[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Coburn zastanawiał się też, czy Simons odrzuci któregoś z nich.W pewnej chwili pułkownik zapytał:103  Który z was jest gotów zginąć wykonując to zadanie? Nikt nie odpowiedział. W porządku  stwierdził Simons. Nie wziąłbym nikogo, kto miałby zamiarzginąć.Dyskusja ciągnęła się godzinami.Simons przerwał ją tuż po północy.Było oczywi-ste, że wiedzieli o więzieniu zbyt mało, by przystąpić do opracowywania planu uwol-nienia.Coburn otrzymał zlecenie zdobycia w ciągu nocy dokładniejszych informacji.W tym celu musiał wykonać kilka telefonów do Teheranu. Czy możesz  dodał Simons  wypytać ludzi o więzienie w taki sposób, by niezorientowali się, po co ci to potrzebne? Będę dyskretny  odrzekł Coburn. Musimy znalezć bezpieczne miejsce, w którym moglibyśmy wszyscy się spotkać. Simons zwrócił się do Merva Stauffera. Takie, które nie jest powiązane z EDS. Co pan myśli o hotelu? Tam są zbyt cienkie ściany.Stauffer zastanawiał się przez chwilę. Ross ma mały domek nad jeziorem Grapevine, niedaleko portu lotniczego Dallas Fort Worth.Przy tej pogodzie nie będzie tam nikogo, kto by chciał pływać lub łowićryby.Jestem tego pewny.Simons nie wydawał się przekonany. Czy nie byłoby najlepiej  dodał Stauffer  gdyby pojechał pan tam jutro ranoi sam wszystko obejrzał? Dobra  Simons wstał. Jak na razie, zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy.Zaczęli się rozchodzić.Kiedy wychodzili z pokoju, Simons poprosił Davisa o kilka słów na osobności. Nie jesteś wcale taki znowu dobry Davis.Ron Davis spojrzał na Simonsa ze zdzi-wieniem. Na jakiej podstawie sądzisz, że jesteś dobry?  nacierał Simons.Davisa zatkało.Przez cały ten wieczór pułkownik był uprzejmy, rozsądny, i mówił spokojnie.A terazzachowywał się, jakby chciał draki.Co się stało?Ron pomyślał o swoich umiejętnościach i trzech rabusiach, których załatwił w Tehe-ranie.Powiedział jednak tylko:  Nie uważam się za twardego faceta.Simons zachowywał się tak, jakby tego nie dosłyszał. To twoje karate jest diabła warte przeciwko pistoletowi. Nie sądzę. W tym zespole nie potrzeba żadnych czarnych cwaniaków rwących się do bija-tyki.Davis zaczął orientować się, o co tu chodzi. Spokojnie  pomyślał. Nie zgłosiłem się dlatego, że chcę walczyć z ludzmi, panie pułkowniku, Ja& Tak? To po co zgłosiłeś się?104  Dlatego, że znam Paula i Billa, ich żony i dzieci.I chcę pomóc.Simons skinął gło-wą, pozwalając mu odejść. Dobra, zobaczymy się jutro.Davis zastanawiał się, czy oznacza to, że zdał egzamin.Po południu następnego dnia, 3 stycznia 1979 roku, wszyscy spotkali się w letnisko-wym domku Perota na brzegu jeziora Grapevine.Jak przewidział Merv Stauffer dwa czy trzy sąsiednie domy sprawiały wrażenie pu-stych.Dom Perota oddzielało od sąsiadów kilka akrów trudnego, zalesionego terenu,zaś otaczające go trawniki zbiegały aż do samego brzegu jeziora.Był to drewniany, cał-kiem mały budynek.Nawet hangar, w którym cumowały motorówki Perota, był w koń-cu większy.Drzwi domu były zamknięte.Okazało się, że nikt wcześniej nie pomyślał o kluczach.Schwebach otworzył wytrychem zamek w oknie i weszli do środka.Był tam salon, kilka sypialni, kuchnia i łazienka.Całość utrzymana była w błękitno białej pogodnej tonacji umeblowana skromnie.Zasiedli w salonie, z mapami, szkicownikami, mazakami i papierosami.Coburnzłożył meldunek.W nocy rozmawiał z Majidem i dwoma czy trzema innymi ludzmiz Teheranu.Uzyskanie