[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przynajmniej była.Ale teraz, skoro wszyscy mają się dowiedzieć.- Nie dowiedzą się.- Ale ty wiesz.- To mój zawód, żeby wiedzieć o takich rzeczach, synu.Powtarzam: nie jesteś w tarapatach - nie z mojego powodu.Mówił tak spokojnie, tak przekonująco.Przyjaciel, prawdziwy przyjaciel.Harry nie mógł opanować myśli, że ktoś wiedziało jego sekrecie.Nie był pewien czy może ufać temu człowiekowi, czy może komukolwiek ufać? Skoro Gormley wiedział, że Harry jest nekroskopem, co z zemstą na Wiktorze Szukszinie?Rozpaczliwie sięgnął myślami na cmentarz w Easington, skontaktował się ze znajomym, zaufanym naciągaczem.Przez chwilę Gormley poczuł moc, która wybuchła z głowy Harry’ego, pierwotną, obcą energię, jakiej nigdy nie doświadczył.Zaszumiało mu pod czaszką, serce zabiło gwałtowniej.To musiało być to! Talent nekroskopa w akcji.Gormley był tego pewien.Harry skupił się, pochylił się na krześle.Poczuł, jak pot spływa po nim, niczym topniejący śnieg, lało się z niego jak z uszkodzonego kranu.Ale teraz.Powstał, zacisnął zęby i zaśmiał się dziko.Odrzucił głowę, wyprostował się jak struna.Przez chwilę opuścił go strach, ręce już prawie nie drżały, poprawił włosy.Rumieniec szybko wrócił na jego policzki.- Zgadza się - powiedział, szczerząc zęby w uśmiechu.- Koniec rozmowy.Gormley był zaskoczony tą nagłą zmianą.- Powiedziałem: koniec.To wszystko, co chciałeś wiedzieć, prawda? Przyszedłeś porozmawiać z autorem opowiadań.Ktoś ci powiedział o moim pomyśle na nową powieść.Piszę - przepuszczałem, że nikt o tym nie wie.Przyszedłeś - chciałeś sprawdzić jak zareaguję, tak? To horror.Słyszałeś zapewne, że zawsze wczuwam się w to, o czym piszę.Więc stałem się nekroskopem.Sam ukułem to słowo, nawiasem mówiąc.Jestem dobrym aktorem - sam widziałeś.Dobra, po zabawie - koniec rozmowy.Tam są drzwi, Keenan.Gormley powoli potakiwał głową.Z początku był zaskoczony, ale teraz instynkt wziął górę.Przeczucie podpowiedziało mu, co tu naprawdę się dzieje.- Sprytnie - powiedział - ale nie do końca.Z kim teraz rozmawiasz, Harry? Inaczej: kto mówi przez ciebie?Jeszcze przez chwilę z oczu Harry’ego biła przekora.Gormley ponownie poczuł upływ dziwnej mocy - chłopiec przerywał kontakt ze swoim chytrym zmarłym przyjacielem.Twarz jego zmieniła się.- Co chciałbyś wiedzieć? - zapytał matowym, pozbawionym emocji głosem.- Wszystko - odpowiedział natychmiast Gormley.- Myślałem, że już wiesz wszystko.- Chcę faktów.Zasięg twojego talentu, na przykład, i jego ograniczenia.Jeszcze przed chwilą przepuszczałem, że nie możesz używać go na odległość - dajmy na to.Chcę wiedzieć, o czym rozmawiacie, co ich interesuje.Czy uważają cię za intruza czy za przyjaciela? Chcę wiedzieć wszystko.- Wszystko? - Harry uśmiechnął się gorzko.- Więc mamy być „przyjaciółmi”, czy tak?Keenan przysunął krzesło i usiadł naprzeciwko Keogha.- Harry, nikt się o tobie nie dowie.To prawda, będziemy przyjaciółmi.Pewnie myślisz, że jestem ostatnią osobą, której mógłbyś potrzebować.Na razie będziesz mnie potrzebował, zapewniam cię.Harry patrzył przez zmrużone powieki.- Dlaczego ty mnie potrzebujesz? Zanim cokolwiek powiem, wyjaśnisz mi kilka spraw.Gormley oczekiwał takiej reakcji.Patrzył prosto w pytające, rozważne oczy chłopca.- Postaram się.Wiesz kim jestem, więc teraz powiem ci, jak zarabiam na życie.Opowiem ci o ludziach, z którymi pracuję.Opowiedział Harry’emu o brytyjskim wydziale E i co wiedział o jego odpowiednikach w Ameryce, Francji, ZSRR i Chinach.Opowiedział o telepatach, którzy mogą ze sobą rozmawiać przez kontynenty bez telefonu - tylko za pomocą siły umysłu.Mówił o jasnowidztwie, możliwości zobaczenia przyszłości, prze-powiedzenia wydarzeń, które mają dopiero nastąpić.Wspomniał też o telekinezie i psychokinezie, o ludziach, którzy mogą przesuwać masywne obiekty wyłącznie siłą woli bez odwoływania się do siły mięśni.Opowiedział o „dalekowidzących” ludziach, którzy dostrzegają dowolne miejsca i wydarzenia na świecie.Przypomniał historię o psychicznym uzdrowicielu, o „lekarzu”, który potrafi wywołać siłę życia gołymi rękoma, odpędzać choroby bez potrzeby konwencjonalnych leków.Przedstawił esperów, których miał pod swoim zwierzchnictwem.Uświadomił Harry’emu, że i dla niego jest tam miejsce.Powiedział to wszystko w taki sposób, tak klarownie, zrozumiale, z takim przekonaniem, że Harry był pewien, że słyszy najczystszą prawdę.- Więc, jak widzisz - kończył Gormley - nie jesteś dziwaczny, Harry.Może twój talent jest unikalny, ale nie ty - jako człowiek obdarzony talentem ESP.Twoja babka miała talent i przekazała go córce, twojej matce.Ona, z kolei, tobie.Bóg tylko jeden wie, do czego zdolne będą twoje dzieci.- A teraz chcesz, żebym dla ciebie pracował? - Harry wyszeptał po dłuższej chwili, kiedy dotarło do niego wszystko, co usłyszał.- Tak.- A jeśli odmówię?- Harry, znalazłem cię.Jestem „wykrywaczem”, wyczuję każdego espera na milę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]