[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy osobiście dyskryminowano panią jako kobietę, Carolyn?- Nie jestem w stanie tego udowodnić, proszę pana - odparła Lang.Wyrażałasię bardzo bezpośrednio, nie eksponując szczególnie szacunku dla Hansona jakozastępcy dyrektora Biura.- A zatem nie dziwię się, że pani mocodawcy nie przyjęli do wiadomościowego hałasu.Lang uniosła brwi.- Jest pan zdania, że w FBI nie dyskryminuje się kobiet?- Chcę tylko powiedzieć, że nikt nie wybrał pani na reprezentantkę interesówkobiet w Biurze.Oczywiście zawsze może pani mówić za siebie.Jeśli rzeczywi-ście ktoś panią dyskryminował czy też, na przykład, molestował seksualnie lub winny sposób, albo uciekał się do jakichkolwiek innych nadużyć względem pani, mapani pełne prawo podnieść wokół tego szum, zostać usłyszaną i otrzymać rekom-pensatę.Carolyn zaróżowiła się nieco, jednak zaraz opanowała i przytaknęła.- Cokolwiek się stało, trzeba o tym na razie zapomnieć - pouczył Hush.- Wtej chwili rozpoczynamy operację w terenie i oboje musimy skoncentrować się naniej.Na samym początku spotkamy się pewnie z demonstracyjnie niemiłym przy-jęciem ze strony oddziału w St Louis.- Herlihy.! - sapnęła Lang, jak gdyby dopiero teraz zdała sobie sprawę, naczyim terytorium wysadzono most.- Zgadza się.Policja stanowa też pewnie się zjeży, kiedy sprowadzimy imgromadę federalnych.Nie mówiąc już o Carswellu i jego wesołej kompanii, którachce zlikwidować Niezależną Grupę Zledczą.Będziemy mieli pełne ręce roboty, ito nie tylko bezpośrednio przy sprawie.- Rozumiem.- Carolyn odwróciła wzrok.Hush poczuł się głupio, że zamienił rozmowę w wykład.Przez całe dojrzałeżycie był wysokim, tyczkowatym brzydalem i wszystkie ładne kobiety przyprawia-ły go o kompleksy i wywoływały w nim szorstkość.Wyciągnął teraz neseser iudawał, że zajmuje się papierami.Kiedy Carolyn wstała i wzięła jakieś koloroweczasopismo, przekręcił swój obrotowy fotel oparciem do niej, otworzył zamykanąna suwak teczkę i wyciągnął z niej kartotekę agentki Lang.Przysłało mu ją przedodjazdem biuro Wellesleya.Hush zwrócił uwagę, że jego nowa zastępczyni mówi-ła o zastępcy dyrektora jako o Heinrichu.To także nie było grzeczne, biorąc poduwagę choćby fakt, że dopiero się z Hansonem poznali.42Carolyn Brownell Lang, dawniej nazywana Colley.Hush zadumał się. Colley.Może i pasowało to do niej, kiedy była o wiele młodsza, ale na pewnonie teraz.Trochę za ostra, jak na tak słodkie zdrobnienie.Powrócił do lektury.Jejojciec służył w Gwardii Narodowej, dwaj bracia także poszli służyć w San Diego;ona sama skończyła college, specjalizując się w finansach i biznesie.Najpierwpodjęła pracę w dużym banku w Los Angeles, gdzie pozostała przez trzy lata.Następnie powróciła na studia magisterskie kończąc Anderson School, należącą dosłynnego UCLA.Wreszcie otrzymała posadę w biurze prokuratora generalnegoKalifornii w Los Angeles, w wydziale defraudacji.W wieku dwudziestu ośmiu latzgłosiła się do FBI.Hush znowu zaczął się zastanawiać.Dlaczego tak zrobiła?Popatrzył na datę urodzenia.W tej chwili Carolyn Lang miała prawie czterdzieścijeden lat.Sześć lat młodsza od niego.A niech ją, nie wygląda na tyle.Czytał dalej.Prawie trzynaście lat służby w Biurze.Najpierw, jak każdego,przydzielano ją jako młodszą agentkę do kolejnych śledztw.Zawsze dostawałaoceny znacznie powyżej przeciętnej.Wcześnie odbyła obowiązkową służbę wWydziale Kontroli.Oznaczało to, że szykuje się do kariery.W użytych w doku-mencie sformułowaniach kryła się sugestia, że agentka Lang ma trudny charakter.Poruszała kwestie, o których szefowie woleli nie słyszeć.W ciągu siedmiu latpracy zebrała jednak trzy pochwały.Po trzeciej wysłano ją do Waszyngtonu.Odtej pory otrzymywała inne zadania.Dostawała z reguły półtoraroczne przydziały.Ostatni z nich do St Louis, gdzie pełniła funkcję zastępcy specjalnego agenta kie-rującego oddziałem.Jak gdyby ktoś z góry układał ścieżkę jej kariery tak, żebyszybko awansowała.A może też jej kolejni szefowie byli w stanie wytrzymać z niązaledwie rok, a potem znajdowali sposób, żeby się jej pozbyć - szła w górę.Paso-wałoby to do tego, co powiedział Heinrich.Hush zamknął oczy.Stanowisko zastępcy szefa średniej wielkości oddziału pookoło dziesięciu latach pracy.To bardzo szybko, bardzo wysoko.Coś tu nie paso-wało.Specjalnym agentem kierującym oddziałem FBI w St Louis, czyli miejscowymszefem, był Joseph Michael Edward Herlihy, nazywany Regentem.Był to rosłyIrlandczyk, znany z głośnego wypowiadania krytycznych opinii o kobietach pracu-jących na stanowisku agentek.Chyba że były seksołapkami - jak mawiano wCIA- niczym więcej.Każdy, kto znał Herlihy'ego domyśliłby się, że kobieta wtypie Carolyn Lang natychmiast wywoła w jego biurze konflikt, którego koniecłatwo było przewidzieć.Jeśli chodzi o rozwiązywanie konfliktów osobistych, wFBI postępowano podobnie jak w wojsku: osoba młodsza stopniem kończyła karie-rę.Hanson zastanawiał się, czy Herlihy specjalnie wrobił panią Lang.A jednak towybrany przez niego kandydat na jego kolejnego zastępcę, a nie ona, skończył nawcześniejszej emeryturze.Ktoś podjął dziwną decyzję posyłając Carolyn Lang nazastępcę Herlihy'ego.43Teraz Hush przeszedł do czytania oceny, jaką wystawił swojej zastępczyni Her-lihy po zakończeniu współpracy.Niewiele jednak można było się z niej dowie-dzieć.Oznaczało to, że sprawa została załatwiona drogami pozaoficjalnymi, żebyuniknąć formalnych procedur i wypływających z nich konsekwencji.Hanson przy-pominał już sobie teraz plotki na temat oskarżeń o molestowanie seksualne, wysu-wanych najpierw przez Lang, a potem, ku zaskoczeniu wszystkich, przez Herli-hy'ego, jako kontratak.Nie było jednak mowy o lubieżnych spojrzeniach czy do-tknięciach; Carolyn usiłowała raczej dowieść, że podlegający jej mężczyzni igno-rowali ją jako zwierzchnika
[ Pobierz całość w formacie PDF ]