[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musimy dobrzenawilżyć Gordianusowi gardło.Uraczyłem ją tą opowieścią, potem wyciągnąłem z pamięci jeszcze kilka incydentówaleksandryjskich, które mogła uznać za smakowite, po czym pokierowałem rozmową zpowrotem ku kwestii ich domu.- Pięknie tu u was w ogrodzie.No i dom wspaniały.Nie dziwota, że Pompejusz gouwielbiał.Wciąż jednak nie rozumiem.Czy Antoniusz oficjalnie przejął go na własność, czynie?Wino sprawiło, że Kyteris się rozluzniła i zaczęła mówić swobodniej.- To zależy, kogo o to spytasz.Widząc, że Marek zwleka, Cezar rzucił mu paręostrych słów.Powiedział: Wydaj ostatnią ucztę, jeśli musisz, a potem się wynieś i wystaw wkońcu ten cholerny dom na aukcję.Marek jednak nie zamierzał ustąpić i odparł wprost:Zasługuję na ten dom nie mniej niż ktokolwiek.Miałem swój udział w pobiciu Pompejusza ito jest moja nagroda! Od tamtej pory obydwaj nieustannie się kłócą.Oficjalnie Cezar sięupiera przy licytacji, ale chyba w końcu dał za wygraną, a może po prostu zbyt jest zajętyswoimi triumfalnymi pochodami, żeby się Markowi naprzykrzać.Antoniusz planuje więcurządzić coś w rodzaju aukcji.sprzeda kilka nadjedzonych przez mole tog Pompejusza ipozbędzie się uszkodzonej zastawy, a potem ogłosi, że dopełnił wymogu, i będzie tu dalejmieszkał.I tak chcę wszystko tu przemeblować.%7łona Pompejusza miała okropny gust.Kyteris daleko zaszła, pomyślałem - od ulicznej tancerki w Aleksandrii do konkubinyjednego z najpotężniejszych ludzi świata.Cudzoziemska aktorka nie tylko kpi sobie zszacownej rzymskiej matrony, ale bezczelnie zajmuje jej dom, i to na przekór samemuCezarowi!- Ale chyba Antoniusz zdaje sobie sprawę.- powiedziałem -.jak to będziewyglądało w oczach tych, którzy oskarżają Cezara o zdradę plebsu.Ludzie mogą powiedzieć,że dyktator poczyna sobie jak Sulla, pozwalając swemu siepaczowi rozdzielać wojenne łupymałemu kręgowi faworytów, zamiast spożytkować je dla wspólnego dobra.- Plebejusze nie są aż tak głupi, Gordianusie.Każda rzymska plotkara dobrze wie, żeAntoniusz zajmuje ten dom wbrew woli Cezara.- Z jego punktu widzenia to chyba jeszcze gorsze, nie sądzisz? Lud zobaczy, że Cezartoleruje jawne nieposłuszeństwo.Dyktator nie może sobie na to pozwolić, bo wyjdzie na to,że jest słaby. - Nie, wyjdzie na to, że Antoniusz jest zepsutym dzieciakiem, a on pobłażliwymrodzicem - odparła Kyteris z uśmiechem.- Czyż Cezar nie jest teraz ojcem rzymskiego ludu,a Antoniusz jego najbardziej błyskotliwym protegowanym? Może trochę upartym, czasemnarwanym, ale na dłuższą metę wartym, by go trochę porozpieszczać? Nieważne, że teraz zesobą nie rozmawiają.To minie.Zastanowiło mnie, czy ona naprawdę w to wierzy, czy też tylko nadrabia miną,tuszując głębszy niepokój.Czyżby widziała w Cezarze zagrożenie dla swojego przytulnegoświatka? A jakie są uczucia samego Antoniusza? Zawsze go uważałem za porywczego iprostego w gruncie rzeczy faceta, zupełnie otwarcie okazującego sympatie i antypatie -słowem, mało prawdopodobnego kandydata na spiskowca.Tylko że ktoś, kto zaszedł takwysoko jak on, niewątpliwie ma rozwinięty instynkt przetrwania za wszelką cenę.Na ilepoważny jest jego konflikt z Cezarem?Jeszcze te myśli kłębiły mi się w głowie, kiedy Kyteris dostrzegła idącego przez ogródkochanka i z uśmiechem mu pomachała.Antoniusz ubrany był w żółtą tunikę, któraniejednemu wydałaby się nieprzyzwoicie krótka; w każdym razie z pewnością nie ukrywałajego masywnych ud, a w tej chwili była tak wymięta, jakby właściciel przespał w niej noc, napiersi zaś widniała bordowa plama od wina.Po twarzy i ruchach widać było, że musi miećlekkiego kaca.Rzucił mi spod ciężkich powiek zdziwione spojrzenie, po czym nachylił się,by cmoknąć dziewczynę w policzek.Szepnęła mu coś do ucha - zapewne moje imię - a onpozdrowił mnie skinieniem głowy.- Gordianus.Tak, oczywiście, ojciec Metona! Na Herkulesa, ile to czasu upłynęło?- Odkąd nasze drogi się przecięły? - spytałem.- Już dosyć dużo.- I oto znów się przecinają.Czy mi się zdawało, czy w jego oczach mignął cień podejrzenia? W jego rysachmożna było się dopatrywać skrzyżowania poety i brutala, co tylko utrudniało odczytywaniewyrazu twarzy.Miał ostro zarysowany profil, ze złamanym nosem, krzaczastymi brwiami iwystającym podbródkiem, ale w linii jego pełnych ust i melancholijnych oczach było cośzdradzającego łagodność.Ja bym go zakwalifikował raczej do brzydali, kobiety jednakzdawał się fascynować.Odchrząknął i wyciągnął w bok dłoń.Sługa natychmiast wsunął w nią puchar zwinem.- Gdzie się dziś podziewa Meto? Pewnie wrócił do Rzymu na.Domyśliłem się, że chciał powiedzieć:  na galijski triumf Cezara - mój syn służyłbowiem w tamtej kampanii, jak zresztą i on sam, ale urwał, nie dokończywszy zdania. - Niestety, Meto jest teraz w Hiszpanii.- I bada tam siły młodego Pompejusza, jak przypuszczam.Byłeś z nim razem wAleksandrii, prawda? Wtedy, gdy i Cezar tam przebywał.- Tak jest.- Ale wróciłeś.- Nie do wiary, prawda? - wtrąciła Kyteris.- Wpadliśmy na siebie przypadkiem przyświątyni Tellus.A to jest Rupa, od niedawna syn Gordianusa.Mój dawny przyjaciel zAleksandrii.- No tak.Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, ale wiele zbacza do Egiptu, co? -Antoniusz wzruszył ramionami.-1 ja będę musiał tam kiedyś wrócić.Ale jeśli mnie pamięćnie myli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl