[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.”“Dziękuję bardzo - powiedziała Alicja.- Może ci pomogę zdjąć hełm?” Najwyraźniej sam nie mógł się z tym uporać; ale w końcu zdołała go zeń wytrząsnąć.“No, teraz przynajmniej można odetchnąć!” rzekł Rycerz, odgarniając do tyłu oburącz swe potargane włosy i zwracając ku Alicji łagodną twarz i wielkie, poczciwe oczy.Pomyślała, że nigdy w życiu nie widziała tak dziwnego żołnierza.Miał na sobie blaszaną zbroję, chyba wyjątkowo źle dopasowaną, i osobliwego kształtu drewniane pudło, przewieszone przez ramię, do góry dnem, z otwartym i zwisającym wiekiem.Alicja przyjrzała mu się z ciekawością.“Widzę, że podziwiasz moje pudło - powiedział życzliwie Rycerz.- To mój własny wynalazek: trzyma się w nim ubrania i kanapki.Jak widzisz, noszę je do góry dnem, żeby deszcz nie mógł napadać.”“Ale za to rzeczy mogą wypadać - łagodnie zauważyła Alicja.- Czy wiesz o tym, że wieko jest otwarte?”“Nie wiedziałem - rzekł Rycerz i po twarzy przemknął mu cień frasunku.- W takim razie wszystko musiało wypaść!To i pudło już na nic.” To mówiąc odwiązał je i już chciał cisnąć w krzaki, gdy widocznie błysnęła mu nagła myśl i powiesił je starannie na drzewie.“Czy domyślasz się, dlaczego to robię?” zapytał.Alicja potrząsnęła głową.“W nadziei, że pszczoły się w nim zagnieżdżą: a wtedy będę miał z niego miód.”“Ale już masz ul - albo coś bardzo podobnego - przy siodle!” zauważyła Alicja.“Owszem, to bardzo dobry ul - rzekł z niezadowoleniem Rycerz - z tych najlepszych.Tylko że dotąd ani jedna pszczoła jeszcze się do niego nie zbliżyła.A ta druga rzecz to pułapka na myszy.Podejrzewam, że myszy odstraszają pszczoły a może pszczoły odstraszają myszy? Nie mam pojęcia.”“Właśnie zastanawiałam się, po co ta pułapka na myszy - powiedziała Alicja.- To mało prawdopodobne, żeby myszy się znalazły na końskim grzbiecie.”“Może niezbyt prawdopodobne - zgodził się Rycerz - ale jeżeli przyjdą, to ja nie chcę, żeby mi się tu panoszyły.”“Bo wiesz - podjął po chwili - trzeba być na wszystko przygotowanym.Dlatego mój koń nosi te bransoletki.”“A po co?” zainteresowała się Alicja.“Dla zabezpieczenia przed ukąszeniami rekinów - odrzekł Rycerz.- To mój własny wynalazek.A teraz pomóż mi wsiąść.Pojadę z tobą na skraj lasu.A ten półmisek na co?”“To od placka ze śliwkami,” wyjaśniła Alicja.“W takim razie lepiej go zabrać - rzekł Rycerz.- Przyda się, jeżeli znajdziemy placek ze śliwkami.Pomóż mi go wpakować do tej sakwy.”Zajęło im to mnóstwo czasu, choć Alicja bardzo starannie trzymała otwartą sakwę, bo Rycerzowi tak niezgrabnie szło pakowanie tego półmiska! najpierw kilka razy, jak usiłował go schować, to sam wpadł zamiast niego.“Bo widzisz, on się tu ledwie mieści - wyjaśnił, gdy zdołali go wreszcie wpakować - bo w sakwie jest dużo lichtarzy.” I przytroczył ją do siodła, które już obładowane było pęczkami marchwi, pogrzebaczy oraz szczypców do ognia i mnóstwem innych rzeczy.“Czy masz aby włosy mocno upięte?” upewnił się, gdy ruszyli naprzód.“Tylko tak jak zwykle,” powiedziała z uśmiechem Alicja.“To nie wystarczy - odrzekł z niepokojem.- Bo widzisz, tu wiatr jest naprawdę mocny.Zawiesisty jak zupa.”“Czy wynalazłeś sposób na to, żeby wicher nie mógł zerwać włosów?” zapytała Alicja.“Jeszcze nie - odpowiedział Rycerz.- Ale wymyśliłem sposób na ich wypadanie.”“Chciałabym go poznać, i to bardzo!”“Bierze się prosty kij - wyjaśnił Rycerz - i puszcza się po nim włosy do góry, jak drzewko owocowe.Otóż włosy dlatego wypadają, że zwieszają się w dół: a do góry nic przecież nie spada! To taki mój wynalazek.Możesz go wypróbować.”Sposób ten nie wygląda na zbyt wygodny, pomyślała Alicja, i przez jakiś czas szła w milczeniu, rozważając sobie ten pomysł, a od czasu do czasu przystając, aby pomóc biednemu Rycerzowi, który z pewnością nie był za dobrym jeźdźcem.Ilekroć koń się zatrzymał (a robił to bardzo często), Rycerz spadał z niego do przodu; a ilekroć znów ruszył (co na ogół czynił dość nagle), spadał do tyłu.Poza tym trzymał się nienajgorzej, tyle że od czasu do czasu miał zwyczaj spadać też i na boki; a że robił to zwykle z tej strony, po której szła przy nim Alicja, przekonała się niebawem, iż lepiej nie iść przy samym koniu.“Podejrzewam, że nie wprawiałeś się zbytnio w jeździe konnej?” ośmieliła się zauważyć, pomagając mu się piąty raz dźwignąć z upadku.Rycerza ta uwaga jakby ogromnie zdumiała i nieco uraziła.“Z czego to wnosisz?” zapytał, gramoląc się znowu na siodło i jedną ręką chwytając Alicję za włosy, żeby nie spaść na drugą stronę.“Bo ci, którzy mają wprawę, nie spadają tak często.”“Mam ogromną wprawę - stwierdził z powagą Rycerz - ogromną!”Alicji nie nasunęło się nic lepszego niż: “Naprawdę?” ale powiedziała to najserdeczniej, jak mogła.Po czym znów posuwali się kawałek w milczeniu: Rycerz z zamkniętymi oczyma coś mrucząc pod nosem, Alicja zaś trwożnie wyczekując kolejnego upadku.“Wielka sztuka jeździecka - przemówił nagle Rycerz donośnym głosem, wymachując przy tym prawicą - polega na utrzym -” i tu zdanie się urwało tak samo nagle, jak się rozpoczęło, bo Rycerz zwalił się ciężko na sam czubek głowy, wprost pod stopy Alicji.Tym razem naprawdę się przestraszyła i zaniepokojona spytała, podnosząc go: “Nic sobie nie zrobiłeś? nie połamałeś sobie kości?”“Och, nic wielkiego - odpowiedział Rycerz, jakby kilka złamanych kości nie czyniło mu różnicy.- Wielka sztuka jeździecka, jak już powiedziałem, polega na utrzymaniu równowagi: widzisz - o tak - “Puścił cugle i rozłożył ramiona, aby pokazać Alicji, co ma na myśli: i tym razem upadł na plecy, pod same kopyta.“Mam ogromną wprawę! - powtarzał przez cały czas, gdy Alicja go stawiała na nogi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]