni umrzeć z powodu wstrząsu czy zdenerwowania, wcale nie umiera-ją z tego.Organizm jest o wiele silniejszy, niż się przypuszcza.Poza tym wstrząs fizycznyjest moim zdaniem o wiele gorszy od wstrząsu psychicznego.Innymi słowy: nagłe trza-śniecie drzwi zabije Jeffersona prawdopodobnie prędzej niż zwykła wiadomość, że lu-biana przezeń dziewczyna została w okrutny sposób zamordowana. A to dlaczego? Niespodziewana zła nowina wprawia odbiorcę w podświadomy stan obronny.Jest oszołomiony.Najpierw jest niezdolny do ogarnięcia całości nieszczęścia.Na zrozu-mienie go potrzeba czasu.Ale zatrzaśnięcie drzwi, człowiek wyskakujący nagle z szafy,szum zbliżającego się samochodu, gdy się przechodzi jezdnię wszystko to działa bez-pośrednio.Serce skoczy mówiąc językiem laika.Harper wycedził powoli: Ale tak na prosty rozum śmierć Jeffersona mogła nastąpić wskutek przerażenia nawieść o zamordowaniu Ruby Keene? Oczywiście, nawet bardzo łatwo. Lekarz spojrzał nań z zaciekawieniem. Chyba nie sądzi pan& Sam nie wiem, co sądzić odparł Harper szorstko.IIW chwilę pózniej wyjaśniał Clitheringowi swój punkt widzenia. Przyzna pan, że ta kombinacja wygląda prawdopodobnie.Dwie muchy za jednym97uderzeniem.Najpierw dziewczyna, a następnie wiadomość o jej śmierci zabija Jefferso-na, nie pozostawiając mu czasu na zmianę testamentu. Przypuszcza pan, że pragnąłby go zmienić? O tym pan może być lepiej poinformowany niż ja. Nie wiem.Przed pojawieniem się Ruby Keene na widnokręgu zapisał cały majątekGaskellowi i synowej, o ile mi wiadomo.Ale, oczywiście, wszystko możliwe.Może za-pisze teraz majątek jakiemuś schronisku dla bezdomnych kotów albo fundacji na rzeczpopierania młodych tancerek.Harper zgodził się z nim. Nigdy nie wiadomo, co takiemu przyjdzie do głowy.Zwłaszcza gdy nie krępują gowięzy rodzinne.Nie posiada przecież prawdziwych krewnych. Lubi tego chłopczyka wtrącił sir Henry małego Piotrusia. Myśli pan, że uważa go za wnuka? Trudno mi coś powiedzieć na ten temat pansię w tym lepiej orientuje. Nie odparł Clithering z wahaniem nie wydaje mi się, żeby uważał go zawnuka. Chciałbym pana jeszcze o coś zapytać.Pan jest ich przyjacielem i lepiej zna sto-sunki.Czy pan Jefferson bardzo lubi synową i zięcia?Sir Henry zmarszczył się. Nie rozumiem pana. Chciałbym wiedzieć, czy lubi ich po prostu osobiście niezależnie od uczuć, któ-re żywi dla nich jako synowej i zięcia? Aha, teraz rozumiem. Nikt nie wątpi, że jest bardzo przywiązany do nich.Ale mnie się wydaje, że lubiGaskella i synową przede wszystkim dlatego, że byli małżonkami jego dzieci.Co by sięnatomiast stało, gdyby któreś z nich zawarło nowy związek małżeński?Sir Henry zastanowił się. Poruszył pan w tej chwili bardzo ciekawy problem.Nie wiem, co by się stało.Przy-puszczam jest to, naturalnie, tylko przypuszczenie że stosunek Jeffersona do nichzmieniłby się wówczas bardzo istotnie.%7łyczyłby im szczęścia, nie żywiąc do nich urazy,ale sądzę a nawet jestem pewny że przestałby się nimi interesować. W obu wypadkach? Chyba tak.Jeśli idzie o Gaskella, jestem tego prawie pewien.I myślę, że tak samopostąpiłby w wypadku zamążpójścia synowej; ale to mniej pewne.Mam wrażenie, żelubi ją dla niej samej. Prawdopodobnie dlatego, że to kobieta.Aatwiej uważać ją za córkę niż Gaskella zasyna.Tak samo bywa na odwrót.Kobiety bez trudu przyjmują zięcia do grona rodziny,ale rzadko się zdarzy, żeby kobieta uważała synową za córkę.Czy pójdzie pan ze mną98na kort? Widzę, że panna Marple tam siedzi.Muszę ją o coś poprosić.Szczerze mówiąc,poproszę i ją, i pana o pomoc. W jakiej sprawie? W sprawie, którą sam nie mogę się zająć.Chciałbym, żeby pan pomówił z Edward-sem. Z kamerdynerem Jeffersona? Cóż pan chce od niego? Wszystko! Chcę wiedzieć wszystko, co wie i co myśli.O stosunkach między po-szczególnymi członkami rodziny.Chcę znać jego zdanie o Ruby Keene.On wie wię-cej o tej całej sprawie niż ktokolwiek inny.Jestem tego pewny.Mn i e nic nie powie, alep anu jako przyjacielowi Jeffersona powie wszystko.Można by się od niego dowiedziećczegoś istotnego.Oczywiście nie wiem, czy się pan tego podejmie? Owszem, podejmę się zgodził się sir Henry z zaciętym wyrazem twarzy. Jef-ferson wezwał mnie, ponieważ spodziewa się, że wydobędę prawdę na jaw.Uczynięwięc wszystko, co jest w mej mocy. Następnie zapytał spokojnie: A jakiej pomocychce pan od panny Marple? Trzeba przesłuchać kilka młodych dziewcząt, harcerek.Wybraliśmy około pół tu-zina najbliższych przyjaciółek Pameli Reeves.Może one coś wiedzą.Widzi pan, zastana-wiam się nad tym, jeżeli Pamela rzeczywiście szła do domu towarowego, niewykluczo-ne, iż namawiała którąś z koleżanek, żeby jej towarzyszyła.Dziewczęta lubią robić spra-wunki w towarzystwie. Tak, to prawda. Wydaje mi się zatem, że cały ten dom towarowy był tylko pretekstem.Chcę siędowiedzieć, dokąd Pamela naprawdę poszła.Może wspomniała o tym którejś z koleża-nek.Jeśliby tak było, to panna Marple potrafi wydobyć z nich prawdę.Trzeba przyznać,że zna się na psychologii młodych panien w każdym razie lepiej niż ja.One zresztąbałyby się policji. Oczywiście.To właśnie taki problem z życia wsi, w którym się panna Marple do-skonale orientuje.Ona ma bystry wzrok i bardzo czujny węch.Superintendent uśmiechnął się. Ma pan rację.Nic nie ujdzie jej uwagi.Panna Marple podniosła oczy, gdy się zbliżyli, i przywitała się z nimi serdecznie.Powysłuchaniu prośby Harpera zgodziła się bez wahania. Bardzo chętnie panu pomogę, panie superintendencie, i może nawet rzeczywi-ście przydam się na coś.Doświadczenie zdobyłam w szkole niedzielnej, w stowarzy-szeniach młodych dziewcząt, u naszych harcerek, w sierocińcu należę do komitetui nieraz rozmawiam z kierowniczką no i w rozmowach ze służącymi mam prze-ważnie młode służące
[ Pobierz całość w formacie PDF ]