[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie umiał też czarować kobiet.Może urodził się już taki: stateczny, do bólu rozsądny, niezbyt zabawny, a może stał się takiprzez wojnę? Wtedy szybko musiał dorosnąć.Tak czy inaczej, trudno mi sobie wyobrazić,żeby zdołał w kimkolwiek rozpalić szaloną namiętność.Szczególnie w kimś takim jak Kalina.Z tego, co pamiętam, ona była raczej zamknięta w sobie, chłodna. A może jednak dziadek imponował jej intelektem, wiedzą, pozycją? Czasami młodedziewczyny lecą na takie rzeczy. Może.W każdym razie gdy spotkała faceta w swoim wieku, do tego przystojnego,niezwykle interesującego, pełnego życia i charyzmy, przymioty mojego ojca zbladły.I cóż,stało się. Gaba urywa, jakby zastanawiała się, czy powiedzieć coś jeszcze, coś, co wyraznieją męczy; jednak rezygnuje. Ale ostatecznie rozstali się z ojcem dopiero, kiedy miałamcztery lata.To on zażądał rozwodu.I tak się skończył ich związek. A co z tobą? Sąd przyznał ojcu pełne prawo do opieki. Mężczyznie? To niespotykane. Widocznie sędzia uznał, że Kalina jest winna rozpadu małżeństwa.Ojciec miał pozycję,dobrze zarabiał, a ona& Poza tym Gaba nerwowo przełyka ślinę nie wiem, czy ojciecdodatkowo nie pomógł losowi.Podejrzewam, że podjęcie współpracy z SB i wyrok sądumają wspólny mianownik. %7łartujesz? Niestety nie.Janek chyba trochę blednie, toteż Gaba nie będzie drążyć tematu.Niech chłopak sam, wewłasnym sumieniu rozstrzygnie, jak ocenić postępowanie dziadka.Mówi dalej: Jednak ojca na początku rodzicielstwo przerosło; przerażała go opieka nad małądziewczynką.Zawsze był przede wszystkim panem profesorem, naukowcem, dopierow następnej kolejności moim ojcem. Smutno uśmiecha się do wspomnień. Nawet dzisiajnie umiem go sobie wyobrazić w roli opiekunki, zaplatającego mi warkoczyki czypodcierającego tyłek.W ogóle zaczęliśmy się dogadywać dopiero, kiedy trochę podrosłami stałam się dla niego równorzędnym partnerem do dyskusji.Dlatego na początku zostałamu Gabrysi.Wszyscy uznali, że tak będzie najlepiej.Ja też byłam zadowolona.Ona naprawdęmnie kochała.Stworzyła mi dom.Całkiem normalny dom.Ojciec przyjeżdżał niemal coniedziela.Matka rzadziej. A co się z nią stało po rozwodzie, tak po prostu odpuściła sobie macierzyństwo? Zanim wyjechała z Maciejem do Francji, mieszkała u niego i jego matki w Milanówku rzuca Gaba wymijająco. Podróż stamtąd do Kamieńczyka to wtedy była cała wyprawa,dlatego przyjeżdżała sporadycznie. Strasznie to smutne. Co? %7łe cię tak zostawili u tej Gabrieli. Ale ja wcale nie czułam się pokrzywdzona.Gabrysia była najcudowniejszym,najlepszym człowiekiem, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi.Poza tym miałam ojca, któryrekompensował mi swoją nieobecność, jak potrafił.Oczywiście zwykle prezentami.Miałam tęmoją dziwną matkę, która, chociaż rzadko, ale jednak mnie odwiedzała i zapewniała, żekocha.No i był Maciej& Uwielbiałam go jako mała dziewczynka.Uwielbiałam się z nimbawić, był moim rycerzem. Wspaniała patchworkowa rodzina rzuca z przekąsem Janek. Mimo wszystkouważam, że trochę osobliwa. W moich czasach masa dzieciaków