[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Również jego ojciec w czasie wielkiego kryzysu nie kłaniał się urzędom, wprowadzającym ustawę o wyjściu z gospodarczej zapaści, które próbowały zmusić go do tego, żeby prowadził swój biznes według ich zaleceń.Także Ed Stratton z całą pewnością nie będzie się płaszczył przed bandą sekciarskich świrów.Mogli zabrać swoje ostrzeżenie i wsadzić gdzieś.Mimo to niepokoił się, ponieważ wiedział, że pozostali - Pete, Spence i Joe najprawdopodobniej trzęśli się ze strachu.A dokładnie o to chodziło ludziom z Błękitnego Bractwa.Springer zdążył właśnie wrócić do swojego biura, kiedy ostrzeżenie sekty dotarło do niego w formie telefonu od dyrektora szpitala w Warrington, prywatnej instytucji, która była konkurentem Alana w ratowaniu ofiar wypadków drogowych.Spytał, czy Springer nie ma czasami trochę szczepionek przeciw grypie.- Ile?- Dwieście sztuk? - spytał rozmówca z nadzieją.- Chyba znajdę.Po co wam aż tyle?- Braciszkowie chcą się zaszczepić.- Wszyscy?- Powiedzieli, że pięćset osób.Czy to wszyscy?- Pięćset osób! - Alan był zdumiony.Nie zdawał sobie sprawy, że było ich aż tylu.- Czy załatwiają to przez państwową służbę socjalną?- Nie - odparł z radością dyrektor.- Płacą nam prywatnie.To dla nas świetny interes.Pożyczamy szczepionki od wszystkich okolicznych szpitali.Jak to się stało, że nie przyszli do ciebie, Springer?Alan nie odpowiedział na to pytanie.- Myślę, że mogę ci dać dwieście sztuk - odparł.- Przygotuję je na rano.- Świetnie.Mam samochód, który zbiera szczepionki od wszystkich.Dziękuję, doktorze.Springer odłożył słuchawkę, zamyślony.Pięćset szczepień oznaczało mnóstwo pieniędzy.Ale to nie stracony dochód go gnębił.To było ostrzeżenie: "zamknij się".Niech sobie nie myślą, że ich posłucha.- Ale doktor był dla mnie naprawdę dobry - wymamrotał Danny Moser.- Jesteś pewien?Płonące oczy chłopca zamknęły się.Głowa opadła mu na pierś.- Obudź go!Instruktor nacisnął Danny'emu nerw pomiędzy szyją a ramieniem, aż chłopak odzyskał przytomność, kurcząc się z bólu.Ledwo co widząc, skupił uwagę na odrapanych ścianach.Głos instruktora był ciągle jednakowo mocny, jednostajny, drążący Danny'emu umysł.Ten dźwięk zdominował jego życie.Ledwo pamiętał czasy, kiedy go nie słyszał.Ale słowa były fałszywe.Wiedział, że nie są prawdziwe.- Doktor nic mi nie zrobił - protestował.- Jesteś pewien?- Był dla mnie naprawdę dobry.Instruktor zbliżył się jeszcze bardziej, zmuszając chłopaka do spotkania się z jego przerażającym wzrokiem.Danny'emu ścierpła skóra.Oczy sekciarza zdawały się drążyć jego głowę, niczym świder.Jego głos huczał monotonnie jak strumień w czasie wiosennej powodzi; pytaniom nie było końca.Ciało chłopaka rozluźniło się, zapadając w upragniony sen.Okrutny chwyt instruktora wzniecił ból w całej ręce Danny'ego, aż po koniuszki palców.Otworzył oczy.- Jesteś pewien? - spytał znowu sekciarz.Dwight Rigby był przerażony:- Nie chcę, żeby przytrafiło mi się to samo, co tobie i Strattonowi, dlatego proszę cię, żebyś przestał używać mojego sklepu jako miejsca publicznych wystąpień.Zresztą przesadzasz na temat tego, co się dzieje.- Oni są niebezpieczni - mówił Springer.- I staną się jeszcze bardziej niebezpieczni, jeśli im pokażesz, że się boisz.Rigby poruszał swoją kościstą szczęką.- Robisz z siebie idiotę, Al.Ludzie nie uważają, że Braciszkowie są aż tak źli.- Bzdura - zaprotestował doktor.Ale sklepikarz miał rację.Samochód strażacki był tylko pierwszym elementem z serii dobrodziejstw, która pociągnęła za sobą stopniową zmianę sądów mieszkańców Hudson City na temat Błękitnego Bractwa.Sekciarze otworzyli rachunek w banku Joego Prestona.Pierwszym czekiem, jaki wystawili, była pięćsetdolarowa darowizna na rzecz nadchodzącego święta miasteczka.Dochód z uroczystości przeznaczono na różne cele społeczne, jak kościelny program świątecznych koszyków dla ubogich, działalność sportową szkoły średniej i ochotniczą straż pożarną, która ostatnio zgłosiła potrzebę przeniesienia się do większej siedziby, gdyż nie było miejsca na pojazdy, w miejsce których stanęła nowa ciężarówka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]