szczegółowych informacji o więzieniu i udawanie zarazem, iżjest się tylko umiarkowanie tym zainteresowanym było trudne, Jay sądził jednak, żeudało się.Dowiedział się, że więzienie stanowi część zespołu budynków Ministerstwa Spra-wiedliwości.Wejście było na tyłach, zaraz zaś za nim było podwórko, oddzielone odulicy dwunastostopniowym ogrodzeniem z żelaznych prętów.Podwórko było miej-scem, gdzie spacerowali więzniowie.Był to najwyrazniej  słaby punkt tego gmachu.Simons zgodził się z tym.Z meldunku Coburna wynikało, że trzeba było zaczekaćna moment spaceru, następnie przedostać się przez ogrodzenie, a potem porwać Billai Paula, przerzucić ich na zewnątrz i wydostać się z Iranu.Przeszli do szczegółów.W jaki sposób pokonają ogrodzenie? Użyją drabin, czy staną jeden drugiemu na ra-mionach?Postanowili, że podjadą furgonetką i użyją jej dachu jako platformy.Podróżowaniefurgonetką, nie zaś samochodem osobowym, miało jeszcze jedną zaletę: podczas jazdy,zarówno tam, jak i z powrotem  nikt nie mógł zajrzeć do środka.To było ważne.Ustalono, że Poche, najlepiej znający ulice Teheranu, będzie prowadzić samochód.Jak postąpią ze strażnikami? Nie mieli zamiaru nikogo zabijać.Nie czuli wrogościani do zwykłych Irańczyków z ulicy, ani do strażników.W końcu nie było to ich winą,105 że bezpodstawnie uwięziono Paula i Billa.Gdyby jednak doszło do zabójstwa, powstał-by taki alarm, że ucieczka z Iranu stałaby się co najmniej ryzykowna.Ale przecież strażnicy nie zawahają się przed otwarciem ognia.Najlepszym sposobem  stwierdził Simons  będzie połączenie zaskoczenia, oszo-łomienia i szybkości działania.Będą mieli przewagę zaskoczenia.Przez kilka sekund strażnicy nie zdołają się zo-rientować, o co chodzi.Potem jednak będą musieli zrobić coś, co zmusi strażników do szukania osłony.Ogień z broni śrutowej będzie najlepszym wyjściem.Dubeltówka ma duży płomień wy-lotowy i robi dużo huku, zwłaszcza na ulicy między zabudowaniami.To spowoduje, żestrażnicy, zamiast zaatakować grupę, instynktownie przejdą do obrony.To pozwoli zy-skać jeszcze kilka sekund.Przy należytej szybkości działania, powinno to wystarczyć.Powinno  ale nie musi.Podczas, gdy plan nabierał rumieńców, pokój wypełniał się kłębami dymu tytonio-wego.Simons siedział i palił swoje małe cygara  jedno po drugim.Słuchał i zada-wał pytania, prowadził dyskusję. To szalenie demokratyczna armia  pomyślał Co-burn.W miarę jak plan coraz bardziej ich wciągał jego przyjaciele zapominali o swoichżonach i dzieciach, hipotekach, kosiarkach do trawy i samochodach.Zapominali tak-że o tym, jak horrendalny był sam pomysł oswobodzenia więzniów.Davis przestał sięwygłupiać, Sculley utracił swój chłopięcy wygląd  był już bardziej skupiony i opano-wany; Poche  jak zwykle  chciał dyskutować o wszystkim w nieskończoność.Bo-ulware  ten jak zazwyczaj był po prostu sceptyczny.Z popołudnia zrobił się wieczór.Postanowili, że furgonetka wjedzie na chodnik koło żelaznego ogrodzenia.Ten spo-sób parkowania nie był w Teheranie niczym zaskakującym  powiedzieli Simonsowi.Simons siedzieć będzie na przednim siedzeniu, obok Jima, z dubeltówką, ukrytą podpłaszczem.Po zatrzymaniu samochodu wyskoczy i stanie przed furgonetką.W tymsamym momencie przez tylne drzwi samochodu wyjdzie Ralph Boulware, również zestrzelbą ukrytą pod płaszczem.Do tego momentu nic nie będzie wskazywało na to, że dzieje się coś niezwykłego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl