[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co się stało? - krzyknął oprzytomniawszy Sakowicz.-Waćpanna odpowiesz za niego!- Nie przed tobą, sługo! Precz!Sakowicz skoczył jak opętany.251Henryk SienkiewiczROZDZIAA 18Sakowicz nie odstępował księcia przez dwa dni, bo drugi parok-syzm cięższy był od pierwszego; szczęki Radziwiłła tak się zwarły,że trzeba je było nożem otwierać, aby do ust wlać lekarstwo trzez-wiące.Zaraz potem odzyskał przytomność, jednakże trząsł się,dygotał, podskakiwał na łożu, wyprężał się jak zwierz śmiertelniepostrzelony.Gdy i to minęło, przyszło osłabienie ogromne; przezcałą noc patrzył w sufit, nic nie mówiąc.Nazajutrz, po wzięciuodurzających leków, zapadł w sen twardy i ciężki, a koło południarozbudził się znowu, zlany potem obfitym.- Jak się wasza książęca mość czuje? - pytał Sakowicz.- Lepiej mi.Czy nie przyszły jakowe listy?- Są od elektora i Szteinboka, leżą tu na stole, ale czytanie napózniej trzeba odłożyć, bo wasza książęca mość sił jeszcze niemasz.- Dawaj zaraz.słyszysz?Starosta oszmiański wziął listy i podał, a Bogusław przeczytał jepo dwakroć, po czym pomyślał chwilę i rzekł:- Jutro ruszamy na Podlasie.- Jutro będziesz, mości książę, w łożu, jako i dzisiaj.- Będę na koniu jako i ty!.Milcz, nie przeciw się!.Starosta umilkł i przez chwilę trwała cisza, którą przerywałtylko poważny i powolny tyk-tak gdańskiego zegara.252Potop t.3- Rada była głupia i pomysł głupi - rzekł nagle książę - i ja takżegłupi, żem cię usłuchał.- Wiedziałem, że jak się nie uda, to wina na mnie spadnie - od-rzekł Sakowicz.- Boś podrwił głową.- Rada była roztropna, ale jeśli tam jest jaki diabeł na usługach,który o wszystkim ostrzega, ja za to nie odpowiadam.Książę podniósł się na łóżku.- Myślisz?.- rzekł patrząc bystro na Sakowicza.- A wasza książęca mość nie zna papistów?- Znam, znam! I mnie często do głowy przychodziło, że tomogą być czary.Od wczoraj pewien jestem.Utrafiłeś w moją myśl,dlategom cię spytał, zali naprawdę tak mniemasz? Ale które z nichmoże w komitywę z siłą nieczystą wchodzić?.Przecie nie ona, bocnotliwa.i nie miecznik, bo za głupi?.- A choćby ona ciotka.- Może to być.- Dla pewności na krzyż ją wczoraj wiązałem, a przed tym przy-łożyłem jej nóż do gardzieli i imaginuj sobie wasza książęca mość,patrzę dziś, a ostrze jakoby w ogniu stopione.- Pokaż!- Cisnąłem nóż do wody, choć w rękojeści turkus był zacny.Wolałem tego już więcej nie tykać.- To ci powiem, co mi się wczoraj przygodziło.Wpadłem do niejjak oszalały.Com mówił, nie pamiętam.ale to wiem, że dziewkakrzyknęła: W ogień pierwej się rzucę! Wiesz, jako tam kominogromny.I wraz skoczyła! Ja za nią.Porwałem ją wpół.Już się szatkina niej zatliły.Musiałem gasić i trzymać zarazem.Wtem dur mnieschwycił, szczęki mi się ścięły.Rzekłbyś, że mnie kto za żyły w szyiszarpnął.Za czym wydało mi się, że owe iskry, wedle nas latające,zmieniły się w pszczoły i brzęczą jako pszczoły.Ot, jak mnie tuwidzisz, prawda!253Henryk Sienkiewicz- I co pózniej?- Nic już nie pamiętam, jeno taki strach, jak gdybym w niezmier-ną studnię zlatywał, w jakąś głębię bezdenną.Co za strach!.powia-dam ci, co za strach! Teraz jeszcze włosy wstają mi na głowie.I niesam strach, ale.Jakby powiedzieć.i czczość, i nuda niezmierna,i umęczenie niepojęte.Szczęściem, moce niebieskie były ze mną,inaczej już bym dziś z tobą nie rozmawiał.- Wasza książęca mość miałeś paroksyzm.Sama choroba częstoróżne jasełeczka przed oczy stawia, ale dla pewności można by ka-zać nieco lodu na rzece odrąbać i tę babę spławić.- Jechał ją sęk! I tak jutro ruszamy, a potem przyjdzie wiosna,inne będą zaraz gwiazdy i noce krótkie, wszelką nieczystą siłędebilitujące.- Skoro mamy jutro ruszać, to już lepiej wasza książęca mość tejdziewki zaniechaj- Choćbym nie chciał, muszę.Wcale żądze dziś ode mnieodpadły.- Puść ich, niech sobie idą do diabła!- Nie może być!- Czemu?- Bo mi się szlachcic do okrutnych pieniędzy przyznał, które są wBillewiczach zakopane.Puszczę ich, to odkopią i pójdą w lasy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]