[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawdą jest, że każdy egzorcyzm przypomina jakby okładanie kijem złego ducha: sam bardzo cierpi, ale także sprawia wielkie cierpienie osobie, w której przebywa.Nieraz wyznaje, że w czasie egzorcyzmów czuje się gorzej niż w piekle.Pewnego dnia, gdy o.Candido egzorcyzmował osobtę, która była już bardzo blisko uwolnienia, zły duch powiedział otwarcie: "Myślicie, że ja bym stąd wyszedł, gdybym się tutaj nie czuł tak źle?" Egzorcyzmy stały się dla niego naprawdę nie do zniesienia.Inną sprawą, o której należy pamiętać, gdy chce się pomóc osobom bliskim uwolnienia, jest ta, że zły duchusiłuje zaszczepić im swoje wrażenia i odczucia: gdy nie wytrzymuje już przykrego do zniesienia stanu, przekazuje go tym osobom.Popada w rozpacz i stara się ją przekazać opętanej osobie.Czuje, że jest skończony, a mając niewiele czasu nie jest w stanie nawet poprawnie myśleć i wpaja danej osobie wrażenie, że wszystko przepadło, że także jej życie dobiega kresu, umacnia w niej przeświadczenie, że jest zupelnie szalona.Ileż to razy tak przygnębione, osoby pytają egzorcystę: "Proszę mi szczerze powiedzieć, czy ja jestem wariatem?" Dla osoby opętanej egzorcyzmy stają się coraz bardziej uciążliwe i gdyby ktoś jej nie przyprowadził lub wprost nie przymusił, to sama nie przyszłaby na umówione spotkanie.Miałem również parę przypadków, że osoby prawie bliskie uwolnienia od złego ducha przestały poddawać się egzorcyzmom.Tych "chorych" trzeba często zachęcać, aby się modlili, chodzili do kościoła, a także by korzystali z sakramentów, ponieważ sami tego nie uczynią.Należy im też pomócpoddawać się egzorcyzmom, zwłaszcza w końcowej fazie; trzeba im pomagać i dodawać otuchy.104Do tego rodzaju trudności niewątpliwie przyczynia sięzmęczenie fizyczne, na skutek przedłużania się nienormalnego stanu, a także poczucie zniechęcenia, kiedy osoba jest przeświadczona, że nie można jej wyleczyć.Zły duch może powodować choroby fizyczne, a nade wszystko psychiczne, z których należy się leczyć, korzystając ze środków medycznych, także po uwolnieniu od złego ducha.Moż1iwe jest całkowite wyleczenie, bez żadnych niekorzystnych pozostałości.4.Zachowanie złego ducha po uwolnieniu opętanego.Bardzo ważne jest, aby osoba uwolniona od złego ducha nie zaprzestała modlitwy, przyjmowania sakramentów, gorliwości w życiu chrześcijańskim.Dobrze byłoby, gdyby co jakiś czas prosiła o udzielenie jej błogosławieństwa.Zdarza się bowiem dosyc często, że zły duch przypuszcza ponownie ataki, czyli z powrotem chce wrócić do tej osoby.Nie wolno mu otwierać drzwi.Możemy tutaj mówić nie tyle o całkowitym powrocie do zdrowia, ile raczej o polepszeniu, które należy zapewnić po wypędzeniu złego ducha.Miałem parę przypadków nawrotudo poprzedniego stanu, bez zaniedbań ze strony osobyuwolnionej, która starała się prowadzić gorliwe życieduchowe.Dlatego drugie uwolnienie od złego ducha byłostosunkowo łatwe.Jeśli natomiast nawrót został ułatwiony przez zaniedbanie modlitwy, albo - jeszcze gorzej – przez grzech, to sytuacja tej osoby staje się trudniejsza.Mówi a tym Ewangelia św.Mateusza (12, 43-45): zły duch powraca z siedmioma duchami gorszymi od siebie.Czytelnik nie powinien zapominać, że zły duch robiwszystko, aby ukryć swoją obecność.Spostrzeżenie topomaga, choć nie wystarcza, aby odróżnić opętanie odpewnych rodzajów chorób psychicznych, kiedy to pacjent105robi wszystko, aby się stał przedmiotem zainteresowania ze strony innych osób.Zachowanie złego ducha jest całkowicie odmienne.106WYZNANIE CZŁOWIEKADOTKNlĘTEGO PRZEZ ZŁEGO DUCHARozdział ten nie jest moim dziełem, ale wyznaniemczłowieka dotkniętego przez złego ducha, napisanymz rzadko spotykaną przejrzystością.Nawet najbardziejwprawny egzorcysta ma zawsze trudności ze zrozumieniem tego, czego doswiadczają osoby owładnięte obsesją.Głównym celem G.G.M.jest próba wyrażenia stanówtrudnych do opisania, aby pomóc tym, którzy zostalidotknięci podobnym nieszczęściem.Wszystko zaczęło się, gdy skończyłem 16 lat.Przedtem byłem chłopcem szczęśliwym, swobodnym i raczej wesołym, chociaż wszędzie coś mi szeptało: "My robimy to, a ty?"; "My idziemy tam, a ty?" Nie znałem przyczyny tego zjawiska, ale wówczas nie zwracałem na to uwagi.Mieszkałem w miasteczku nadmorskim.Morze, piękny wschód słońca i rozległe pola pomagały mi w opieraniu się melancholii.Po skończeniu 16lat przeniosłem się do Rzymu, przestałem chodzić do kościoła i zacząłem korzystać ze wszystkiego, co w dużym mieście pociąga obcego przybysza, to znaczy z takich możliwości, które w małym miasteczku nie są znane.Bardzo szybko poznałem narkomanów, włóczęgów, złodziei, dziewczyny lekkich obyczajów.Zacząłem z tego wszystkiego korzystać.107Straciłem wewnętrzny spokój, który miałem wcześniej.Zacząłem życ w nowym wymiarze tak bardzo sztucznym, upadłym i budzącym obrzydzenie.Mój ojciec był bardzo surowy i wymagający, kontrolował każdy mój krok i zawsze był ze mnie niezadowolony.Na skutek przykrości ze strony ojca i szeregu upokorzeń, jakich od niego doznałem, znalazłem się na ulicy.Opuściłem dom, poznałem, co to jest głód, zimno, brak snu i podłość.Odwiedzałem kobiety lekkich obyczajów i trudnych do zniesienia przyjaciół.Szybko zrodziły się we mnie pytania bez odpowiedzi: "Po co zyję? Dlaczego znajduję się na ulicy? Dlaczego jestem taki, skoro inni mają siłę, by pracowac i usmiechać się?"W tym czasie chodziłem z pewną dziewczyną, którauważała, że zło jest mocniejsze od dobra.Opowiadałao czarownicach, czarownikach i wypisywała rzeczy przyprawiające o zawrót głowy.Sądziłem, że jest bardzo mądra, ponieważ posiadanie takich poglądów na świat i życie przekraczało możliwości przeciętnego człowieka.Przeczytałem wszystkie jej notatki, a potem kazałem jej spalić je w mojej obecności, ponieważ mówiły tylko o złu i trzymanie tych kartek w domu napawało mnie lękiem.Dziewczyna znienawidziła mnie, bez powodu.Starałem się jej pomóc wyjść z ciemnego zaułka, ale mi się nie udawało, naśmiewała się ze mnie i z dobra, jakie jej podsuwałem.Wróciłem do domu rodziców, ale poznałem dziewczynę jeszcze gorszą od poprzedniej.Prawie przez rok byłem przygnębiony, nieszczęśliwy i lekceważony przez znane mi osoby.Otoczyła mnie pewnego rodzaju ciemność, uśmiech zniknął z mojej twarzy, a coraz częściej zaczęły po niej spływac łzy.Byłem całkowicie zrozpaczony i pytałem siebie: "Po co zyję? Kim jestem? Po co istnieje108człowiek na ziemi?" Oczywiście w moim srodowiskunikogo to wszystko nie obchodziło.W chwilach głębokiego smutku wołałem słabym głosem: "Boże mój jestem skończony! Oto staję przed Tobą.dopomoz mi!"Wydaje mi się, że zostałem wysłuchany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]