[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dobrze!To nie był hałas za głośne, żeby tak się nazywać.To było drgające powie-trze pełne ryku. Lepiej chwilę poćwiczmy, żeby się przyzwyczaić.Dać sygnał, że chcemypowoli do przodu?122Masklin skinął głową.Sygnalista namyślił się i zamachał chorągiewkami.Masklin usłyszał, że Dorcas ryczy polecenia, ale co konkretnie, tego nie byłjuż w stanie zrozumieć.Coś zgrzytnęło, ciężarówką szarpnęło, i to tak, że wylą-dował na czworakach.Gdy uniósł wzrok, napotkał znajdujące się na tym samympoziomie przerażone oczy Gurdera. Poruszamy się! pisnął przerazliwie Gurder.Masklin spojrzał za szybę i zdębiał. Ano, ruszamy się: do tyłu! wrzasnął, zrywając się.Angalo, zataczając się, dopadł sygnalisty i tak nim potrząsnął, że tamtemuchorągiewki powypadały. Powiedziałem ci: powoli do przodu! Do przodu, kretynie! Sygnalizowałem Do przodu ! To dlaczego jedziemy do tyłu?! Sygnalizuj jeszcze raz!Sygnalista czym prędzej pozbierał flagi i zaczął gorączkowo machać. Nie! ryknął Masklin. Nie sygnalizuj Do przodu , tylko Sto.Nie zdążył dokończyć, bo nagle z tyłu ciężarówki dobiegł przeciągły, trudnydo opisania odgłos, oznaczający zniszczenie o charakterze metalowym.Towarzy-szył mu wstrząs, który posłał Masklina na deski.I wszystko ucichło.Silnik też. Przepraszalski! dał się słyszeć okrzyk Dorcasa, a potem znacznie cich-szy i znacznie nieprzyjemniejszy monolog: Zadowoleni? Ja myślę, że zadowo-leni! Jak mówię dzwignia biegów w górę i w lewo, i w górę , to mam na myśliw górę i w lewo, nie w górę i w prawo! Rozumiemy się? Twoje prawo czy nasze prawo, Dorcas? Zwykłe prawo! Ale. Tylko bez ale. Tak, ale.Masklin przestał słuchać i skoncentrował się na tym, by usiąść, co po chwilimu się udało.Gurder pozostał tam, gdzie był, czyli rozciągnięty na deskach. Naprawdę się poruszyliśmy! szepnął z podziwem Gurder. ArnoldBros (zał.1905) miał rację: Wszystko Musi Iść! Tylko jak nie masz nic przeciwko, to ja osobiście wolałbym pojechać stwierdził ponuro Angalo. I to znacznie dalej niż teraz. Hej tam, na górze! rozległ się sztucznie radosny głos Dorcasa. Mie-liśmy małe problemy techniczne, ale już wszystko w porządku.Jesteśmy gotowi! Jak myślisz, znowu mam patrzeć w lusterko? Masklin spojrzał pytającona Grimmę.Grimma wzruszyła ramionami.123 Ja bym sobie tym głowy nie zawracał wtrącił się Angalo. Ruszajmywreszcie, byle do przodu, i to najlepiej najszybciej, jak się da.Coś tu śmierdzii mocno mi się wydaje, że to paliwo.Musieliśmy wywrócić jakieś beczki albo co. To zle, tak? upewnił się Masklin. Ono się pali, stąd pewnie mówi się o nim paliwo wyjaśnił An-galo. Wystarczy iskra, żeby się zapaliło.Silnik ryknął i ożył ponownie.Tym razem ruszyli wolno do przodu, czemutowarzyszył krótki, przerazliwy zgrzyt z tyłu.Ciężarówka jednak bez przeszkódtoczyła się dalej, aż z lekkim szarpnięciem zatrzymała się przed stalowymi wro-tami. Chciałbym poćwiczyć kilka skrętów! ryknął Dorcas. Myślę, że to sięprzyda. Naprawdę uważam, że nie powinniśmy tu zostać dłużej. Sądząc po gło-sie, Angalo faktycznie tak uważał. Masz rację zgodził się po namyśle Masklin. Im szybciej nas tu niebędzie, tym lepiej.Daj sygnał Dorcasowi, żeby otworzył drzwi.Sygnalista milczał przez chwilę, najwyrazniej myśląc intensywnie, a w końcuprzyznał: Takiego sygnału nie ustalaliśmy.Masklin przechylił się przez poręcz i wrzasnął: Dorcas! Tak? Otwieraj wrota! Wyjeżdżamy zaraz!Dorcas przyłożył dłoń do ucha. Co mówiłeś? Mówiłem, żebyś otworzył wrota garażu! Zaraz!Dorcas zdawał się rozważać przez chwilę ten pomysł, po czym uniósł mega-fon. Uśmiejesz się, jak ci coś powiem. Co on mówi? wtrąciła się Grimma. Mówi, że będziemy się śmiać przekazał jej Angalo. To dobrze. Dlaczego?! ryknął w dół Masklin.Odpowiedz Dorcasa zniknęła w ryku silnika. Co?! wrzasnął Masklin. Co co ? Co mówiłeś?! Mówiłem, że przez ten pośpiech zupełnie zapomniałem o wrotach! Co on mówi? wtrącił się Gurder.Masklin bez słowa odwrócił się i uważnie przyjrzał metalowym wrotom, z któ-rych zamknięcia Dorcas był tak dumny.Miały nadzwyczaj zamknięty wygląd.124I jeśli coś, co nie ma twarzy, może wyglądać na zadowolone z siebie, to one wła-śnie tak wyglądały.Powoli odwrócił się, nie wiedząc, co robić.Równocześnie dostrzegł, że małedrzwi prowadzące do reszty Sklepu otwierają się powoli i staje w nich ciemnapostać, poprzedzona kręgiem jaskrawego światła.Postać, którą niedawno jużgdzieś widział.Drastyczna Obniżka!Masklin poczuł, że nagle może myśleć bardzo jasno i bardzo wolno.To był tylko człowiek, a więc nic strasznego.Miał wypisane swoje imię, gdy-by go zapomniał, tak jak te wszystkie kobiety w sklepie nazywające się Tracyalbo Sharon albo J.E.Williams, Kierownik.A ten nazywał się Security i żyłw kotłowni, pijąc herbatę.Teraz się tu zjawił, bo usłyszał hałas.I przyszedł zna-lezć jego przyczynę.Czyli znalezć ich. Nie! szepnął Angalo, podążając za spojrzeniem Masklina. Widzisz,co on ma w ustach? Papierosa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]