[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiedziała dlaczego, ale w tej właśnie chwili doznała uczuciagłębokiej pewności, że nareszcie doktor dojrzał w niej kobietę, a także, co ważniejsze, jejzapragnął.W kilkanaście minut pózniej od strony zawietrznej dobił do ostrogi biały jachtNepomucena.Elwira znowu była ubrana w dżinsy i szarą bluzeczkę starannie zapiętą podszyją.Lubiński musiał ją przenieść na rękach z jachtu na ląd, aby sobie nie zamoczyłanogawek spodni.Na jachcie pisarza znajdowały się dwa termosy z obiadem oraz talerze isztućce jedli więc, rozmawiali, milczeli, ciesząc się jasnym niebem i silnym słońcem.Latem ludzie dzielą się słowami i milczeniem, rozsnuwając między sobą nićwzajemnego pożądania, bo przecież tak naprawdę nic innego nie mają sobie doofiarowania.413 ROZDZIAA 47O tym, jak Renata Turoń, tańcząc nago,oczekiwała nocy mieszania krwiRenta Turoń siedziała na stołeczku przy oknie na piętrze domu gajowego Widłągai rozpłaszczając nos na szybie spoglądała na okryte mrokiem jezioro.Była już głębokanoc i równie głęboka wydawała się jej ciemność za oknem.Ale chwilami, gdy niecodłużej, nie mrugnąwszy powiekami, wpatrywała się w noc, zdawało się jej, że w owejnieprzeniknionej czerni dostrzega kroplę blasku, ulotny mały błysk, jakby ktoś dalekozapalił zapałkę, która natychmiast zgasła od podmuchu wiatru.Czuła wówczas najpierw414delikatny dygot swych ramion, a pózniej drżeć zaczynały kolana, a uda pod sukienkąopływały potem.Zaraz jednak uświadamiała sobie, że to w szybie odbija się refleksświatła od skali włączonego radia, które stało na stoliku w pobliżu okna i sączyło dzwiękiegzotycznej muzyki.Odwracając twarz od okna widziała w delikatnym poblasku radiazarys łóżka pod ścianą, gdzie spało jej dziecko, a pod drugą ścianą zarys drugiego łóżka, zoczekującą na nią chłodną pościelą.Toruń leżał na materacu rozłożonym w pobliżu drzwii zapewne swoim zwyczajem spod przymrużonych powiek obserwował ją, tkwiącą nastołku przy oknie i zapatrzoną w noc.Mało ją to obchodziło, co czuł i myślał o niej tenczłowiek, a może jedynie półczłowiek, czy ćwierć człowiek, osobnik dziwny, bo żywy azarazem martwy.Czy takie właśnie istnienie u boku na poły żywego i martwegoczłowieka było jej przeznaczone? Czy o tym marzyła, gdy dziewczynką będąc patrzyła nakobiety w śmigających szosą pięknych samochodach? Przy domu rodziców, za stodołą,był śmierdzący wychodek ze zle zamykającymi się drzwiami.Powracająca z ubikacjimatka nigdy nie myła rąk, tylko tymi samymi rękami, którymi podcierała tyłek, krajałachleb i smarowała go masłem.U sąsiadów trzymano byka, mała dziewczynka chodziłatam obserwować, jak czerwony szpikulec byka zanurza się w obrzmiałych pochwachlatujących się krów i jałówek.W miastach nie było byków, w muszlach klozetowychszemrała woda, ludzie myli ręce po wyjściu z ubikacji, a także przed jedzeniem.Człowiekpowinien dbać o higienę, tak pisało wielkimi literami na ścianie korytarza w ich wiejskiejszkole.Sama nie wiedziała, czemu właśnie te słowa, a nie jakieś inne, tak bardzo głębokozapadły w jej świadomość.Może wiązało się to w jakiś sposób z widokiem kobietśmigających mimo domu w pięknych samochodach? Kiedyś taki samochód zepsuł siękoło ich domu.Aadna i pięknie pachnąca młoda kobieta chciała załatwić fizjologicznąpotrzebę i mała Renatka zaprowadziła ją do ubikacji za stodołą.Nigdy nie zapomniaławyrazu wstrętu, jaki pojawił się na twarzy owej pachnącej kobiety, gdy ujrzała wnętrzeich ubikacji.Mała Renatka przez dziurę po wypadniętym sęku obserwowała, w jakisposób owa kobieta załatwiała swoją naturalną potrzebę nie usiadła nawyszorowanych deskach, ale wlazła na nie butami i ostrożnie kucnęła.Potem torebkiwyjęła kawałek ligniny.Wracając z ubikacji dostrzegła czerwony szpikulec byka, który usąsiadów szykował się do pokrycia krowy. Nie patrz w tamtą stronę, bo to wstrętne powiedziała ta kobieta do Renatki i nawet ujęła ją za głowę, odwracając twarzdziewczynki w inną stronę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]