[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ciało wiszące na zgniłych fosforyzujących kościach, przeżartych przez powolne zimne ognie.Niesie otwarte naczynie pełne benzyny i otacza go jej zapach.Przechodząc przez grzbiet zardzewiałego żelaznego wzgórza spotykamy grupkę tubylców.płaskie dwuwymiarowe twarze ryb ścierwojadów.^ — Oblej ich benzyną i podpal.SZYBKO.Biały błysk.nieartykułowane owadzie krzyki.Obudziłem się z metalicznym smakiem w ustach, powstawszy z martwychbezbarwny zapach śmiercinarodziny zwiędłej szarej małpypoamputacyjne bóle fantomowe.— Taksówkarze czekają na pasażerów — powiedział Eduardo i zmarł z przedawkowania w Madrycie.Pociągi prochów pędzące przez różowe konwulsje spuchniętego ciała.błyskają światła orgazmu.zastygłe postacie na fotografiach.smukłe ramię wyciągnięte, by zapalić papierosa.Stał w słomianym kapeluszu z tysiąc dziewięćset dwudziestego roku.Miękkie kłamliwe słowa spadające jak martwe ptaki na ciemną ulicę.— Nie.Już nie.Nic więcej.Wezbrane morze młotów pneumatycznych w liliowym zmierzchu zabarwionym zgniłym metalicznym zapachem kanalizacji.twarze młodych robotników rozmazane w żółtych aureolach karbidówek.widać popękane rury.— Odbudowują Miasto.Lee z roztargnieniem skinął głową.— Tak.Zawsze.Nie znamy drogi do Zachodniego Skrzydła.Gdybym wiedział, chętnie bym wam powiedział.— Niedobrze.no bueno.załatwia się.— Nie ma towar.Psyjć f piontek.Tanger, 1959DODATEK"Brytyjski Przegląd Narkotyczny" Rocznik 53, nr 2 lLIST MISTRZA NARKOMANIITrzeci sierpnia 1956,WenecjaSzanowny Panie Doktorze!Dziękuję za Pański list.Załączam artykuł na temat skutków różnych narkotyków, jakie zażywałem.Nie wiem, czy uzna go Pan za godny druku.Nic mam nic przeciwko opublikowaniu go pod własnym nazwiskiem.Nie nadużywam alkoholu.Nie odczuwam potrzeby narkotyzowania się.Czuję się świetnie.Proszę przekazać moje pozdrowienia panu N.Korzystam codziennie z jego systemu ćwiczeń fizycznych, co daje znakomite rezultaty.Myślę o napisaniu książki o narkotykach, jeśli zdołam znaleźć odpowiedniego współpracownika, który zająłby się stroną techniczną.Z poważaniem WILLIAM BURROUGHSPrzyjmowanie opium bądź jego pochodnych prowadzi do trudnego do zdefiniowania stanu określanego mianem “nałogu".(Potocznie słowo to odnosi się do wielu w miarę nieszkodliwych rzeczy.Mówimy o nałogowym jedzeniu cukierków, piciu kawy, paleniu tytoniu, oglądaniu telewizji, czytaniu powieści detektywistycznych, rozwiązywaniu krzyżówek).Termin ten, nadużyty w ten sposób, traci pożądaną precyzję znaczeniową.Przyjmowanie morfiny prowadzi do fizycznego uzależnienia od morfiny.Morfina staje się dla organizmu niezbędna jak woda i narkoman może umrzeć, jeśli nagle pozbawi się go narkotyku.Chory na cukrzycę umiera bez insuliny, lecz nie jest od niej uzależniony.Jego potrzeba insuliny nie powstała wskutek przyjmowania insuliny.Cukrzyk potrzebuje insuliny, by utrzymać normalny metabolizm.Narkoman potrzebuje morfiny, aby utrzymać metabolizm oparty na morfinie i uniknąć piekielnie bolesnego powrotu do normalnej przemiany materii.Zażywałem tak zwane narkotyki przez dwadzieścia pięć lat.Niektóre z nich wywołują uzależnienie, większość nie.Opiaty.— Dwanaście lat paliłem opium i przyjmowałem je doustnie (zastrzyki podskórne z opium wywołują wrzody, a wstrzyknięcia dożylne są bolesne i mogą być niebezpieczne).Przyjmowałem również heroinę: podskórnie, dożylnie, domięśniowo i węchowo (gdy zabrakło igieł), a także morfinę, Dilaudid, Pantopon, Eukodal, Paracodin, dioninę, kodeinę, Demerol i Metadon.Wszystkie owe środki w różnym stopniu uzależniają.Droga podania narkotyku nie ma większego znaczenia.Opium można palić, wąchać, wstrzykiwać, przyjmować doustnie lub doodbytniczo, lecz ostateczny rezultat jest zawsze taki sam: uzależnienie.Nałóg palenia opium równie trudno przezwyciężyć jak uzależnienie od zastrzyków dożylnych.Przekonanie, iż nałóg wstrzykiwania morfiny jest szczególnie szkodliwy, bierze się z irracjonalnego lęku przed igłami (“zastrzyki wprowadzają truciznę bezpośrednio do krwiobiegu" —jakby substancje wchłaniane przez żołądek, płuca czy błonę śluzową nie trafiały do krwiobiegu).Demerol jest narkotykiem wyraźnie słabszym od morfiny.Daje mniejszą satysfakcję i jest mniej skuteczny jako środek przeciwbólowy.Chociaż nałóg przyjmowania Demerolu łatwiej przezwyciężyć, Demerol jest z pewnością bardziej szkodliwy, zwłaszcza dla układu nerwowego.Brałem kiedyś Demerol przez trzy miesiące i pojawiły się u mnie liczne groźne symptomy: drżenie rąk (po zażyciu morfiny ręce są zawsze pewne), postępująca utrata koordynacji ruchowej, skurcze mięśni, obsesje paranoidalne, lęk przez chorobą psychiczną.W końcu mój organizm przestał tolerować Demerol — niewątpliwie zadziałał tu instynkt samozachowawczy — i przerzuciłem się na Metadon.Wszystkie opisane objawy natychmiast znikły.Mogę jeszcze dodać, że Demerol działa równie zapierające jak morfina, silniej zmniejsza apetyt i popęd płciowy, lecz nie wywołuje zwężenia źrenic.W ciągu lat robiłem sobie tysiące zastrzyków nie wysterylizowanymi, w istocie rzeczy brudnymi igłami, lecz do infekcji doszło dopiero po Demerolu.Pojawiły się wówczas wrzody, z których jeden należało oczyścić chirurgicznie.Krótko mówiąc: Demerol wydaje mi się niebezpieczniejszy od morfiny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]