[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A co konkretnie skandował ów tłum?– Zaczęło się to od czegoś o sprzedawaniu się starszym mężczyznom za chłopięcych lat.– Słyszałem o tym.Kiedy wczesna śmierć ich ojca zostawiła ich w finansowym dołku, bracia Klodiuszowie wynajmowali małego Publiusza lubieżnikom, i to z powodzeniem.Oczywiście to może być zwykłe oszczerstwo.– Oczywiście.Przyśpiewka jednak brzmiała tak:Klodiuszem, gdy był pacholęciem,Bawiono się niby dziewczęciem.Gdy męski zaś żywot rozpoczął,Z siostrzyczką się bawią ochoczo.i dalej jeszcze więcej na ten temat, tylko coraz dosłowniej.– Czyli grecki występek połączony z egipskim – zauważyłem.– A ludzie Wschodu wytykają nam, Rzymianom, że nie jesteśmy wszechstronni w sprawach seksu.Jak Klodiusz na to zareagował?– Próbował ciągnąć swoje zagadki o Pompejuszu, ale kiedy ludzie Milona go zagłuszyli, zniknął bardzo szybko i z nietęgą miną.Walka na przyśpiewki przerodziła się w końcu w otwartą bójkę między obu bandami.– Nic poważnego, mam nadzieję.– Nic tak poważnego, by zakłócić przebieg procesu.– Przypuszczalnie skończyło się na kilku rozbitych głowach.A jak zakończył się sam proces? Uniewinniono czy skazano Milona za zakłócanie porządku?Bethesda popatrzyła na mnie i wzruszyła ramionami.– Nie przypominam sobie.Chyba nawet o tym nie słyszałam.– Pewnie dlatego, że nikogo to nie obeszło.Wszyscy zapamiętali i plotkowali tylko o jednym: że o skandalicznym, kazirodczym związku Klodiusza głośno krzyczano na Forum.Jaka jest między nimi różnica wieku? Pięć lat? No cóż, wdowa Klodia znana jest ze swych skłonności do młodszych mężczyzn, jak nasz sąsiad Marek Celiusz.Zastanawiam się, co on myśli o tym, że domniemane kazirodztwo jego kochanki tłum obrócił w jarmarczną śpiewkę?– Właściwie to Celiusz nie jest już kochankiem Klodii, a i z Klodiuszem stosunki ochłodły – sprostowała Bethesda.– A ty skąd możesz to wiedzieć? – Otworzyłem szeroko oczy.– Chyba nie wymykałaś się pod moją nieobecność na te szalone palatyńskie przyjęcia, zadając się z wyrafinowaną młodzieżą, co?– Nie.– Odchyliła się w tył z uśmiechem i powoli, zmysłowo się przeciągnęła.Gest był bezwstydnie erotyczny i wzbudził we mnie wspomnienia z nocy.Zupełnie, jakby chciała zademonstrować, że mimo moich docinków doskonale by pasowała do orgietki na Palatynie.gdyby nie była tak dojmująco świadoma swego ciężko zdobytego statusu szacownej rzymskiej matrony.– A może młody Celiusz zwierzał ci się z sekretów swego życia miłosnego za każdym razem, kiedy się na siebie natknęliście na ulicy?– Też nie.Ale mamy sposoby dzielenia się informacjami.– Kto: my?– My, kobiety – odrzekła ze wzruszeniem ramion.Zawsze mówiła ogólnikami, gdy chodziło o jej sieć wywiadowczą.Strawiłem życie na wygrzebywaniu tajemnic, ale przy Bethesdzie czasami czułem się jak amator.– Cóż spowodowało takie ochłodzenie? – drążyłem temat.– Przecież tacy wyrafinowani kochankowie jak Celiusz i Klodia nie porzucają partnerów przez takie drobiazgi, jak mała zdrada albo szczypta kazirodztwa?– Nie.Mówi się, że to przez.– Bethesda raptownie urwała, marszcząc czoło.Znów się ze mną droczy, pomyślałem.Próbuje wprowadzić napięcie.– Przez co? – ponagliłem ją.– Przez politykę czy coś takiego – odparła pospiesznie.– Najpierw Celiusz poróżnił się z Klodiuszem, a potem pokłócił się z Klodią.– Jeszcze chwila, a stworzysz kolejny uliczny poemat jak tłum na Forum.Celiusz i Klodiusz, Klodia i Celiusz.Trzeba tylko wstawić parę obscenicznych słówek.Dlaczego się poróżnili?Wzruszyła ramionami.– Wiesz, że się nie interesuję polityką.– Nagle zainteresowała się za to swymi paznokciami.– Chyba że trafia się jakaś dobra historyjka.Przecież widzę, że wiesz więcej, niż mówisz.Czy mam ci przypomnieć, że jest twoim obowiązkiem, w dodatku usankcjonowanym przez prawo, mówić mężowi wszystko, co wiesz? Nakazuję ci to!Mówiłem tonem żartobliwym, ale Bethesdy to nie bawiło.– Niech ci będzie – powiedziała.– Myślę, że to ma coś wspólnego z tak zwaną kwestią egipską.O to się posprzeczali.Skąd mam wiedzieć, jakie prywatne sprawy mają między sobą tacy ludzie? Nic też dziwnego, że wdzięki takiej starej dziwki jak Klodia nagle tracą smak dla przystojnego młodzieńca w rodzaju Marka Celiusza.Już dawno nauczyłem się znosić nastroje Bethesdy, podobnie jak żeglarz musi umieć stawiać czoło niespodziewanym szkwałom, ale to nie znaczy, że je rozumiem.Coś ją wytrąciło z równowagi, ale co? Szukałem w pamięci słowa czy zwrotu, który mógłby ją urazić, ale nagły chłód w izbie odrętwił mój umysł.Zdecydowałem się na zmianę tematu.– Kogo zresztą oni obchodzą? – Podniosłem prawie pusty kubek i zakołysałem nim, patrząc na wirujący płyn.– Zastanawiałem się przed chwilą, co się może dziać z tymi dziwnymi gośćmi, którzy tu wpadli przed moim wyjazdem.Bethesda rzuciła mi spojrzenie bez wyrazu.– To tylko miesiąc temu.Musisz ich pamiętać: niewysoki gallus i stary filozof z Aleksadnrii, Dion.Przyszedł do mnie z prośbą o pomoc, ale nie mogłem mu jej udzielić, przynajmniej nie wtedy.Czy przychodził tu jeszcze, kiedy mnie nie było? – Czekałem na odpowiedź, ale kiedy podniosłem wzrok znad kubka, zobaczyłem, że Bethesda nie patrzy w moją stronę.– To przecież proste pytanie – dodałem łagodnie.– Czy on tu był po moim odjeździe?– Nie.– To dziwne.Myślałem, że wróci.Był tak niespokojny, że martwiłem się potem o niego.Może jednak moja pomoc okazała się mu niepotrzebna.Słyszałaś coś o nim od swej szerokiej sieci szpiegów i informatorów?– Tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]