[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bajbarszatrzymał się w drzwiach.Rozgniewał się, bo nagle zobaczył „swoją” zakładniczkęzabawiającą wszystkich, ale wtedy Jeza powiedziała głośno:– Mój pan i władca! – skłoniła się wdzięcznie.– Witamy wielkiego Łucznika w naszymkręgu!Gniew emira stopniał w jednej chwili.Bajbars usiadł obok dziewczynki i wniósł swojączęść do całej historii.– Jako mój gość – dwornie wskazał Jezę – sławna córka cesarza i księżniczka Graala dotego stopnia wzburzyła nadzorcę haremu, że poprosił o zwolnienie.Jej Królewska Wysokość– wskazał znowu Jezę – tak zręcznie rzuciła za nim sztyletem, że wprawdzie uszedł z życiem,ale serce uciekło mu do spodni.Gromki śmiech nagrodził Bajbarsa i główną bohaterkę za ten obraz, gdyż nie mawdzięczniejszego tematu do kpin jak skojarzenie eunucha ze spodniami czy strach kastrataprzed nożem.Jednakże Jeza poprosiła ruchem ręki o spokój i powiedziała:– Wyrządziłam krzywdę dozorcy haremu, ponieważ wyładowałam na nim swój złyhumor.Jest dobrym człowiekiem i nie zasługuje na nasze drwiny.Poproszę go o wybaczenieoraz o to, żeby pozostał na stanowisku.Powierzona jego opiece dama zbyt długo bawi wkręgu mężczyzn.Wrócę teraz do siebie, aby stróż mojej cnoty mógł spokojnie zasnąć.Mamelucy nie omieszkali życzyć Jezie juwafak fi al- hąja* i odprowadzili ją aż dozakratowanych drzwi.Wzburzony widokiem tak wielu mężczyzn, nadzorca wpuściłdziewczynkę do środka.Wkrótce spokój nocy objął pałac, harem i jego ogrody.W prywatnych komnatach naczelnego eunucha Gamala ad-Din Mohsena, któreznajdowały się za haremem i były połączone ze światem zewnętrznym znaną tylkowtajemniczonym, niepozorną furtą, obradował niewielki krąg wybranych ludzi dworu.Należeli do niego Husam ibn abi’ Ali, ciągle jeszcze namiestnik Kairu, oraz jegoprzyjaciel Ibn Wasil.Namiestnik nie miał już nadziei na urząd regenta – zaprzepaścił jeprowadząc zawstydzający dyskurs z chrześcijańskim królem.Ibn Wasil już na niego nie liczyłi tylko jeszcze nie wiedział, któremu protektorowi powinien zaproponować swoje usługi.Wspotkaniu uczestniczył także były pisarz nadworny Baha Zuhajr, zarzekający się, że nieszpieguje dla Bajbarsa, lecz przeciwnie, dla dobra wszystkich śledzi ruchy mameluckiegoemira.Spiskowcy byli zgodni, iż najlepszym rozwiązaniem w obecnej sytuacji będzieprzywrócenie dynastii ajjubidzkiej na tron, w każdym razie należało przeszkodzić oficjalnemuprzejęciu władzy przez mameluków.– Drogocenny czas pracuje na korzyść wojskowych, a dom Ajjuba zmogła niemoc –określił sytuację Ibn Wasil.– Boczne linie w Syrii, jak An-Nasir czy Al-Aszraf, nie sąobiecujące, a tutaj w Kairze pozostaje do dyspozycji czteroletni chłopiec imieniem Musa,słaby pretendent do tronu!– Dziecko byłoby bezwolną kukłą w rękach mameluków – zgodził się z nim namiestnik.Wtedy Gamalowi ad-Din Mohsenowi przyszedł do głowy pomysł.* Juwafak fi al-haja (arab.) – dużo szczęścia w życiu.– A gdybyśmy tak małego Musę połączyli z księżniczką Jezą, córką cesarza, przyjacielanaszej dynastii Ajjubidów? Nie powstydzilibyśmy się tej pary i nawet mamelucy musielibyuznać jej panowanie albo przejść do otwartej wojskowej rewolty.– Takiej rewolty nie ścierpiałby lud Egiptu, a cesarz Fryderyk przyszedłby nam na pomoc– odezwał się Baha Zuhajr.– Tego nie jestem taki pewien – naczelny eunuch ostudził zapał, jaki wzbudził wśródzgromadzonych swoją propozycją.– Wy, Baho Zuhajrze, powinniście wybadać emiraBajbarsa, jak się odnosi do takich planów małżeńskich.– Byłoby dużo ważniejsze – przeciwstawił się Ibn Wasil – zapewnić sobie przychylnośćemira Izz ad-Din Ajbeka.Powstrzymał się od wypowiedzenia uwagi, którą miał na końcujęzyka: naszego przyszłego regenta.– Chętnie się tym zajmę – dodał, nie zważając na karcącespojrzenie swego przyjaciela, który teraz zauważył:– Trzeba się także upewnić, czy Szadszar, naszą sułtankę, ucieszy takie małżeństwo.Tojuż będzie mój kłopot!– Jeśli chcemy wszystkich uszczęśliwić – odezwał się naczelny eunuch – musimyodrzucić niepowtarzalny dar niebios, tę dziewczynkę urodzoną na władczynię, a tym samymwspaniały sułtanat Egiptu, sukcesor faraonów, wpadnie w ręce barbarzyńców!Rozejrzał się wśród współspiskowców.Jedynie Raszid al-Kabir zdawał się podzielać jegozdanie, wszyscy inni myśleli tylko o własnych korzyściach, sprzedaliby dla nich nawetprzyjaciół, a co dopiero wspaniałą ideę.Należałoby całą tę zgraję wytruć, rozmyślał Gamal ad-Din Mohsen, wówczas niemogliby jego genialnego zamierzenia ani zdradzić, ani przegadać.Postanowił, że zrobi to następnym razem, jeśli okażą się tak samolubni i tchórzliwi jakdzisiaj.Przywołał do siebie Raszida al-Kabira i zakończył spotkanie.– Czy aresztowaliście Williama, królewskiego tłumacza? – spytał Raszid.– Konieczniemuszę jutro wystąpić znowu jako tłumacz, w przeciwnym razie dojdzie do złożenia przysięgiprzez króla i mamelucy wygrają.Na mój widok pan Ludwik wybuchnie gniewem i nie oddaDamietty, a przynajmniej nie teraz.Zyskamy na czasie – Raszid al-Kabir zatarł ręce, naktórych brakowało jednego pierścienia.– Nie martwcie się – odpowiedział naczelny eunuch – będziecie jedynym pozostającymdo dyspozycji tłumaczem.Mówiący po arabsku mnich znajduje się w moim domu.Śpi jakzabity, jutrzejszy dzień także prześpi.Obaj rozmówcy rozstali się ostatni, chociaż nieszczególnie zadowoleni z biegu spraw.– Mogło pójść jeszcze gorzej! – pocieszył się Gamal ad-Din Mohsen i udał się naspoczynek, wypuściwszy gościa ukrytą furtką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]