[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja nie mogę sobie na to pozwolić, dopóki nie będę pewna, że BOB naprawdę nie żyje, dopóki nie będzie zwłok, które będę mogła kopać tyle razy, ile zechcę.Boże, mam nadzieję, że ten dzień nadejdzie wkrótce.LauraKochany pamiętniku! 10 kwietnia 1988 r.Poszłam dziś do domu towarowego Horne'a na wstępne zebranie, choć jestem tam już od miesiąca.Chyba spodziewałam się dowiedzieć czegoś więcej, niż już wiem.Kierownik sklepu, pan Battis, kojarzy mi się z dużym owocem - czymś, co powoli gnije.Cóż on tam robi i kiedy wreszcie odejdzie? Biedak.Pan Battis ma takie skrupuły, na punkcie pieprzenia „przyjaciół” szefa, że nigdy nie opuszcza okolicy stoiska z perfumami.Odczuwam to, jakby mnie szpiegował.Ciągle zatruwa mi życie, nie pozwalając na przygrzanie lub klepnięcie Ronnette w tyłek.Pamiętam, jak tamtego dnia czułam się onieśmielona gabinetem Beniamina - jego wymiarami, liczbą ciągle migających linii telefonicznych, widokiem, rozmiarem jego kanapy, i.aha.Beniamin powiedział mi wtedy „Ktoś z kadr zadzwoni do ciebie do domu, Laura, żeby umówić się wkrótce na wstępne spotkanie”.Niestety: pan Battis jest pulchnawy, starszy i mniej dystyngowany niż to sobie wyobrażałam, i znacznie mniej interesujący w obejściu.W każdym razie, muszę mu powiedzieć, i to wkrótce, że bardziej irytuje tu każdego, niż pomaga, ja zaś osobiście mam dosyć uśmiechania się na widok jego bezsensownej twarzy i nudnego poczucia humoru.Jestem pewna, że brzmię jak suka, ale w końcu zapracowałam na to.Tyram ciężko i czasem przebiera się miarka.Idę na przerwę, wrócę za piętnaście minut.Muszę przypalić i dmuchnąć działkę.Jestem z powrotem.Właśnie wychodziłam z ubikacji, kiedy zobaczyłam, że Donna podchodzi do mojej lady.Cholera, akurat kiedy poczułam się lepiej.Podeszła i zaczęła paplać o tym, że w przyszłym tygodniu wyjeżdża oglądać różne uczelnie, że będzie tak bardzo tęsknić za Mikem i „Ile kosztuje ta buteleczka tutaj?”Cieszyłam się, że ją widzę, ale jednocześnie i nie cieszyłam się.Wkurzyło mnie to, że była taka szczęśliwa z Mikem.Nie to, żebym chciała ją widzieć przez niego maltretowaną, ale w głębi serca pragnęłam usłyszeć, że lubi mnie bardziej, albo bardziej niż kiedyś potrzebuje mego towarzystwa.Teraz, kiedy widzę to tu napisane, zdaję sobie sprawę, jak wielką jestem egoistką, zwłaszcza od kiedy przestałam do niej dzwonić.Właściwie nie jesteśmy już nawet przyjaciółkami.Chyba jesteśmy jak wszyscy inni.Obiecujemy, że coś jest na zawsze, podczas gdy jest to tylko na taki okres, jaki wystarcza by się tym zmęczyć.Kiedy odeszła i wyszła ze sklepu, było to, jakby odchodziła na zawsze.LauraKochany pamiętniku! 21 kwietnia 1988 r.Zadzwoniła właśnie Ronnette z pracy, żeby powiedzieć, że chociaż jest to mój wolny dzień, będzie miała pomoc dopiero wieczorem, a bardzo potrzebuje jeszcze kogoś przy ladzie.Czy nie miałabym nic przeciwko temu, żeby przyjść?Innymi słowy: powiedz wszystkim w domu, że będziesz pracować do późna; w chacie w lesie jest party z Leo i Jacquesem.Wymyśliłyśmy sobie z Ronnette szyfr na różne sprawy i konkretne miejsca.„Potrzebuję pomocnika, natychmiast!” znaczy „Potrzebuję działki koki, masz?”; albo „Potrzebna jest natychmiast pomoc przy ladzie” znaczy „W chacie nie ma koki, przynieś co masz”.No więc pojechałyśmy tam z Ronnette.Po drodze usiłowałam ją przekonać, że nie zostanie nigdy rozpoznana, nikt jej nie dotknie i będzie miała górę forsy, jeśli zrobi „to” ze mną.„To” znaczyło wysłać swoje zdjęcia do Fleshworld.Powiedziałam jej, żeby dała małe ogłoszenie, proponujące wysyłkę sprośnych taśm, majtek i zdjęć za opłatą.itd.itp.Wystarczy wynająć sejf, zmyślić nazwisko i historię - Jacques mógłby nam zrobić zdjęcia nawet dziś wieczór.Po paru godzinach popijania w chacie powiedziałam Jacquesowi, że chcę, żeby mi zrobił parę zdjęć Polaroidem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]