[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I stworzymy takie warunki, że zadziała na wszystkich bardzo szybko.Wyeliminujemy Smitha, oficera łączności i oficera kierującego zanurzaniem.Forbushe poprosił o papierosa.Kiedy Tull podał mu ogień, spytał:- Kogo zabijemy i kto to zrobi?- Kogokolwiek - odparł Tull, wypuszczając dym ustami.- Już ja się tym zajmę.- Ty sam chyba tego nie zrobisz?Tull potrząsnął głową.Po chwili powiedział:- Chcę, byś zrobił małą bombę.Dostatecznie silną, by wysadzić śmigłowiec.Wybuch ma nastąpić pięć minut po nastawieniu zapalnika.Forbushe skinął głową.- Dobrze się spisałeś - stwierdził Tull, kładąc mu rękę na ramieniu.- Gdy przejmiemy kontrolę nad okrętem, wszystko pójdzie gładko.- Jak wsadzisz bombę na pokład śmigłowca?- W worku z ciałem - powiedział Tull, zdejmując rękę z ramienia Forbushe'a.- Chcę, by była jak najmniejsza, rozumiesz?Forbushe wstał, kiwając głową.- Dostarczę ci ją; będzie wielkości paczki papierosów.- Gdy dowódca i inni oficerowie się rozchorują, ja będę dowodził i wydam polecenie opuszczenia ćwiczeń i natychmiastowego powrotu do Norfolk.W tych warunkach, gdy Hass także będzie umierający, nie sądzę, by Gromly się sprzeciwił.- Mam nadzieję, że masz rację.Tull przytaknął.- Jestem pewien, że mam.Płacą mi za to, żebym miał rację.Nie powiedziawszy nic więcej, Forbushe zgasił papierosa i wyszedł.5.Tull leżał w swojej koi z rękoma pod głową.Był na pograniczu snu i jawy.Spał głębokim snem niemal przez godzinę, a teraz jego wewnętrzny zegar już miał go zbudzić.Bronił się przed tym, nie chcąc przerwać snu, w którym naga kobieta dawała mu do całowania sutki swoich piersi.Nagle rozległ się ostry glos:- Panie Tull, proszę natychmiast zgłosić się do kabiny kapitana.panie Tull, proszę natychmiast zgłosić się do kabiny kapitana.Tull natychmiast się rozbudził.Przywoływano go przez interkom.Podnosząc słuchawkę telefonu umieszczonego tuż przy koi, wystukał numer kabiny kapitana.Odebrał Smith.- Już idę, panie kapitanie - powiedział Tull.Wstał, przeciągnął się i podszedł do umywalki wystającej z grodzi naprzeciwko, odkręcił zimną wodę.Przez chwilę patrzył na swoją twarz w lustrze ponad umywalką.Był nieogolony.Przeciągnął ręką po szorstkiej twarzy.Zdecydował, ze kiedy już się wycofa, zapuści brodę.Naprawdę nie lubił golenia.Potem, zupełnie bez powodu, przypomniał sobie na chwilę swój sen.- Ale ona dawała mi dużo, dużo więcej, niż piersi - powiedział do swojego odbicia w lustrze; potem, śmiejąc się, przemył twarz w zimnej wodzie.Kilka chwil później pukał cicho do drzwi kapitana.- Proszę - zawołał Smith.Tull wszedł do kabiny.Byli już tam Gromly i Hass.- Proszę usiąść, komandorze - powiedział Smith, wskazując jedyne wolne krzesło.Tull skinął głową, popatrzył na Gromly'ego i Hassa i ponownie skłonił głowę.- Zamordowano jednego z ludzi admirała - powiedział Smith.Tull poderwał się z krzesła, opanował się i siadł z powrotem.- Ciało znalazł admirał Gromly w kubryku dziobowym - ciągnął Smith.Tull szybko spojrzał na Gromly'ego.Admirał był blady.- Obcięto mu kutasa i wsadzono w usta - odezwał się Hass, a z tonu jego głosu i wyrazu twarzy przebijało wzburzenie.Tull przełknął głośno ślinę.- Jak go zabito? - spytał, wciąż patrząc na generała.- Dostał nożem w plecy - powiedział Gromly wyrzucając z siebie słowa.Tull odetchnął.- Zażądałem przez radio, by przysłali śmigłowiec po ciało i zawiadomiłem COMSUBLANT o sytuacji.- Czy mogę zapalić? - spytał Tull.Smith skinął głową.- Poprosiłem o pozwolenie kontynuowania naszego próbnego rejsu i zezwolenie na udział w ćwiczeniach.Admirał Gromly i generał Hass poparli obie moje prośby.- Ilu członków załogi wie o morderstwie? - spytał Tull.- Sądzę, że rozniosło się to już po całym okręcie - powiedział Smith i potrząsając głową dodał:- Nie sposób czegoś takiego utrzymać w tajemnicy.Tull wypuścił dym przez nos.- A więc wiedzą o odcięciu genitaliów? - spytał.- Na pewno wiedzą - odpowiedział Hass.- To trochę roztrzęsie załogę.- Raczej wystraszy - wybuchnął Gromly.- Można się cholernie przestraszyć, gdy się wie, że na okręcie jest morderca.- Kto to był? - spytał Tull.- Porucznik John Rider, specjalista od łączności - odrzekł Gromly.Tull zaciągnął się głęboko papierosem i dmuchnął dymem w górę.- Panie admirale, nie chcę obrażać nieboszczyka, ale czy nie ma najmniejszej choćby możliwości, że on.- zawahał się.- Jeżeli myśli pan o tym, o czym, jak sądzę, pan myśli, to odpowiedź brzmi nie; absolutnie nie.Ten człowiek cieszył się sławą ogiera.Tull pokiwał głową.- Z całym szacunkiem, panie admirale, sława - zwłaszcza taka - nie wyklucza, zdaniem znawców tych spraw, że się jest kimś innym.Policzki Gromly'ego poczerwieniały.- Panie admirale, to była tylko próba znalezienia motywu - tłumaczył się Tull.- Pozwólmy zbadać tę sprawę władzom - odpowiedział Gromly gniewnie.- Tak jest, panie admirale.Smith przełknął ślinę.- John - zwrócił się do Tulla - chcę, żebyś osobiście dopilnował przetransportowania ciała na pokład śmigłowca i chcę, żeby to zostało wykonane jak najsprawniej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]