[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Może oni nie mówią - powiedział Blaize - ale nauczyli się całkiem dobrze rozumieć proste znaki komend.Przynajmniej większość z nich.Wczoraj ten facet w środku upuścił naczynie podczas usługiwania mi przy obiedzie.Zamierzałem go później ukarać ku przykładnej przestrodze dla innych górników, ale skoro mamy tu już widownię - potoczył leniwie wzrokiem po swoich czterech współkonspiratorach - to po co odkładać tę przyjemność?Wskazał na krawędź płaskowyżu wymownym gestem; powtórzył go trzy razy, nakazując ruch w dół.Dwóch strażników Luzaków kiwnęło kwadratowymi głowami i na pół poniosło, na pół pociągnęło swojego więźnia do krawędzi.- Każesz im zrzucić go ze skały?- Wcale nie - zachichotał Blaize.- To byłoby zbyt proste.Chodźcie i popatrzcie.Wszyscy stłoczyli się za nim pod niską ścianą na krawędzi płaskowyżu.Trzy Luzaki były już na dole, na błotnistych łachach, podchodząc do obszaru, gdzie wznosiły się bąble, które pękając zatruwały okolicę odorem siarki.Dwaj strażnicy szarpnęli więźnia na brzeg owego błotnistego obszaru i wrzucili nieszczęśliwca do miękkiej mazi.Kiedy wił się i próbował wydostać, długimi kijami wepchnęli go z powrotem.- Naturalnie tam są gorące źródła - wyjaśnił Blaize.- Bardzo gorące.Ugotowanie ich na miękko zabiera parę godzin.Na szczęście Luzaki są rzeczywiście cierpliwe.Tych dwóch strażników używam do spychania go z powrotem, aż zaniecha prób wydostawania się, nawet jeśli zajmie to większość wieczoru.Odwrócił się od tego spektaklu i jeszcze raz ukłonił się swoim gościom.- No cóż, panie i panowie - odezwał się z dobrotliwym uśmiechem.- Czy możemy zacząć omawiać nasze interesy?Blaize zauważył, że nawet Polyon zbladł.Pozostali milczeli zszokowani.Tym lepiej.Trochę to potrwa, zanim znowu przestaną doceniać małego Blaize'a.Po tych szokujących wrażeniach, których Blaize właśnie dostarczył, trzecie doroczne spotkanie rozpoczęło się spokojniej niż poprzednie.Tym niemniej ukryte napięcia wciąż były widoczne i jeszcze ostrzej miały się ujawnić w przyszłym roku.Blaize, jako gospodarz, przedstawił swój raport pierwszy.Podczas kiedy Polyon patrzył ponad jego głową z niewymownym znużeniem, a dwie dziewczyny siedziały blade i ciche, on wymieniał fakty i liczby na poparcie swoich wcześniejszych wyjaśnień.W poprzednich latach miał mało do powiedzenia.W tym roku wreszcie zaczął wychodzić na swoje.Podobał mu się błysk szacunku w oczach Polyona, kiedy wyjaśniał, jak wykorzystał pierwsze wpływy z kopalni corycium, żeby sfinansować kupno ciężkiego sprzętu wydobywczego, który pozwoliłby eksploatować większe tereny na planecie.Darnell kręcił się i tylko mruczał do siebie w czasie tej części sprawozdania, ale nie wybuchnął aż do momentu, kiedy Polyon bezcelowo zapytał, jak Blaize sfinansował start swojej kopalni.- Odsprzedając nadprogramowe dostawy PPT - odpowiedział szczerze Blaize.- O Boże! - skomentował Polyon.- Aaach, a ja myślałem, że te Luzaki głodują.Czy to posunięcie nie zredukowało ci populacji pracowników?- Nie trać, to nie będziesz potrzebował.- Blaize zatoczył ręką niepewne koła.- Jest bardzo dużo nadwyżek w każdej biurokracji.Ja po prostu, można powiedzieć, wykroiłem tłuszcz ze środka.Prawdopodobnie źle się stało, że jego wzrok spotkał się w tym momencie ze wzrokiem Darnella.I że te kółka, które kreślił w powietrzu, mogły wskazywać na rosnący brzuch Darnella.- Cholernie pięknie to zrobiłeś! - wybuchnął Darnell, zrywając się na nogi pod wpływem nagłej wściekłości.- Wyciąłeś go wprost z moich zapasów, chciałeś powiedzieć.- Odwrócił się do reszty, jakby szukając współczucia.- Mały bękart szantażował mnie, abym wysyłał tu ekstrażarcie za darmo, a on sprzedawał zapasy, które powinni dostać tubylcy!Oskarżenie to nie odniosło skutku, jakiego pewnie się spodziewał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]