[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W rzeczy samej, przyjaciółko.Przekonałaś się do mnie z czasem.Ludzie zwykle długo się do mnie przekonują.Oficjalnie poznaliśmy siępierwszego dnia dziewiątej klasy podczas spotkania informacyjnego wredakcji Phoenix, ale wtedy tylko na siebie spojrzeliśmy, wymieniliśmyimiona i poszliśmy każde w swoją stronę.Tak naprawdę poznałem cięjakiś miesiąc pózniej.Uczyli nas, jak składać strony na komputerze, ipatrzyłem przez twoje ramię, jak pracujesz.Dziś wiem, że rego niecierpisz, ale wtedy nie miałem o tym zielonego pojęcia.- Chyba wszyscy tego nie cierpią - weszłam mu w słowo.- Dzięki, Szefowo, zapamiętam.W każdym razie wkleiłaś wtedyzdjęcie drużyny cheerleaderek na stronę i wyglądało to bardzo ładnie, alejednocześnie spowodowało przesunięcie tekstu, tak że na dole stronyzostała tylko pierwsza linijka akapitu, co nazywają.- Sierotą, wiem o tym.- Nie miałam pojęcia, skąd, ale faktyczniewiedziałam.- Hej, przypomniałaś sobie! To dobry znak.Powiedziałem do ciebie: Ale lipa z tą sierotą", a ty odwróciłaś się i posłałaś mi takie spojrzenie,jakbyś miała ochotę mnie zabić.Myślałaś, że chodziło mi o twojąadopcję.- Więc o tym też wiesz?- Mówiłem już, że wiem o tobie wszystko - odparł Will.- Niestety,wtedy tak nie było.Powtórzyłem więc to nieszczęsne zdanie o sierocie, aty powiedziałaś:  Chrzań się!".W końcu jednak zorientowałem się idodałem:  Miałem na myśli tekst", a ty roześmiałaś się i odparłaś:  Tak,chyba zmniejszę trochę zdjęcie, żeby się jej pozbyć".Tak właśnie siępoznaliśmy.A mniej więcej po miesiącu, kiedy już znaliśmy się lepiej,wspomniałaś, że zostałaś adoptowana, co wreszcie pozwoliło mizrozumieć twoją reakcję.- Wcześniej myślałeś po prostu, że jestem jędzą?- Tak bym tego nie nazwał.- A co ta piosenka ma wspólnego z naszym pierwszym spotkaniem? zapytałam. - Cóż.- odchrząknął Will.- Myślę, że w pewien sposób opowiada oproblemach we współczesnej komunikacji.Jak już mówiłem, nie miałemdostatecznie dużo czasu, żeby nagrać porządną składankę.Ale zawszekiedy jej słucham, myślę o tobie i naszym pierwszym spotkaniu.Ty taknie robisz? Czy słuchając piosenek, nie dopasowujesz ich do konkretnychosób, nawet jeśli te osoby o tym nie wiedzą?- Może czasem.- Poza tym mój tata naprawdę lubił rę piosenkę.Był wielkim fanemFlaming.Ziewnęłam.Nie mogłam się powstrzymać.- Przepraszam.Co takiego mówiłeś? Twój tata.- Hej, powinnaś się położyć, Szefowo.Możesz do mnie zadzwonićjutro, jeśli chcesz i jeśli będziesz się czuła na siłach.- Hej, Will, mogę ci zadać jeszcze jedno pytanie?- Pytaj, o co chcesz.- Chodzi o Acea.Czy twoim zdaniem naprawdę się w nim zabujałam?- Szczerze wątpię, żebym potrafił odpowiedzieć na to pytanie.- W takim razie kto będzie potrafił? - zapytałam.Will westchnął.- Właściwie to tak, byłaś w nim zabujana.Nie oczekuj, że ci towyjaśnię, ale skoro pytasz, to ci odpowiadam.- Ale dlaczego? Dlaczego akurat w nim? - Naprawdę byłam ciekawa.Słyszałam, jak Will upija łyk wody.- Nie siedzę w twojej głowie, mogę się tylko domyślać.Domyślam sięwięc, że lubisz być widziana w towarzystwie przystojnego atlety.Mamnadzieję, że nie zabrzmiało to zbyt złośliwie.- A więc uważasz, że jestem płytka? - odbiłam piłeczkę.- Tego nie powiedziałem.Myślę, że jesteś najrówniejszą babką wokolicy, ale także człowiekiem.Poza tym chodzisz do szkoły, w którejdobrze jest mieć chłopaka takiego jak Ace. Zastanawiałam się.Całe to zastanawianie się było już męczące.- Dobranoc, Will - powiedziałam.- Dobranoc, Szefowo.Myślisz, że dasz radę wrócić do szkoły razemze wszystkimi po Dniu Pracy?- Nie wiem, kiedy wrócę.W dalszym ciągu jestem bardzo zmęczona.- Nie przemęczaj się, dobra? Wezmę twój grafik zajęć i obowiązków,więc o nic nie musisz się martwić.- Dzięki.Wskoczyłam pod kołdrę i ponownie włączyłam tamtą piosenkę.Jeszcze zanim się skończyła, zapadłam w sen.Spałam przez kolejne trzynaście godzin.Nie słyszałam nawet, kiedytata wrócił do domu.Dzień przed moim powrotem do szkoły powiedziałam tacie, że chcęsię przekonać, czy nadal potrafię prowadzić samochód.- Na pewno jesteś na to gotowa? - zapytał.Może niezupełnie byłam gotowa, ale wizja wożącego mnie wszędzietaty nie wydawała mi się szczególnie kusząca.- Minęły dopiero trzy tygodnie.Nie jestem przekonany, czy tobezpieczne.- Ale przecież muszę kiedyś zacząć, prawda?  uparcie obstawałamprzy swoim i tata w końcu ustąpił.Wsiedliśmy do samochodu.Włożyłam kluczyk do stacyjki i prze-kręciłam.Ta czynność wydała mi się dostatecznie znajoma.Już miałamwcisnąć pedał gazu, kiedy tata powiedział:- Musisz wrzucić wsteczny bieg.- No tak, jasne  odparłam, wykonując polecenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl