[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rodzice wykorzystują go jako piwniczkę na wina.Weszli, a Jonathan poprosił ostatniego o zamknięcie drzwi.Zatrzasnęły się z głuchym odgłosem.Gdy tylko zamknięto drzwi, Jonathan zapalił światło.Znaleźli się w betonowym przejściu z drewnianymi regałami.Na podłodze stało kilka skrzynek z winem.– Tędy – powiedział chłopak.Stanęli przy kolejnych drzwiach.Za nimi zeszli jeden stopień i znaleźli się w pomieszczeniu z kojami i całą ścianą zabudowaną szafkami.Było też wąskie przejście i mała łazienka.W drugim pomieszczeniu urządzono kuchnię.Za nią znajdowały się kolejne solidne drzwi.Za nimi korytarz prowadził do suchego łożyska rzeki za domem Sellersów.– A niech mnie – skomentował Jesse.– Zupełnie jakbyśmy uciekali ze średniowiecznego zamku.Podoba mi się to.Rozdział 15Godzina 9.45– Nancy! – zawołała cicho Sheila.– Jesteśmy.Nancy otworzyła oczy; przebudziła się spłoszona.– Która godzina? – spytała, starając się równocześnie zorientować, z kim i gdzie jest.Sheila odpowiedziała.– Okropnie się czuję – wyznała Nancy.– Ja również.Całą noc spędziły w ruchu na Międzynarodowym Lotnisku Hartsfield w Atlancie.Nie opuszczał ich strach, że mogą zostać rozpoznane.Wejście na pokład samolotu we wczesnych godzinach porannych było swego rodzaju ulgą.Obie nie spały od czterdziestu godzin.Natychmiast po starcie zapadły w głęboki sen.– Co ja mam powiedzieć synowi? – zapytała Nancy, ale właściwie nie oczekiwała odpowiedzi.Ilekroć pomyślała o zniknięciu męża w gorejącej kuli światła, łzy napływały jej do oczu.Zebrały swoje rzeczy i opuściły pokład samolotu.Wobec każdego zachowywały się podejrzliwie, każdego posądzały o to, że im się przygląda.Kiedy wyszły z rękawa, Nancy dostrzegła Jonathana i podbiegła do niego.Padli sobie w objęcia i trwali tak przez długą chwilę w milczeniu, podczas gdy Sheila przywitała się z Jessem, Pittem i Cassy.– Okay, chodźmy stąd – powiedział porucznik, klepiąc delikatnie trwających w uścisku matkę i syna.Grupą ruszyli w stronę terminalu.Całą drogę Jesse kręcił głową niczym radarem, obserwując ludzi wokół.Z ulgą przyjął, że nie zwrócili niczyjej uwagi, szczególnie ochrony lotniska.Piętnaście minut później siedzieli w minivanie Jesse’ego, jego prywatnym samochodzie, i ruszyli w stronę miasta.Sheila i Nancy w szczegółach opisały przebieg nieszczęśliwej wyprawy.Łamiącym się głosem Nancy zdołała także opowiedzieć o ostatnich chwilach Eugene’a.Wieść o tragedii przyjęto w zupełnym milczeniu.– Musimy zdecydować, dokąd pojedziemy – przypomniał Jesse.– Nasz dom będzie najwygodniejszy – powiedziała Nancy.– Nie jest może wytworny, ale ma dużo pokoi.– To chyba nie byłoby rozsądne – stwierdził Jesse.Teraz on opowiedział o wydarzeniach ostatniej nocy.Nancy była oburzona.– Wiem, że to może egoistyczne złościć się wobec tego wszystkiego, co się dzieje dookoła – powiedziała – ale przecież to mój dom.– Gdzie w takim razie spędziliście noc? – spytała Sheila.– W mieszkaniu mojego kuzyna – odparł Pitt.– Problem w tym, że są tam tylko trzy sypialnie i jedna łazienka.– W tych okolicznościach wygody to luksus, którego nie możemy wymagać – stwierdziła Sheila.– Dziś rano w „Wiadomościach” grupa specjalistów od zdrowia oświadczyła zgodnie, że grypa, która panuje, nie jest groźna – powiedziała Cassy.– Pewnie te dranie z CKCh – domyśliła się Sheila.– Martwi mnie to absolutne milczenie mediów na temat czarnych dysków – wtrącił Pitt.– Dlaczego pomija się ich istnienie, skoro pojawiło się ich nagle tak wiele?– Jawią się jako nieszkodliwa ciekawostka – zauważył Jesse.– Ludzie bez wątpienia rozmawiają o nich, ale nikt widocznie nie uznał ich za warte komentarzy telewizyjnych.Niestety, nie ma poważnego powodu, aby łączyć dyski z chorobą.A kiedy można je połączyć, jest za późno.– Musimy wymyślić sposób na ostrzeżenie ludzi – powiedziała Cassy.– Nie wolno nam dłużej czekać.– Cassy ma rację – zgodził się Pitt.– Czas na to, żebyśmy zaczęli informować ludzi w każdy możliwy sposób: przez telewizję, radio, gazety, obojętnie jak.Społeczeństwo musi się dowiedzieć.– Mniejsza o społeczeństwo – zaprzeczyła Sheila.– Musimy przede wszystkim włączyć w to świat medycyny.Za chwilę nie będzie ani jednej osoby, która byłaby w stanie wymyślić, jak to powstrzymać.– Mnie się wydaje, że rację mają dzieciaki – uznał Jesse.– Spróbowaliśmy z CKCh i klapa.Musimy znaleźć kogoś w mediach, kto nie jest zainfekowany, i rozgłosić na cały świat to, co wiemy.Niestety, nie znam nikogo poza kilkoma dziennikarzami z kronik kryminalnych.– Nie, rację ma Sheila.– zaczęła Nancy.Jonathan był zupełnie wyłączony.To, co spotkało jego ojca, załamało go.Dla nastolatka istota śmierci była czymś nierealnym.Nie potrafił nawet w pełni przyjąć do wiadomości tego, co usłyszał.Jonathan przyglądał się uważnie ludziom na ulicach, nie zwracając uwagi na spory toczone w samochodzie.Wszędzie było mnóstwo ludzi.Od samego początku wydawało się, że ulice są zatłoczone, bez względu na porę dnia czy nocy.No i każdy miał ten fałszywy, głupawy uśmiech przyklejony do ust.Jonathan zauważył coś jeszcze.Ludzie byli bardzo zapracowani; współpracowali ze sobą i pomagali sobie wzajemnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]