[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skąd Duncan go wytrzasnął?- Jeżeli chodzi ci o Boga Imperatora.- rzekł Moneo.- Gdzie?- Dlaczego tak spieszy ci się, by umrzeć? - zapytał Moneo, zacho­wując łagodny ton.- Powiedziano mi, że się z nim widziałeś.- To było wcześniej.- Znajdę go, Moneo.- Nie tak od razu.Idaho chwycił za rękojeść noża.- Mam użyć siły, żeby cię zmusić do mówienia?- Nie radziłbym.- Gdzie.on.jest?- Skoro nalegasz.jest na pustyni z Sioną.- Z twoją córką?- Znasz jakąś inną Sionę?- Co oni tam robią?- Jest poddawana próbie.- Kiedy wrócą?Moneo wzruszył ramionami i rzekł:- Skąd ten niezwykły gniew, Duncanie?- Co to za próba, której poddaje twoją.- Nie wiem.Słuchaj, dlaczego jesteś taki wściekły?- To miejsce przyprawia mnie o mdłości! Mówiące-do-Ryb! - Odwrócił głowę i splunął.Moneo spojrzał w głąb korytarza za Idaho, przypominając sobie moment jego nadejścia.Znając Duncanów, łatwo się domyślić, co spowodowało obecny stan Idaho.- Duncanie - powiedział Moneo - dla dojrzewających kobiet, tak samo jak i dla mężczyzn, normalne jest czuć fizyczny pociąg do przedstawicieli tej samej płci.Większość z nich z tego wyrośnie.- Powinno się to wytępić!- Ty należysz do naszego dziedzictwa.- Wytępić! I to naj.- Och, uspokój się.Jeżeli tego zakażesz, odniesiesz odwrotny sku­tek.Idaho przyjrzał się mu.- I mówisz, że nie wiesz, co się dzieje z twoją własną córką!- Siona poddawana jest próbie, powiedziałem ci.- A co to ma znaczyć?Moneo zasłonił dłonią oczy i westchnął.Opuścił rękę, zastanawia­jąc się, w jaki sposób udaje mu się znosić tego głupiego, niebezpie­cznego, starożytnego człowieka.- To znaczy, że ona może tam umrzeć.Te słowa zaskoczyły Idaho, studząc jego gniew.- Jak możesz pozwolić.- Pozwolić? Myślisz, że miałem jakiś wybór?- Każdy człowiek ma jakiś wybór!Przez usta Monea przemknął gorzki uśmiech.- Jak to możliwe, że jesteś o tyle głupszy od innych Duncanów?- Innych Duncanów! - krzyknął Idaho.- Jak umierali tamci inni, Moneo?- Tak, jak my wszyscy.Ich czas dobiegał końca.- Kłamiesz - powiedział Idaho przez zaciśnięte zęby, z knykciami zbielałymi na rękojeści noża.Wciąż zachowując spokój, Moneo rzekł:- Uważaj, nawet moja cierpliwość na granice, zwłaszcza teraz.- To miejsce gnije - powiedział Idaho.Wskazał ręką na korytarz za sobą.- Są rzeczy, z którymi nigdy się nie pogodzę!Moneo patrzył niewidzącym wzrokiem w głąb tunelu.- Musisz dorosnąć, Duncanie.Musisz.- A to co znaczy?- On jest teraz niezwykle rozdrażniony.Trzeba zapobiec wszy­stkiemu.wszystkiemu, co by go niepokoiło.Idaho z trudem powstrzymał się przed wybuchem.W zachowaniu Monea było coś zastanawiającego, coś, co hamowało jego gniew.Padły jednak słowa, których nie można było puścić mimo uszu.- Nie jestem jakimś tam niedojrzałym dzieckiem, które możesz.- Duncanie! - To był najgłośniejszy krzyk, jaki Idaho kiedykol­wiek słyszał z ust zrównoważonego Monea.Zaskoczenie odebrało mu zdolność ruchu, podczas gdy starzec mówił dalej: - Jeżeli ciało doma­ga się dojrzałości, a ciągle jest niedojrzałe, to człowiek zachowuje się naprawdę w obrzydliwy sposób.Odejdź.- Oskarżasz.mnie.o.- Nie.- Moneo wskazał na korytarz.- Och, wiem, co musiałeś tam widzieć, ale.- Dwie kobiety w namiętnym pocałunku! Myślisz, że to jest.- To nieważne.Młodość na różne sposoby wypróbowuje swoje możliwości.Idaho znów o mały włos nie stracił panowania nad sobą.- Miło mi dowiedzieć się czegoś o tobie, Moneo.- No cóż, ja dowiadywałem się czegoś nowego o tobie kilkakrotnie.Moneo obserwował, jaki efekt wywierają na Duncanie te słowa, jak godzą w niego, wstrząsają nim.Ghole nigdy nie mogli uniknąć fascynacji innymi, którzy ich poprzedzali.- Czego się dowiadywałeś? - zapytał chrapliwym szeptem Idaho.- Nauczyliście mnie cennych rzeczy - odparł Moneo.- Każdy z nas stara się ewoluować, ale jeśli coś nas blokuje, władowujemy nasz potencjał w ból - szukając go bądź go zadając.Szczególnie po­datni na to są ludzie niedojrzali.Idaho nachylił się ku Moneowi.- Mówię o seksie!- Oczywiście, że tak.- Oskarżasz mnie o niedojrzały.- Właśnie.- Powinienem poderżnąć ci.- Och, zamknij się.W odpowiedzi Monea nie wyczuwało się niuansów szkolenia w kontroli Głosu Bene Gesserit, ale słychać było w niej doświadcze­nie całego życia spędzonego na wydawaniu rozkazów.Idaho mógł jedynie usłuchać.- Przepraszam - powiedział Moneo.- Ale rozprasza mnie fakt, że moja jedyna córka.- Przerwał i wzruszył ramionami.Idaho dwukrotnie głęboko odetchnął.- Jesteście szaleni, wszyscy! Mówisz, że twoja córka może właś­nie w tej chwili umiera, a mimo to.- Ty głupcze! - wypalił Moneo.- Czy masz jakiekolwiek pojęcie, ile mnie obchodzą twoje nędzne troski? Twoje kretyńskie pytania i egoistyczne.- przerwał, potrząsnął głową.- Pozwalam ci na to, bo masz osobiste kłopoty - rzekł Idaho.- Jeśli jednak będziesz.- Pozwalasz? Ty mi pozwalasz? - Moneo z trudem wciągnął po­wietrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl