[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozmowa przed kolacją toczy się opieszale,w czasie kolacji ożywia się aż do stopnia drastyczności, po kolacji towarzystwo rozpo-ławia się: damy udają się do sali i o czymś tam mówią.Słyszę tylko dominujący jakzawsze głos pani Anieli: Meran.Szczawnica.Nałęczów.Panowie mówią o koniach z takim ożywieniem, z takim zapałem, z takim entuzja-zmem.Wyrazy na kształt poświstów wiatru przelatują koło mych uszu.Czasamiśmieją się z jakiegoś tłustego konceptu, wtedy i ja się śmieję, literalnie z czego nie54 w i d z i a ł e m p a n i ą N. Natalię z Dobrzyńskich Fattową (1858 1907), siostrę Anieli Rzążewskiej, żonę lekarzaMichała Fatta, któremu wniosła w posagu majątek Patków Ruski, położony niedaleko Aysowa; jest ona główną bohaterką wątkumiłosnego niniejszego tomu Dziennika.55 w y r a z g r e c k i Glaukopis, sowiooka , przydomek bogini Ateny u Homera, tu w zastosowaniu do Natalii z Dobrzyń-skich Fattowej.56 u p a n a A d o l f a Adolf Kopeć (1851 1916), brat Lucyny %7łółkowskiej, był właścicielem Patkowa Pruskiego, odzie-dziczonego po matce, Marii z Dzięciołowskich Kopciowej.37wiedząc.Nie będąc w stanie przyłączyć się do tej rozmowy, doznaję niemal złości.Pojakiego jasnego diabła siedzę tam, niemy jak kufel piwa? A bo nie wypada bawić damwobec tego, że nie posiadam ani trochy zdolności do bawienia dam.Nigdy jeszcze wżyciu nie byłem tak mało mówiący i nudny jak obecnie.Dawniej byłem inny, miewa-łem nawet chwile dowcipu z bożej łaski.Strasznie mię zgryzły choroby i.mężatki.Zemnie, którego lubiono tak w Sandomierszczyznie np., dziś może się wyśmiać pierwszylepszy facet, byleby miał trochę dowcipu.No, niech tam!Słyszę nagle przeciągłą mowę Natuchny i zamieniam się cały, ale tak nagle i bezpowodu, że aż chorobliwie w targany nerw.Zimno przebiega mię od stóp do głów,słucham, jak mówi, jak się śmieje wesoło, i myślę jednocześnie o tych słowach jej, któ-re się wryły we mnie po prostu: bawię się nim.Cóż by innego być mogło, co by byćmogło z jej strony? A przecież targa mną oburzenie i złość bezsilna.Zaczynam patrzećna nią jakby z jakiejś wysokości, z jakiejś przyszłości dalekiej i nie znajduję zupełnieżadnego uspokojenia.Pamiętam, że starałem się wówczas uspokoić myślą, nadziejąotrzymania jej fotografii i nie tym nawet, tylko tym, że fotografowała się podczas mejnieobecności, tak jak sobie to wymyśliłem, uplanowałem, leżąc w wagonie w czasiepodróży do Kielc.Oszukiwałem sam siebie, myśląc wczoraj, że zrobiła to dla mnie,choć tuż obok tej myśli stała inna, taka wielka jak wieża Eiffel: dla Ciebie i dla panadoktora W.57Tymczasem panowie palili cygara i papierosy.W kłębach dymu widzę ich twarzepełne, wesołe, najedzone, z sąsiedniego pokoju słyszę rozmowę pań, również wesołą.Gdyby można wziąć kij i pójść na całą noc, uciec od siebie czy od swej głupoty.Pragnęnieraz zmóc się, odbyć mocowanie się z własną duszą, wysiłkiem całej dumy zapo-mnieć nawet o istnieniu pani Natalii.Z pragnień jednak tego rodzaju najczęściej bywająszare nici, którymi sam się człowiek oplątuje coraz mocniej.Zobaczemy jednak.Gdyśmy odjeżdżali, stałem na ganku obok pani Natalii.Posunęła się, może odru-chowo, o jaką dziewiątą część kroku w moją stronę.Miała w ręku dwie śliczne szta-mowe róże.Dałbym był za każdą z nich pozwolenie na wysypanie mi tylu batów, ile sięmoże spodobać komu, a jednak gdy zaczęła mówić do mnie o.pogodzie i.zaćmie-niu słońca, odpowiedziałem coś sucho i, ukłoniwszy się jej z daleka z elegancją man-dryla, usiadłem, bokiem naturalnie do pani Anieli, i pojechałem.Zaraz za bramą opa-nowała mię taka złość na siebie, że o mało nie wytargałem się za uszy.Wtedy właśnie musiałem odpowiadać na pytania pani Davis 58 w tym sensie for-mułowane: Czemu pan smutny, panie Stefanie?Wydałem podczas podróży do Kielc rs.36, teraz mam w kieszeni dziurę, a obieca-łem pożyczyć Wackowi59 przed końcem czerwca pięć rubli.Poczciwy ze mnie chłopiec57 d l a p a n a d o k t o r a W. Ludwika Wolberga, który był znajomym Michała Fatta i przyjeżdżał do Patkowa w odwie-dziny; dr Wolberg stał się pózniej prototypem Adama Wawelskiego, bohatera opowiadania %7łeromskiego Oko za oko.58 p a n i D a v i s postać z Bez dogmatu Sienkiewicza; tu określenie Anieli Rzążewskiej.%7łeromski, który czytał nową po-wieść Sienkiewicza w odcinkach warszawskiego Słowa , niewątpliwie zapamiętał takie np
[ Pobierz całość w formacie PDF ]