[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy magia nie może go także zniszczyć?- Musiałoby to być coś bardzo potężnego.Sama moja ma­gia nie wystarczyłaby, ale gdybym miał inny talizman.- Przy­pomniał sobie medalion, który Krasus.a raczej Korialstrasz.dał Vereesie, ale nie, zostawił go, kiedy razem z czerwonym smokiem wrócił na pole bitwy.Poza tym Rhonin wątpił, czy medalion wystarczyłby.Lepiej gdyby miał coś należącego do samego czarnego lewiatana, ale tamten medalion zginął we wnętrzu góry.Ale przecież wciąż miał kamień! Klejnot stworzony z jed­nej z łusek Skrzydeł Śmierci!- Musi zadziałać! - wykrzyknął, sięgając do sakiewki.- Co masz? - zapytał Falstad.- To! - Wyjął niewielki kamień, który nie wywarł zbyt dużego wrażenia na pozostałej dwójce.- Skrzydła Śmierci stworzył to z samego siebie, podobnie jak stworzył Duszę Demona ze swojej magii! Może dokonać tego, co nie udało się niczemu innemu!Dwoje wojowników przyglądało się, jak Rhonin przybliża kamień do dysku.Rhonin zastanawiał się, jak najlepiej go użyć, i uznał, że wykorzysta podstawową zasadę swojej sztuki - najpierw spróbować najprostszej metody.Czarny klejnot wydawał się połyskiwać w jego uścisku.Czarodziej obrócił go najostrzejszą krawędzią w stronę dys­ku.Wiedział, że jego plan może nie zadziałać, lecz nie miał innego wyjścia.Z ogromną ostrożnością przeciągnął kamieniem przez śro­dek przeklętego talizmanu.Łuska Skrzydeł Śmierci przecięła utwardzoną, złotą, ze­wnętrzną część Duszy Demona jak nóż masło.- Uważaj! - Vereesa odciągnęła go w ostatniej chwili, gdyż z cięcia wytrysnął strumień czystego światła.Rhonin poczuł, jak potężna magiczna energia ucieka ze zniszczonego talizmanu, i wiedział, że musi działać szybko, gdyż inaczej będzie stracona na zawsze dla tych, do których naprawdę należała.Wyszeptał zaklęcie, dopasowując je tak, jak uznał za ko­nieczne.Zmęczony mag skoncentrował się, gdyż nie chciał ryzykować jakiegoś błędu w tak krytycznym momencie.Mu­siało zadziałać.Fantastyczna, połyskliwa tęcza unosiła się coraz wyżej i wy­żej w niebo.Rhonin powtórzył zaklęcie, podkreślając, jakich efektów pragnął.Niemalże oślepiająca tęcza, teraz wysoka na setki stóp, obróciła się i podążyła w stronę walczących smoków.- Udało ci się? - zapytała łowczyni, z trudem łapiąc od­dech.Rhonin patrzył na odległe sylwetki Alexstraszy, Skrzydeł Śmierci i innych.- Tak sądzę.mam nadzieję.* * *- Czy nie przeszłaś już wystarczająco dużo? Czy wciąż będziesz walczyć z tym, czego nie jesteś w stanie pokonać? -Skrzydła Śmierci patrzył na swoich wrogów z absolutną pogardą.Ta resztka szacunku, którą miał dla nich, dawno zginę­ła.Głupcy nie przestawali walić głową w przysłowiową ścia­nę, choć wiedzieli, że nawet ich połączona moc nie wystarczała.- Zadałeś zbyt wiele bólu i cierpienia, Skrzydła Śmierci - odrzekła Alexstrasza.- Nie tylko nam, ale wszystkim śmier­telnym istotom tego świata!- Czym one są dla mnie.czy, w rzeczy samej, nawet ty? Nigdy tego nie zrozumiem!Potrząsnęła głową w geście, jak sobie uświadomił, litości.- Nie.nigdy.- Bawiłem się z tobą wystarczająco długo.z wami wszyst­kimi! Powinienem was zniszczyć cztery lata temu!- Nie mogłeś! Stworzenie Duszy Demona nawet ciebie osłabiło na jakiś czas.Parsknął.- Ale już odzyskałem swoją pełną siłę! Moje plany wobec tego świata szybko posuwają się do przodu.a po tym jak was zabiję, zabiorę twoje jaja, Alexstraszo, i stworzę swój doskonały świat!W odpowiedzi szkarłatna smoczyca zaatakowała ponow­nie.Skrzydła Śmierci zaśmiał się, wiedząc, że jej zaklęcia nie zaszkodzą mu bardziej niż poprzednie.Miał swoją moc i zaczarowane płyty wtopione w skórę, więc nic nie mogło go zranić.- Aaaaa!Zaatakowała go z furią, której nie potrafił sobie wyobra­zić.Płyty z adamantium niewiele osłabiły moc ataku.Skrzy­dła Śmierci natychmiast zareagował, stawiając potężną tarczę, ale zniszczenia już się dokonały.Całe ciało bolało go tak jak nigdy przez ostatnie setki lat.- Co.mi.zrobiłaś?Z początku Alexstrasza wyglądała na zdziwioną, lecz póź­niej na jej smoczej twarzy pojawił się triumfalny uśmiech.- Rozpoczęłam coś, o czym marzyłam przez ostatnie lata!Wydawała się większa, silniejsza.Właściwie cała czwórka tak wyglądała.Czarny smok miał dziwne odczucie, że coś w jego planie poszło straszliwie nie tak.- Czy to czujecie? Czy to czujecie? - bełkotał Malygos.- Znów jestem sobą! Co za cudowne uczucie!- Najwyższy czasss! - odrzekł Nozdormu.Jego oczy z klej­notów były niezwykle jasne i błyszczące.- Tak, ssstanowczo najwyższy czasss!Ysera otworzyła swoje niesamowite oczy, tym razem tak przyciągające uwagę, że Skrzydła Śmierci z trudem oderwał od nich swoje spojrzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl