[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie powinienem był napuszczać na ciebie tej kobiety.- Przeprosiny przyjęte.Nie chciałbym, żeby się to powtórzyło.- Nie powtórzy się.Obiecuję.- Czy była dobra?- Tak mi się wydaje.Nie pamiętam wiele.Co zrobiłeś z jej siostrą?- Powiedziała, bym spływał.Poszedłem na plażę pospacerować trochę.Avery ugryzł ciastko i wytarł usta.- Wiesz, że jestem w separacji.Prawdopodobnie za rok lub dwa dostanę rozwód.Staram się nikomu o tym nie mówić, bo nie chcę, żeby sprawa nabrała niepotrzebnego rozgłosu.W firmie istnieje takie niepisane prawo - to, co robimy z dala od Memphis, zostaje z dala od Memphis.Zrozumiałeś?- Daj spokój, Avery.Wiesz przecież, że nic bym nie powiedział.- To prawda.Wiem.Mitch był zadowolony, że dowiedział się o tym niepisanym prawie.Rankiem obudził się ze świadomością, że popełnił zbrodnię doskonałą.Myślał o Eilene, w łóżku, pod prysznicem, w taksówce, a teraz miał problemy ze skoncentrowaniem się nad czymkolwiek.Kiedy jechali przez Georgetown, złapał się na tym, że przygląda się sklepomz biżuterią.- Mam pytanie - powiedział Mitch.Avery skinął głową i sięgnął po kolejne ciastko.- Parę miesięcy temu, podczas wstępnej rozmowy z Oliverem Lambertem, McKnightem i całą paczką usłyszałem, że firma nie toleruje rozwodów, podrywania kobiet, picia, narkotyków - tu się ciężko pracuje i robi pieniądze.Wywarło to na mnie duże wrażenie i dlatego, między innymi, przyjąłem tę ofertę.Istotnie, jest ciężka praca i są pieniądze, ale teraz widzę też inne rzeczy.Dlaczego postąpiłeś w ten sposób? Czy inni też to robią?- Nie podoba mi się twoje pytanie.- Wiedziałem, że tak zareagujesz.Ale chciałbym usłyszeć od­powiedź.Zasłużyłem na nią.Czuję się, jakbym został oszukany.- Więc co zamierzasz zrobić? Odejść dlatego, że się upiłem i przespałem z dziwką?- Nie myślałem o odejściu.- W porządku.Nie rób tego.- Ale czekam na odpowiedź.- W porządku.Istotnie zasłużyłeś na nią.Jestem w firmie czarną owcą i ci na górze stają się bardzo nieprzyjemni, gdy wspominam o rozwodzie.Podrywałem kobiety i robię tow dalszym ciągu, ale nikt o tym nie wie.W każdym razie nie potrafią mnie przyłapać.Założę się, że inni wspólnicy też tak postępują, ale ich też nigdy na tym nie przyłapiesz.Nie mówię o wszystkich, lecz o niektórych.Większość jest wierna swoim żonom - stanowią bardzo trwałe małżeństwa.Zawsze byłem złym chłopcem, ale tolerują mnie, ponieważ jestem utalentowany.Wiedzą, że piję w czasie lunchu i czasami w biurze, wiedzą też, że łamię część ich świętych przepisów, ale zrobili mnie wspólnikiem, bo byłem im potrzebny.A teraz, gdy już należę do grona wybranych, stałem się wspólnikiem, niewiele mogą mi zrobić.Nie jestem wcale takim strasznie złym facetem, Mitch.- Nie powiedziałem tego.- Nie należę też do ideałów.A niektórzy tutaj należą, możesz mi wierzyć.To prawdziwe maszyny, roboty.Żyją, jedzą i śpią dla firmy Bendini, Lambert i Locke.A ja lubię się trochę zabawić.- A więc jesteś raczej wyjątkiem.- Niż regułą.Tak.I nie zamierzam się usprawiedliwiać.- Nie prosiłem cię, żebyś się usprawiedliwiał.Chodziło mi tylko o wyjaśnienie.- Wyjaśniłem ci wystarczająco dokładnie?- Tak.Zawsze podziwiałem twoją szczerość.- A ja zawsze podziwiałem twoją dyscyplinę.Trzeba być silnym mężczyzną, by pozostać wiernym swej żonie mimo takich pokus, na jakie byłeś wystawiony wczorajszej nocy.Ja nie jestem tak silny.I nie chcę być.Pokusy.Przecież już myślał o tym, by w czasie lunchu zrobić przegląd sklepówz biżuterią.- Słuchaj, Avery, nie jestem świętoszkiem i nie czuję się zszoko­wany.Nie zamierzam nikogo osądzać - to mnie ciągle osądzano przez całe życie.Byłem po prostu zdezorientowany - mam na myśli obowiązujące reguły.To wszystko.- Te reguły nigdy się nie zmieniają.Są wyryte w kamieniu.Wyrzeźbione w granicie.Jeżeli złamiesz ich zbyt wiele, zostajesz wyrzucony.Albo też możesz łamać ich tyle, ile chcesz, tylko nie daj się złapać.- To całkowicie jasne.Do pokoju wszedł Osgood z grupą urzędniczek.Przynieśli wydruki komputerowe i całe stosy dokumentów.Porozkładali je na stole i posegregowali zgodnie z porządkiem alfabetycznym.- Masz zajęcie na dzień lub dwa - powiedział Osgood z wymu­szonym uśmiechem.Pstryknął palcami i pracowniczki wyszły.- Jestem w swoim biurze, jeżeli będziesz czegoś potrzebował.- Tak, dzięki - powiedział Avery, przeglądając pierwszy plik dokumentów.Mitch zdjął marynarkę i rozluźnił krawat.- Co będziemy robić, jeśli można wiedzieć? - zapytał.- Dwie rzeczy.Po pierwsze, przyjrzymy się pozycjom tych kont.Szukamy głównie oprocentowania, oszacowania, jego wielkości i tak dalej.Skontrolujemy pobieżnie każde konto, aby się upewnić, że procenty trafiają tam, gdzie powinny.Na przykład, Dolph Hemmba lokuje zarobione procenty w dziewięciu różnych bankach na Baha­mach.To głupie, ale sprawia mu radość.Ma w tym banku około dwunastu milionów, więc opłaca się z nim współpracować.Mógłby sam się tym zająć, ale czuje się pewniej, gdy ja to prowadzę.Ponieważ płaci dwieście pięćdziesiąt za godzinę, nie mam nic przeciwko temu.Sprawdzimy odsetki, które ten bank wpłaca na każde konto.Wysokość oprocentowania zależy od wielu czynników i bank ma tu znaczną swobodę działania.- Myślałem, że są uczciwi.- Są, ale nie zapominaj, że to bankierzy.Mamy przed sobą blisko trzydzieści kont i kiedy skończymy, będziemy znać dokładne saldo, zarobiony procent i miejsce, do którego ten procent trafia.Po drugie, musimy zarejestrować trzy spółki podlegające kajmańskiej jurysdykcji.To całkiem prosta, zgodna z prawem robota i można by ją z powodze­niem wykonać w Memphis.Ale nasi klienci myślą, że musimy przyjeżdżać tutaj, żeby to załatwić.Pamiętaj, współpracujemy z ludźmi, którzy inwestują miliony.Parę tysięcy zapłaconych legalnie to dla nich pestka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl