[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Która godzina na księżycu? Waszakołysanka zbudziłaby nawet pijanego goblina.Mimo to pięknie wam za nią dziękuję.- A twoje chrapanie obudziłoby nawet skamieniałego smoka - odpowiedziały elfy ze śmiechem.- Zwit sięzbliża, a ty śpisz od zmierzchu.Do jutra może wyleczysz się ze zmęczenia.- Odrobina snu w domu Elronda to potężne lekarstwo - odparł Bilbo - ale ja chcę zażyć jak największąporcję tego leku.Po raz wtóry zatem dobranoc, moi piękni przyjaciele!To rzekłszy hobbit wrócił do łóżka i spał niemal do południa.Zmęczenie prędko z niego opadło, wiele też użył zabawy, śpiewu i tańca w towarzystwie elfów z doliny,weseląc się z nimi do pózna w noc i do świtu.Ale nawet tak miłe miejsce nie mogło na długo zatrzymaćhobbita, który wciąż myślał o swojej własnej norce.Toteż po tygodniu pożegnał gospodarza, ofiarował mutyle podarków, ile Elrond zgodził się przyjąć, i ruszył wraz z Gandalfem w dalszą drogę.Ledwie opuścili dolinę, gdy niebo przed nimi na zachodzie spochmurniało, a wiatr z deszczem wybiegł naich spotkanie.- Oto maj grający jak słodka muzyka! - rzekł Bilbo, kiedy wiatr wiał mu prosto w oczy.- Ale zostawiliśmylegendy za soba i wracamy do domu.To pewnie przedsmak tego, co nas tam czeka.- Daleka jeszcze droga przed nami - odparł Gandalf.- Ale już ostatnia - powiedział Bilbo.Przyjechali nad rzekę, która stanowiła linię graniczną oddzielającą pobrzeża Dzikiego Kraju, i odnalezlibroń pod wysoką skarpą, którą zapewne pamiętacie.Woda wezbrała od topniejących śniegów jak zwykle uprogu lata, a dodatkowo jeszcze od całodziennego deszczu; przeprawili się mimo trudności i bez zwłokiruszyli dalej, bo wieczór już zapadał, a zaczynał się ostatni etap podróży.Odbyli go bardzo podobnie jak w pierwszą stronę, z tą tylko różnicą, że kompania się zmniejszyła ibrakowało poprzedniego gwaru; przy tym nie spotkali już teraz trollów.Każdy zakręt drogi przypominałhobbitowi zdarzenia i rozmowy sprzed roku - które zresztą wydawały mu się tak odległe, jakby nie jeden rok,lecz dziesięć lat od nich upłynęło - toteż łatwo poznał miejsce, gdzie kucyk wpadł do rzeki i gdzie zboczyli zeszlaku, wskutek czego narazili się na przykre spotkanie z Tomem, Bertem i Billem.Opodal drogi odszukali złoto trollów, nienaruszone w kryjówce, w której je zakopali.- Mam dość bogactw, starczy mi do końca życia - powiedział Bilbo, gdy wydobyli złoto.- Wez je sobie,Gandalfie.Ty na pewno potrafisz je zużyć najlepiej.- Pewnie! - rzekł czarodziej.- Ale należy ci się sprawiedliwie połowa.Może okazać się i tobie bardziejpotrzebne, niż ci się wydaje.Włożyli więc złoto do worków i objuczyli nimi kuce, wcale nie zachwycone tym przybytkiem.Posuwali sięodtąd wolniej, bo przeważnie szli pieszo obok wierzchowców.Lecz kraj otwierał się przed nimi zielony; trawarosła bujnie i hobbit z radością maszerował po niej.Ocierał twarz czerwoną jedwabną chustką - pożyczył jąod Elronda, bo ani jedna z jego własnych chustek nie ocalała - czerwiec bowiem przyniósł lato, a dni nastałyznów gorące i słoneczne.Wszystko się kiedyś kończy, nawet ta historia, nadszedł więc dzień, gdy wędrowcy ujrzeli kraj, w którymBilbo urodził się i wychował, w którym znał każdy zakątek i każde drzewo równie dobrze jak własne palce urąk i nóg.Z małego wzniesienia dostrzegł w oddali własny rodzinny Pagórek, a wtedy przystanął iniespodzianie powiedział:Wiodą, wiodą drogi w świat,Wśród lesistych gór zieleni,W mrocznych grotach znacząc ślad,Wśró zbłąkanych mknąc strumieni.Poprzez zimny biały śnieg, Aąki kwietne i majowe,Omijając skalny brzegI pagóry księżycowe.Wiodą, wiodą drogi w świat,Pod gwiazdami mkną na niebie -Choć wędrować każdy rad,W końcu wraca w dom, do siebie.Oczy, które ognia dziwOglądały i pieczary,Patrzą czule w zieleń niwI kochany domek stary.Gandalf popatrzał na niego.- Mój kochany Bilbo! - rzekł.- Co się z tobą stało? Nie poznaję dawnego hobbita.Przeszli przez most, minęli młyn nad rzeką i w końcu stanęli u drzwi Bilba.- A to co znowu? Co się tu dzieje? - wykrzyknął Bilbo.Ruch panował niezwykły.Bardzo liczne - i zgoła niedoborowe - towarzystwo cisnęło się pod okrągłymidrzwiami, wciąż ktoś wchodził lub wychodził, nie wycierając nawet nóg na słomiance, jak zauważył Bilbo zprzykrością.Zdziwił się hobbit, ale tamci zdziwili się jeszcze bardziej na jego widok.Zjawił się w momencie, gdyodbywała się wyprzedaż z licytacji! Ogromne czarne i czerwone ogłoszenie wisiało na bramie, oznajmiając,że dnia dwudziestego drugiego czerwca firma Grubb, Grubb i Burrowes sprzeda więcej dającemuruchomości nieboszczyka Bilba Bagginsa,mieszkającego za życia w Bag End, Pod Pagórkiem, w Hobbitonie.Wyprzedaż rozpoczęła się punktualnieo dziesiątej.Teraz była niemal pora obiadowa, toteż większość rzeczy już sprzedano za ceny wahające sięod zera do trzech groszy (rzecz niezwykła na licytacjach).Kuzyni Bilba, Bagginsowie z Sackville, właśniemierzyli pokoje, żeby się przekonać, czy zmieszczą tu wygodnie własne meble.Słowem, Bilba uznano zanieboszczyka, a nie każdy z obecnych, którzy zapewniali go, że cieszą się z pomyłki, cieszył się szczerze.Powrót pana Bagginsa wywołał niemało zamieszania Pod Pagórkiem, Na Pagórku, oraz Za Wodą.Ceregiele prawne trwały kilka lat.Wiele wody upłynęło w rzece, nim pana Bagginsa naprawdę i formalnieuznano z powrotem za żyjącego.Osoby, które zrobiły wyjątkowo dobry interes na licytacji, nie chciały sięzadowolić byle dowodem.W końcu, żeby przyspieszyć sprawę, Bilbo musiał odkupić większość swoichwłasnych mebli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]