[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiedziałam, co znajdziemy na dole drabiny.Ale nie znalezliśmyniczego.W każdym razie na początku.Oczekiwałam najróżniejszychniespodzianek, więc w pewnym sensie nic mnie nie zaskoczyło.Ale pochwili w miejscu, w którym przecinały się korytarze, tuż przed namiprzebiegł jakiś człowiek.Trzymał karabin i właśnie go przeładowywał.Nie zauważył nas.Zastanawiałam się, ile karabinów w domu nadal działa.Bo wyglądało na to, że niektóre są sprawne.Co za szkoda! Z drugiejstrony, sprawny karabin bardzo by nam pomógł.Powzięłam ponurepostanowienie, że go zdobędę.Jedyny karabin, jaki widziałam, byłw rękach mężczyzny, który właśnie przebiegł obok nas, a ponieważzałożyłam, że broń działa, postanowiłam spróbować mu ją odebrać.Ruszyłam za porywaczem.Pewnie brzmi to jak szaleństwo, alewątpiłam, by udało nam się wydostać z tego domu bez broni.Spojrzałamw lewo, nikogo nie zauważyłam, więc skręciłam w lewo i ruszyłamkorytarzem, a Gavin pobiegł za mną.Na ścianie wisiała gaśnica.Chwyciłam ją i zdjęłam z uchwytu.Dotarłam do otwartych drzwi.Trzymając gaśnicę od góry, zajrzałam do pokoju.Zobaczyłam tego gościa.Stał przy oknie i ostrożnie przez nie wyglądał.Sądząc po sposobie, w jakitrzymał karabin, próbował kogoś wypatrzyć.Uświadomiłam sobie, że nietylko chcę zdobyć jego broń, ale z radością pomogę ludziom, do którychzamierza strzelać.Wszyscy wrogowie tych gości byli moimi przyjaciółmi.Spokojnie do niego podeszłam, manipulując zawleczką gaśnicy.Wcześniej korzystałam z gaśnicy tylko raz, na zajęciach w terenie podczaspokazu wiejskiej straży pożarnej, ale każdy głupi umie uruchomić gaśnicę,więc założyłam, że będzie dobrze.Okazało się jednak, że zawleczka jestdość sztywna.Zaczęłam się zastanawiać, czy projektując gaśnicę, biorąpod uwagę takich głupków jak ja.Na szczęście po chwili zawleczkaustąpiła ze zgrzytem.To wystarczyło, żeby zwrócić uwagę tego faceta.Odwrócił się.Chyba jeszcze nie był zaniepokojony, ale zwyczajnie ciekawy.Na mójwidok zareagował dość szybko.Zaczął się odwracać, odsuwającjednocześnie karabin od okna.Nie zwlekałam ani chwili dłużej,pociągnęłam za dzwignię i dałam czadu.Już zapomniałam, jak gwałtownie działają gaśnice.Efekt jest nietylko natychmiastowy, ale i potężny.Biała piana wystrzeliwuje z niemniejszą siłą niż pocisk.To niekończące się uderzenie chemii o dużejmocy.Piana wydaje się prawie twarda w środku, ale wokół niej unosi sięmnóstwo białej mgły albo jakichś oparów.Nie widziałam, jak podziałałana tego faceta, bo natychmiast został unicestwiony.Zobaczyłam karabin,którym szaleńczo wymachiwał, a potem Gavina, który ominął mniebiegiem, dopadł do gościa z boku i wyrwał mu broń.Gdy tylko to zrobił,wycofał się i ustawił karabin w pozycji do strzału.Dalej pryskałam pianąz gaśnicy.Facet kaszlał, charczał i krzyczał, ale wątpię, żeby ta białasubstancja była bardzo toksyczna.Bo przecież nie nabijaliby gaśnic czymśniebezpiecznym, prawda? Chyba chodziło o to, że całkowicie gozaskoczyłam pokrycie twarzy, nosa, oczu i ust jakąś białą substancjąchemiczną musiało być szokujące, przynajmniej przez jakiś czas.Facet zatoczył się na bok.Przesunęłam gaśnicę, żeby mi się niewymknął, ale była już coraz lżejsza i strumień piany słabł.Rzuciłamgaśnicę i chwyciłam karabin.Sprawdziłam, czy jest odbezpieczony,i zaczęłam się wycofywać, mierząc do faceta wyłaniającego się z mgły.Przecierał oczy, kaszlał i nawet nie podniósł głowy.Kiedy tak krążył poomacku, szybko spojrzałam przez ramię.Gavin był o krok przede mną zdążył już otworzyć drzwi do szafy i machał do mnie, pokazując na migi,żebyśmy wsadzili tego faceta do środka.Bardzo mi ulżyło, widząc, żeGavin tak się ożywił, bo wiedziałam, przez co przeszedł.Dało mi tozastrzyk energii.Krzyknęłam do porywacza, a wtedy on na mnie spojrzałi zrozumiał, że rozkazuję mu wejść do szafy.Ruszył całkiem potulnie.Zatrzasnęliśmy za nim drzwi i przekręciliśmy klucz w zamku, ale niebyłam pewna, czy gość długo tam posiedzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]