[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skoro Paul potrafił się jejoprzeć, to jak będzie w przypadku Matthew Cornwalla?Te wszystkie wątpliwości zostawiła dla siebie.Postanowiła rozprawićsię z nimi po powrocie do domu.Jednakże na schodach dopędziła ją Marion.Wymachiwała kopertą i podekscytowana wykrzykiwała głośno: Mam je! Mam! Wszystko załatwione! Co masz? zapytała Madeleine.Przyglądała się twarzy Marion z uczuciem bólu połączonego z za-wiścią, miłością i niedowierzaniem.Rzeczywiście ta dziewczyna wyglądateraz o niebo lepiej, ale co zobaczył w niej taki mężczyzna jak Paul? To jest niespodzianka, o której ci mówiłam.Chodz szybko, to zarazsię dowiesz. Wyminęła kuzynkę i pobiegła na górę. W porządku.Jesteś gotowa? zapytała kilka minut pózniej,kiedy zebrali się w pokoju.Paul siedział przy maszynie do pisania,Madeleine na oparciu kanapy, a Marion stała przy stole.Oczy jej błyszczały.Roześmiała się, gdy Paul objął ją ramieniem i posadził na kolanach. Co ty przed nami ukrywasz? Uścisnął Marion i ustami dotknął jejwłosów.Madeleine zakasłała głośno. Powinniście zauważyć, że nie jesteście sami w pokoju, a poza tymjuż od tygodnia czekam, żeby dowiedzieć się, co to za niespodzianka.Prawdę mówiąc całkiem zapomniała o tym, ale w tej chwili była natyle zaintrygowana, że jej problemy znalazły się w cieniu. Przepraszam cię powiedziała Marion.Potem przeszła przez pokój i stanęła przy oknie.Chciała widzieć twarzPaula, kiedy usłyszy to, co ma do zakomunikowania.85RLTMadeleine i Paul przyglądali się, jak Marion otwiera kopertę iteatralnym gestem wyjmuje z niej trzy bilety lotnicze. Jedziemy do Rzymu! oznajmiła.Patrzyli na nią z niedowierzaniem.Marion roześmiała się.Madeleineszybko odzyskała równowagę i zadała oczywiste pytanie: Skąd, u licha, wzięłaś pieniądze?W oczach Marion przez chwilę można było dostrzec zakłopotanie, aleodpowiedziała zdecydowanie: Wykorzystałam polisę ubezpieczeniową skłamała.Nie chciała imopowiadać, jakich musiała dokonać zabiegów, żeby uzyskać pożyczkę wbanku w Horfield. Otrzymałam półtora tysiąca funtów.Pomyślałamsobie: niech diabli wezmą rachunki.Pojedziemy na długi weekend doRzymu.Paul potrząsnął przecząco głową.Wiedział, że zrobiła to dla niego.Podszedł do Marion, oparł dłonie na jej ramionach i patrząc w oczy szepnął: Kocham cię, Marion Deacon. Ja też cię kocham odpowiedziała Marion i nagle łzy popłynęły jejz oczu. Och, Boże! jęknęła Madeleine, ale powstrzymała się przeddalszymi komentarzami.Kiedy jednak zobaczyła, jak Paul dotyka palcamiwłosów Marion, a potem całuje ją w usta, nie mogła się opanować i wyszła zpokoju.Marion wyrwała się z objęć Paula i pobiegła za nią. Maddy! Maddy! Co się stało? zawołała, ale Madeleine zatrzasnęłaprzed nią drzwi łazienki. Na litość boską, pozwól mi wejść! błagałaszarpiąc za klamkę i stukając w drzwi.Madeleine się nie odezwała.Azy płynęły jej po policzkach.Głosem86RLTstłumionym przez szloch szeptała: Dlaczego? Dlaczego on mnie nie kocha?Marion nadal stukała w drzwi, dopóki nie podszedł do niej Paul ipowiedział: Zostaw ją.Uspokoi się i za chwilę wyjdzie.Kiedy wrócili do kuchni, Marion zaczęła domyślać się, na czympolegał ich błąd. Nie powinniśmy się tak zachowywać w jej obecności powie-działa cicho. Madeleine niczego tak nie pragnie, jak tego, żeby ją ktośpokochał.Oczywiście nigdy się do tego nie przyzna, ale to ma dla niejwiększe znaczenie niż zdobycie sławy.Ona czuje się samotna i dlatego takzachowuje się w stosunku do mężczyzn.Boi się, że zostanie zlekceważona,pominięta.Dlatego również dla niej kupiłam bilet do Rzymu.Nie maszchyba nic przeciwko temu. Oczywiście, że nie. Jesteś nadzwyczajny szepnęła. %7łałuję, że ona nie ma kogośtakiego jak ty.Paul wzruszył ramionami. Kto wie, może ten Matthew Cornwall okaże się tym, kogo szuka.Ateraz wracając do sprawy Rzymu. Nie! zawołała Marion chwytając go za rękę. Wiem, co chceszpowiedzieć: że to bardzo wspaniałomyślne z mojej strony i że będziesz mizawsze wdzięczny, ale nie możesz z tego skorzystać.Skinął potwierdzająco głową. Właśnie dlatego kupiłam bilety, z których nie można zrezygnować.W tej sytuacji musisz pojechać, czy chcesz tego, czy nie.Paul odrzucił głowę do tyłu i się roześmiał.Złapał Marion w ramiona,87RLTodrywając niemalże od podłogi. To będzie wspaniałe powiedział.Kiedy postawił ją znów napodłodze, zauważył, że policzki dziewczyny pałają rumieńcem.Stała zespuszczoną głową. O czym tak myślisz? zapytał.Zarumieniła się jeszcze bardziej i w zakłopotaniu zaczęła wycieraćkuchenny stół.Domyślił się, co chciała powiedzieć, tylko zabrakło jejodwagi. Coś jakby podróż poślubna? zasugerował.Spojrzała na niego iuśmiechnęła się nieśmiało.Przyciągnął ją do siebie i pocałował w usta.Początkowo był todelikatny pocałunek, tak lekki, że czuła na twarzy jego oddech, ale potemprzytulił ją mocno do siebie i wsunął jej język w usta.Przywarła do niego.Czuła, że nie jest w stanie utrzymać się na nogach. Coś mi się wydaje, że to ci się podoba szepnął po chwili.Patrzyłna dziewczynę wzrokiem ciepłym i lekko rozbawionym.Uśmiechnęła się doniego. Szkoda, że nie mogę kupić ci wyprawy ślubnej powiedział,trzymając ją ciągle w objęciach. Chociaż, z drugiej strony, ta twojaflanelowa koszula nocna doprowadza mnie do szaleństwa.Kopnęła go w kostkę i wywinęła się z jego ramion. Dostaniesz za to pojedynczy pokój, a ja będę mieszkała razem zMadeleine. Zostawmy to na pózniej zaproponował. Teraz wyjdę dobiblioteki, żebyście mogły porozmawiać.Marion pomogła mu włożyć płaszcz.Miała ochotę raz jeszczepowiedzieć, że go kocha, ale się powstrzymała.Uznałby to zapewne zaprzesadę.Pod pretekstem, że musi sprawdzić, czy nie przyszło coś88RLTpołudniową pocztą, odprowadziła go na dół.Miała nadzieję, że pocałuje jąna pożegnanie, podobnie jak przed chwilą, ale on cmoknął Marion tylko wpoliczek i zostawił z czerwonym upomnieniem dotyczącym rachunkutelefonicznego.Po powrocie na górę zastała Madeleine w kuchni.Zatrzymała się wdrzwiach, nie wiedząc, co powiedzieć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]