[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyjęła z garderoby swo-ją wyjściową pelerynę, otuliła się nią szczelnie.Wtedy dotarł do niej głos Dahla: To była wina Carli! To ona mnie wciąż zaczepiała! Wciąż mnie wabiła. Nigdy! To ty chciałeś, żeby miała poczucie winy.Tiril wybiegła z domu i zatrzasnęła za sobą drzwi.Na dworze padał ulewnydeszcz.Schroniła się w jakiejś bramie, gdzie włożyła na siebie resztę ubrania.Halkę,której dotykał Dahl, wyrzuciła.Miała wrażenie, że brudu, jaki na niej zostawił,nic nie zmyje.Ocierała łzy, tłumiła szloch i starała się jakoś otrząsnąć po obrzydliwych prze-życiach, a potem skierowała się do starych magazynów na portowym nabrzeżu. Nero, chodz! zawołała cicho.Duży cień wyłonił się z mroku i bezwahania ruszył za nią.Rozdział 13Nero i Tiril długo błądzili po ciemnych, smaganych deszczem ulicach Bergeni nigdy chyba jeszcze pies nie był dla człowieka takim wsparciem i pociechą.Okazał się po prostu ostatnią deską ratunku dla Tiril, uchronił ją przed całkowitymzałamaniem.Dziewczyna na przemian płakała, pociągała nosem, ocierała łzy i przemawiałacicho do zwierzęcia. Nie mamy się gdzie podziać, Nero.Naprawdę nie znam nikogo tak dobrze,żebyśmy mogli mu się zwalić na kark o tak póznej porze.Ale ty jutro dostanieszswoją obrożę nabijaną kolcami.Całe szczęście, że sakiewkę z pieniędzmi miałamwłaśnie w kieszeni.Widzisz, dostałam je od mamy, bo miałam zamówić dla siebienową sukienkę u krawcowej.Ale co mi tam sukienka! Ty jesteś dużo ważniejszy!Poczuła ucisk w gardle.Zastanawiała się, czy matka to jej prawdziwa matka,czy też nie.Tiril przecież od dawna w to wątpiła, od dawna wyobrażała sobiew marzeniach, że nie należy do nich.Mimo to teraz, kiedy dowiedziała się więcej, szok wcale nie był mniejszy.Fakt, że nie jest spokrewniona z Dahlem, odczuwała jako wielką, wielką ulgę.Ale mama?Nigdy nie były sobie specjalnie bliskie, mama i ona, i to nie z winy Tiril.Ona od najwcześniejszego dzieciństwa kochała i uwielbiała piękną matkę, któratymczasem dostrzegała jedynie śliczną Carlę.Poza tym Tiril i jej matka różniłysię pod tyloma względami.Nie żeby matka miała w sobie zło, ale niestety była toistota płocha i głupia.A to przecież nie jej wina, człowiek się już po prostu takirodzi.Teraz Tiril użalała się nad matką, że ma takiego okropnego męża.Czy matka o tym wszystkim wie? O Carli i o tym, jak Dahl zachowywał sięwobec nieszczęsnej dziewczyny?Oczy Tiril znowu napełniły się łzami.Musiała długo i serdecznie głaskać Nerapo karku, żeby odzyskać równowagę.Nie, to niemożliwe, matka nie mogła o niczym wiedzieć! Zresztą i teraz teżnie należało jej nic mówić.Nero odwrócił głowę i warczał długo w stronę czegoś, czego Tiril nie widzia-88ła.Z tyłu za nimi.I to nie po raz pierwszy.Wielokrotnie podczas tej wędrówkiw deszczu po ulicach pies odwracał się i na coś warczał.Groznie, ale niespecjal-nie wrogo.Raczej ostrzegawczo.Z Nerem czuła się bezpieczna.Był dobrym opiekunem, chciał jej pilnowaći bronić.Ale tym razem chyba nic jej nie groziło. Dziękuję ci, Nero wyszeptała.Pies radośnie pomerdał kosmatym ogonem.Dziewczyna kuliła się z zimna.Deszcz, który początkowo spadał jej na ramio-na i głowę drobnymi kropelkami, zaczął wnikać za kołnierz, ubranie przemokłona wylot, mokre włosy zwisały w żałosnych kosmykach.Tak pózno wieczorem niewielu ludzi kręci się po ulicach.Tiril unikała miejsc,z których dochodziły jakieś głosy.Dzisiaj nie chciała nikogo spotykać.I zresztąnie powinna, zwłaszcza że znajdowała się pod opieką Nera.Wciąż nie mogła sięotrząsnąć ze strachu i z obrzydzenia. Nigdy mu tego nie wybaczę mówiła do psa zgnębiona. Nigdy, nigdyw życiu! Nie wybacza się czegoś takiego.Widzisz, żebym to tylko ja, ale Carla.Ona była taka dobra i taka bezbronna.Mój Boże, ale przecież powinna była cośpowiedzieć!Tylko czy w tamtych czasach Tiril zrozumiałaby cokolwiek, nawet gdyby Car-la się jej zwierzyła? To wcale nie jest takie pewne.Tiril żyła przecież w świeciefantazji i dopiero dziś wieczorem zetknęła się z aż tak brutalną stroną życia. Najchętniej bym się po tym wszystkim wykąpała.Czuję się taka brudna,jak oblepiona błotem, Nero.Stanęła jak wryta. O, Nero! Carla tak właśnie powiedziała.%7łe czuje się brudna.Teraz rozu-miem, co miała na myśli.Och, droga, kochana Carla! Nigdy mu tego nie wybaczę,nigdy! Bardzo się cieszę, że go przynajmniej zdzieliłam w ten głupi nos!Płacz zmęczył ją już bardzo, usiadła więc na jakichś schodach i przytuliła dosiebie zdumionego, lecz współczującego Nera.Po chwili przyjrzała mu się uważnie.Rysował się przed nią w mroku niewy-raznie, ale mówiła z powagą, niemal uroczyście: Od tej chwili my oboje musimy się zawsze trzymać razem.Chyba rozu-miesz, że ja już tam nie wrócę.Bo gdybym wróciła, to nie ręczę, czy nie zabijętego drania.A wiesz przecież, że nie należy takich rzeczy robić, prawda?Pies uniósł głowę, spojrzał w ciemność i wydał z siebie głuche warknięcie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]