wychowywała się u dziadków.Rodzice pracowaliw mieście, latami wyczekując na przydział upragnionego M-3, więc w co drugim wiejskimdomu siedział taki podrzutek jak ja.Gaba oddycha coraz szybciej.Mają za sobą pierwszą prostą i przebyte jakieś trzykilometry trasy, dróżka zakręca teraz łagodnie i prowadzi wzdłuż krótszego krańca jeziora.Powoli ich ciała zaczyna rosić pot.Gaba odczuwa pierwsze oznaki zmęczenia, ale zamiastzwolnić, bezwiednie przyspiesza.Janek to dostrzega widzi, że matka jest nienaturalniespięta, skupiona, odległa ale niczego nie komentuje.Pozwala jej mówić. & więc mieszkałam sobie u Gabrieli.Wszystko jakoś się układało, aż wreszcie mojamatka ostatecznie postanowiła mnie zostawić i wyjechać z Maćkiem.Był siedemdziesiątyczwarty rok. Nigdy nie opowiadałaś, jak konkretnie do tego doszło.W połowie lat siedemdziesiątychchyba niełatwo było załatwić wyjazd za granicę? Wszystko zorganizował Warecki.Dzięki układom w PZA.Był bardzo aktywnymhimalaistą.Rok wcześniej brał udział w wyprawie w Hindukusz.Przy następnej okazji, jużjako jego żonę, Kalinę dołączono do składu letniego obozu treningowego w Alpach w rolitłumaczki.Doskonale posługiwała się francuskim, a w tamtych czasach wszyscy znali conajwyżej język zaprzyjaznionego narodu radzieckiego.Po za tym już wtedy zaczęła swojąprzygodę z fotografią i miała podobno dokumentować wyprawę.Dzięki temu udało się zdobyćdla niej paszport. I uciekli. Wyjechali zgodnie z planem do Chamonix, a pózniej po skończonym obozie po prostu niewrócili do Polski.Wybrali wolność. Ale jak ona mogła cię zostawić? Byłaś jeszcze taka mała.Matka milczy.Muzyka dochodząca ze słuchawki także milknie.Gaba włącza ją z powrotem.Jeszcze raz.Od początku.Nie zniesie teraz ciszy.Jej sercebije szybko, mocno zbyt mocno a dzwięki fortepianu mają kojącą moc.Aagodzą emocje jakzimny kompres.Delikatnie, powoli, cichuteńko pianissimo& Zza drzew zaczynają wyłaniaćsię zabudowania Ublika.Na ścieżce pojawiło się też kilka osób na rowerach; mijają łukiemparę biegaczy.Gaba zwalnia, a w końcu zatrzymuje się przy kolejnym napotkanym pomoście spróchniałym, miejscami zapadającym się pod lustrem wody, ale zachęcającym, aby wejść,choć na chwilę zanurzyć się w jeziorze.Pewnie już niewielu miejscowych z niego korzysta,może tylko jakiś stary wędkarz na brzegu widać nawet porzucone rybie wnętrzności.W trawie, niczym drogie kamienie, połyskują srebrne łuski. Zmęczyłam się trochę. Gaba opiera ręce na kolanach, opuszcza głowę, głośno dyszy.Zwykle biegam wolniej.I faktycznie, dzisiaj jest trochę za gorąco. Chcesz odpocząć? Może minuta przerwy dla starej matki, co? Muszę się schłodzić.Wchodzi na drewnianą kładkę.Ostrożnie stawia stopy.Cała konstrukcja wygląda, jakbyzaraz miała runąć.Chwieje się przy każdym kroku.Kilka minut trwa, zanim Gaba wreszciestaje na końcu.Przyklęka.Nabiera wody w dłonie i spłukuje nią kark i twarz.Wraca do Jankarównie powoli.Na jej policzkach, jak łzy, połyskują małe krople. Jeśli nie masz siły biec dalej, możemy wrócić do domu spacerem.Jesteśmy dopierow połowie drogi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]