[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Robiło mu się niedobrze, gdy myślał o Mattiesie.Dobry znajomy prezydenta, wspiera­jący milionami poprzednią kampanię, wyłożył pieniądze na zamordowanie dwóch sędziów Sądu Najwyższego po to, by jego kumpel w Białym Domu mógł mianować dwóch rozsądniejszych ludzi do szanownego gremium, którego no­wy skład zapewniłby mu swobodny dostęp do ropy! De­mokraci wylegną na ulice i zawyją z zachwytu! Każda podkomisja Kongresu urządzi przesłuchania.Gazety będą wałkować ten temat przez kolejny rok.Departament Spra­wiedliwości zostanie zmuszony do wszczęcia postępowania.Coal będzie musiał wziąć winę na siebie i podać się do dymisji.Z Białego Domu wylecą wszyscy, z wyjątkiem rzecz jasna prezydenta.Wizja była przerażająca.- Musimy się dowiedzieć, czy raport zawiera prawdę - powiedział Coal, patrząc w okno.- Skoro giną ludzie, to nie może kłamać.Podaj mi inny powód zamordowania Callahana i Verheeka.Coal wiedział, że nie było takiego powodu.- Chcę, żebyś coś zrobił.- Odnalazł dziewczynę?- Nie.Dziewczyna nie żyje albo ukrywa się w mysiej dziurze.Chce, żebyś porozmawiał z Mattiece’em.- Na pewno znajdę jego adres w książce telefonicznej - sarknął Barr.- Potrafisz go znaleźć.Musimy to zrobić w tajemnicy przed prezydentem.Ponadto powinniśmy ustalić, czy fakty podane w raporcie są prawdziwe.- Myślisz, że Victor zaprosi mnie do gabinetu i wyzna wszystko jak na spowiedzi?- Nie będzie miał wyjścia.Nie jesteś gliniarzem, pa­miętaj.Zakładamy, że raport mówi prawdę, a Mattiece wie, że sprawa niedługo wyjdzie na jaw.Próbuje się jeszcze bronić, ale z przerażenia miota się jak oszalały i strzela do ludzi jak do kaczek.Powiesz mu, że jeśli ma zamiar zniknąć, to powinien to zrobić natychmiast.Nie zapominaj, że przyjeżdżasz do niego z Waszyngtonu, z kręgów bli­skich władzy i samego prezydenta.Wysłucha cię.- No dobrze.Załóżmy, że mają rację.Co z tego wynika dla nas?- Mam parę pomysłów.Najpierw zajmiemy się napra­wianiem szkód.Pierwszą rzeczą, jaką zrobimy, będzie mia­nowanie dwóch miłośników przyrody w skład Sądu Naj­wyższego.Jakichś pieprzniętych, radykalnych ornitologów.Unaoczni to społeczeństwu, że w głębi duszy jesteśmy za ochroną środowiska i brzydzimy się Mattiece’em i jego polami naftowymi.Naród odetchnie z ulgą.W tym samym czasie prezydent zaprosi Voylesa, prokuratora generalnego i asesora z Departamentu Sprawiedliwości i zażąda od nich przeprowadzenia pilnego śledztwa w sprawie Mattiece’a.Rozdamy kopie raportu każdemu pismakowi w mieście i święcie oburzeni poprowadzimy krucjatę.Barr spojrzał z podziwem na Coala, który mówił dalej:- Nie zachowamy się ładnie, ale wyjdziemy na tym zna­cznie lepiej, niż gdybyśmy chowali głowę w piasek i łudzili się, że raport jest jedynie płodem wyobraźni.- Jak wyjaśnisz sprawę fotografii?- W ogóle nie będę wyjaśniał.Nie zapominaj, że zdjęcie zrobiono przed siedmioma laty i nie możemy ponosić odpo­wiedzialności za to, że od tamtej pory Victor zwariował.Zadbamy o to, by przedstawić ówczesnego Mattiece’a jako praworządnego obywatela, który niestety zamienił się w ka­nalię.- Mattiece jest kanalią!- Owszem.Musisz przekonać go, żeby zniknął.- Dobra, więc jak mam go znaleźć?- Pracuje nad tym jeden z moich ludzi.Pociągnę za swoje sznurki i nawiążę parę kontaktów.W niedzielę mu­sisz być gotowy do drogi.Barr uśmiechnął się.Zależało mu na poznaniu Mat­tiece’a.Limuzyna zwolniła jeszcze bardziej.Coal wciąż pił swoją wodę.- Masz coś o Granthamie?- Niewiele.Podsłuch działa, ale nie dzieje się nic waż­nego.Rozmawia z matką i jakimiś ciziami.Oczywiście nie o tym, czym się zajmuje.Dużo pracuje.W środę wy­jechał z miasta, ale wrócił już we czwartek.- Dokąd pojechał?- Do Nowego Jorku.Chyba coś pisze.Gray powiedział Cleve’owi, że będzie pędził Rhode Island z niedozwoloną szybkością, a on go dogoni radio­wozem.Jeśli istotnie ktoś go śledzi, pomyśli, że dostaje mandat za niebezpieczną jazdę.Pędził więc Rhode Island.Skrzyżowanie z Szóstą przejechał setką.Sprawdził w lu­sterku, czy nie widać migającego niebieskiego światła.Ani śladu.Objechał cały kwartał i po piętnastu minutach po­nownie dodał gazu na Rhode Island.Jest! Obejrzał się za siebie i zjechał do krawężnika.To nie był Cleve! Z wozu patrolowego wyskoczył bardzo podniecony biały gliniarz.Wyrwał mu prawo jazdy i spraw­dzając je spytał:- Ile pan wypił?- Ani grama - odparł Gray.Gliniarz wypisał mandat i zadowolony z siebie wręczył go Granthamowi.Nie pozostało mu nic innego jak wsiąść do samochodu i odjechać.Usiadł za kierownicą i spojrzał na sumę do zapłacenia.Nagle usłyszał z tyłu jakieś głosy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl