[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.308 VNazajutrz po przyjęciu do loży Pierre siedział w domu czytając książkę i starając się wnik-nąć w znaczenie kwadratu, którego jeden bok wyobrażał Boga, drugi  pierwiastek moralny,trzeci  fizyczny, a czwarty  pierwiastki połączone.Od czasu do czasu odrywał się od książ-ki i kwadratu i w myślach układał sobie nowy plan życia.Wczoraj w loży powiedziano mu,że do monarchy doszła wiadomość o pojedynku i że byłoby roztropniej, gdyby Pierre usunąłsię z Petersburga.Pierre zamierzał wyjechać do swych dóbr na południu i zająć się tam chło-pami.Z radością obmyślał nowe życie, gdy niespodziewanie do pokoju wszedł książę Wasilij. Przyjacielu, cóżeś ty narobił w Moskwie? O coś się pokłócił z Lolą, mon cher?369 Jesteśw błędzie  rzekł książę Wasilij wchodząc do pokoju. Wszystkiego się dowiedziałem i mo-gę ci powiedzieć na pewno, że Hlne tak jest niewinna wobec ciebie jak Chrystus wobec%7łydów.Pierre chciał odpowiedzieć, ale tamten przerwał mu. Czemużeś nie zwrócił się do mnie szczerze i po prostu, jak do przyjaciela? Ja wszystkowiem, wszystko rozumiem  powiedział. Zachowałeś się, jak przystało na człowieka, któ-remu drogi jest honor; może ze zbytnim pośpiechem, ale nad tym nie będziemy się zastana-wiać.Jedno musisz pamiętać; w jakiej sytuacji stawiasz ją i mnie w oczach całego towarzy-stwa i nawet dworu?  dodał zniżywszy głos. Ona przebywa w Moskwie, ty tutaj.Pamiętaj,mój drogi  pociągnął go w dół za rękę  to tylko nieporozumienie, sądzę, że sam to czujesz.Napisz zaraz przy mnie do niej, a ona przyjedzie tu, wszystko się wyjaśni, bo muszę ci po-wiedzieć, że bardzo łatwo mógłbyś ucierpieć, mój drogi.Książę Wasilij wymownie spojrzał na Pierre'a. Wiadomo mi z dobrych zródeł, że cesarzowa-wdowa żywo się tą sprawą zainteresowała.Wiesz, że jest bardzo łaskawa dla Hlne.Kilka razy Pierre chciał odpowiedzieć, lecz  z jednej strony  książę Wasilij nie dopusz-czał go do głosu, z drugiej zaś  Pierre sam obawiał się zacząć mówić tonem zdecydowanejodmowy i sprzeciwu, jakim postanowił rozmawiać z teściem.Poza tym przypominały mu sięsłowa statutu masonów:  Bądz życzliwy i uprzejmy.Krzywił się, czerwienił, wstawał i sia-dał zmagając się z sobą w najtrudniejszej dla siebie w życiu sprawie  powiedzieć człowie-kowi w oczy coś nieprzyjemnego, powiedzieć nie to, czego ów człowiek, kimkolwiek byłby,oczekiwał.Tak przywykł być posłuszny temu tonowi niedbałej pewności siebie księcia Wasi-lia, że i obecnie czuł, że nie będzie miał siły przeciwstawić się; jednak uczuł i to, że od tego,co teraz powie, będzie zależał całkowicie jego dalszy los: czy pójdzie dawną drogą, czy teżnową, którą tak ponętnie przedstawili mu masoni, na której  mocno w to wierzył  znajdzieodrodzenie się do nowego życia. No, mój drogi  rzekł żartobliwie książę Wasilij  powiedz mi  tak , a napiszę od siebiedo niej i zabijemy tłustego cielca. Lecz książę Wasilij nie zdążył dopowiedzieć swego żartu,gdy Pierre z wściekłością, która przypominała jego ojca, nie patrząc w oczy swemu rozmów-cy, rzekł szeptem:369Mój drogi.309  Książę, nie wzywałem pana, proszę wyjść, proszę wyjść z łaski swojej!  Zerwał się iotworzył drzwi. Proszę wyjść!  powtórzył nie wierząc sam sobie i ciesząc się z wyrazulęku i zmieszania na twarzy księcia Wasilia. Co ci jest? Tyś chory? Proszę wyjść!  jeszcze raz powtórzył drżący głos i książę Wasilij musiał odjechać nieotrzymawszy żadnego wyjaśnienia.Po tygodniu Pierre, pożegnawszy się z nowymi przyjaciółmi masonami i pozostawiwszyim duże sumy na jałmużny, wyjechał do swych włości.Jego nowi bracia dali mu listy do Ki-jowa i Odessy, do tamtejszych masonów, obiecali pisywać do niego i kierować nim w jegonowej działalności.310 VISprawa Pierre'a z Dołochowem została zatuszowana i mimo ówczesnej surowości monar-chy w stosunku do pojedynków ani obaj przeciwnicy, ani ich sekundanci nic nie ucierpieli.Jednak historia pojedynku, potwierdzona zerwaniem Pierre'a z żoną, stała się w towarzystwiegłośna.Pierre, na którego patrzono pobłażliwie i protekcjonalnie, kiedy był naturalnym sy-nem, którego rozpieszczano, kiedy był najlepszą partią w rosyjskim imperium, po ożenieniusię, kiedy panny na wydaniu i matki już nie miały czego się po nim spodziewać, mocno straciłw opinii towarzystwa, tym bardziej że nie umiał i nie chciał się ubiegać o jego względy.Obecnie tylko jego obwiniano o to, co się zdarzyło, mówiono, że jest niedorzecznym zazdro-śnikiem, że ulega takim samym napadom krwiożerczej furii, jak i jego ojciec.I gdy po wyjez-dzie Pierre'a Hlne wróciła do Petersburga, wszyscy jej znajomi przyjęli ją nie tylko życzli-wie, ale z odcieniem szacunku z powodu jej nieszczęścia.Kiedy rozmowa zwracała się na jejmęża, Hlne przybierała godny wyraz, który  choć nie pojmowała jego znaczenia  przy-swoiła sobie dzięki właściwemu jej taktowi.Wyraz ten mówił, że Hlne postanowiła znosićswe nieszczęście bez skargi, że jej mąż  to krzyż, który Bóg na nią zesłał.Książę Wasilijwypowiadał swe zdanie bardziej otwarcie.Wzruszał ramionami, kiedy rozmowa zwracała sięna Pierre'a, i pokazując na czoło powiadał: Un cerveau fl je le disais toujours.370 Od razu mówiłam  powiedziała Anna Pawłowna o Bezuchowie  jeszcze wtedy powie-działam, najpierwsza ze wszystkich (obstawała przy swym pierwszeństwie), że to szalonymłody człowiek, zepsuty rozwiązłymi ideami wieku.Już wtedy to powiedziałam, kiedy wszy-scy się nim zachwycali, kiedy dopiero co przyjechał z zagranicy i, pamiętacie państwo, jak tuu mnie pewnego wieczora kroił na jakiegoś Marata.Czym to się skończyło? Już wtedy nieżyczyłam sobie tego ożenku i przepowiedziałam wszystko, co się stało.Jak dawniej, Anna Pawłowna w wolne dni dawała u siebie takie same jak niegdyś wieczo-ry, jakie tylko ona miała dar urządzać, wieczory, na których się zbierała, po pierwsze, la cr-me de la vritable bonne socit, la fine fleur de 1'essence intellectuelle de la socite de Pt-ersbourg,371 jak mawiała sama Anna Pawłowna.Poza tym subtelnie dobranym towarzystwemwieczory Anny Pawłowny wyróżniały się jeszcze tym, że za każdym razem na swym wieczo-rze Anna Pawłowna częstowała swoich gości jakąś nową, interesującą osobistością, że nig-dzie jak na tych wieczorach termometr polityczny nie wskazywał tak wyraznie i stanowczostopnia nastroju dworskiego, legitymistycznego towarzystwa petersburskiego.W końcu roku 1806, kiedy już otrzymano wszystkie smutne szczegóły o rozbiciu przezNapoleona armii pruskiej pod Jeną i pod Auerstdt i o poddaniu się większej części pruskichfortec, kiedy nasze wojska już weszły do Prus i zaczęła się nasza druga wojna z Napoleonem,Anna Pawłowna wydała u siebie wieczór.La crme de la vritable bonne socit składała sięz czarującej, a nieszczęśliwej, porzuconej przez męża Hlne, Mortemarta, czarującego księ-cia Hipolita, który dopiero co przyjechał z Wiednia, dwóch dyplomatów, ciotuni, pewnego370Fiksat  zawszem to mówił.371Zmietanka prawdziwie dobranego towarzystwa, kwiat intelektualny petersburskiego towarzystwa.311 młodego człowieka, który w salonie cieszył się po prostu mianem d'un homme de beaucoupde mrite372, pewnej nowo mianowanej frejliny z matką i jeszcze kilku osób, mniej znamie-nitych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl