[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po wykorzystaniu w procesie podstawowym, plazma miała jeszcze dość energii resztkowej, by dostarczać wysokotemperaturowego ciepła na potrzeby zakładu wytwarzającego wodór z wody morskiej drogą krakingu termicznego.Plazmę poprodukcyjną wykorzystywano również w zakładach wydobywczych i przetwórczych metali pierwotnych, w fabryce chemikalii oraz w zakładzie odsalania wody morskiej, który jeszcze nie był uruchomiony, ale przygotowywano go dla planowanych na najbliższe lata systemów irygacyjnych w głębi lądu.Zakład wydobywający metale wykorzystywał będącą na miejscu do dyspozycji wysoką temperaturę reakcji termojądrowej dla przetwarzania wody morskiej, zwykłych kamieni i piasku oraz wszelkich domowych i przemysłowych odpadów i śmieci na plazmę jonów pierwiastkowych o wysokich ładunkach.które następnie łatwo i dokładnie rozdzielano metodą magnetyczną; działało to jak spektometr masowy o skali przemysłowej.W' fabryce chemicznej wytwarzano takie związki, jak nawozy sztuczne, plastyki, oleje i paliwa oraz półprodukty dla całego szeregu zakładów podległych.Również i ta fabryka działała głównie na zasadzie rekombinacji substratów reakcji w stanie plazmy, metodą strojenia promieniowania plazmy w ten sposób, by tworzyło ono pik w wąskim paśmie częstotliwości, korzystnym dla tworzenia się pożądanych molekuł.Optymalizowało to wyniki końcowe bez nadmiaru niepożądanych produktów ubocznych i było o wiele sprawniejszą metodą, niż stosowanie szerokopasmowych źródeł ciepła tworzenia.Metoda plazmowa pozwalała na wyeliminowanie większości kadzi i wież destylacyjnych, stosowanych w starszych technologiach, a co więcej, pozwalała na przeprowadzenie reakcji tonażowych, które dawniej trwałyby całymi dniami i tygodniami, w przeciągu paru sekund i to bez użycia katalizatorów dla ich przyśpieszenia.Chirończycy eksperymentowali także z przesyłaniem energii wiązkami promieniowania mikrofalowego z Port Norday do sztucznych satelitów, dla jej ponownego przekazywania z orbity na powierzchnię tam, gdzie będzie potrzebna.Projekt ten był dopiero w swym początkowym stadium i nie wyszedł poza fazę badań; jeśliby zakończyły się one sukcesem, naziemna stacja energetyczna wykorzystująca tę technikę na skalę produkcyjną zostałaby zbudowana gdzie indziej.Bernard Fallows był mocno zdziwiony, gdy zadzwonił Czang z potwierdzeniem, że Kath, matka jego przyjaciela Adama, zgodziła się zorganizować wizytę.Zdziwił się zaś jeszcze bardziej, gdy się okazało, że Kath nie jest młodszym technikiem ani niższym urzędnikiem kombinatu, lecz osobą odpowiedzialną za poważną część głównego procesu termojądrowego, choć nie udało się wyjaśnić, w jakim trybie uzgadniała swe czynności i kto dawał jej polecenia.A już najbardziej zadziwiające było to, że zgodziła się osobiście przyjąć Bernarda z Jayem i poświęcić im całą godzinę własnego czasu.Było wręcz nie do pomyślenia, by w rewanżu Leighton Merrick oprowadził Czanga i jego przyjaciół po dziale głównego napędu Mayflowera II.Prawda, że grupa Chirończyków miała się wkrótce udać pod opieką przewodników na zwiedzanie niektórych sekcji napędu statku, ale było to wynikiem oficjalnego zaproszenia fachowców i nie obejmowało ojców ani synów, którzy chcieliby odbyć prywatną wycieczkę.Być może - snuł domysły Bernard - potraktowano go w ten szczególny sposób z uwagi na jego pozycję pracownika inżynieryjnego wyższej rangi, wyspecjalizowanego w technice termojądrowej.Na Chironie nie istniało jednak pojęcie rangi ani statusu społecznego.Bernard był oczywiście świadkiem, jak wydawano i przyjmowano bez słowa polecenia, ale role w jakich ci ludzie występowali, zdawały się czysto funkcjonalne i mogły być bez trudności zamieniane zależnie od tego, kto był uznany za posiadającego najlepsze kwalifikacje do kierowania sprawą, którą właśnie załatwiano.Wydawało się również, że decyzje takie podejmowano na podstawie milczącego consensusu.Taki system Chirończycy w jakiś sobie znany sposób wypracowali bez kłótni, zawiści i konfliktów, które dla Bernarda byłyby nie do uniknięcia.O ile zdołał ustalić, nie istniała tu w ogóle żadna pionowa struktura hierarchiczna.Zaczynał podejrzewać, że na tym polegał system całej planety.Może więc było dziwne, że Dyrektoriat miał trudności z odnalezieniem jej rządu.Zadziwiające zaś było nie tylko to, że taki system istniał, ale że jak wszystko wskazywało - całkiem dobrze funkcjonował.- Nadal jednak nie rozumiem polityki, która się za tym kryje powiedział dwojgu Chirończykom, którzy jemu i Jayowi towarzyszyli na lunch do baru samoobsługowego, położonego w gmachu administracyjnym naprzeciw budynku głównego reaktora.Jednym był młody Polinezyjczyk imieniem Nanook, który zajmował się urządzeniami sterowania; drugą nieco młodsza, blada blondynka imieniem Juanita, która zajmowała się statystyką, prognozowaniem i - jak się zdawało - miała też dużo do czynienia ze sprawami ekonomicznymi zakładów.Sama Kath pożegnała się wcześniej, wyjaśniając, że oczekuje następnej grupy zwiedzających.Bernard rozłożył ręce błagalnym gestem.- To znaczy.kto jest właścicielem tych zakładów? Kto decyduje o polityce kierowania nimi?Chirończycy spojrzeli na siebie z niedowierzaniem.- Właścicielem? - powtórzyła Juanita.Z tonu jej głosu wynikało, że nie spotkała się jeszcze z takim pojęciem.- Nie jestem pewna, co masz na myśli.Chyba ludzie, którzy tu pracują.- Ale kto decyduje o tym, kto tu ma pracować? Kto wyinacza ich na stanowiska?- Oni sami.Jak mógłby to robić za nich ktoś inny?- To przecież śmiechu warte! Co przeszkodzi zacząć wydawać rozkazy komukolwiek, kto wejdzie z ulicy?- Nic - powiedziała Juanita
[ Pobierz całość w formacie PDF ]