[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czekałem, aż uda im się wpaść na odpowiednią kombinację wysokiej temperatury, fenolu formaliny i promieniowania ultrafioletowego, by uzyskać szczepionkę przeciwko tej osłabionej odmianie.- Uniósł fiolkę, trzymając ją dwomapalcami.- W tej buteleczce jest osłabiony szatański wirus, a w moich żyłach płynie krew z unieszkodliwionymi zarazkami, które przeciwko niemu uodporniają.Cyjanek był blefem.nie potrzebny mi cyjanek.Zaraz zrozumiesz, dlaczego Baxter musiał umrzeć.on po prostu wiedział o nowej odmianie wirusa i o tej szczepionce.Zrozumiałem.- Musisz więc również rozumieć, że nie boję się go użyć.Zrobię.- urwał.- Co to było?Ja też usłyszałem dwie krótkie serie zgrzytliwych metalicznych dźwięków, jakby odgłos pracującej nitownicy, tyle że pięć razy szybciej niż normalnie.- Czyżbyś nie wiedział? - spytałem.- To merlin mark 2, Scarlatti.Nowy typ szybkostrzelnych pistoletów maszynowych, w jakie wyposażono siły NATO.- Spojrzałem na niego uważnie.- Nie pamiętasz, co mówiłem? Poza mną dziś już tutaj nikt nie przyjdzie.Nikt.- Co ty wygadujesz? - szepnął.Kiedy jego lewa ręka bezwiednie ścisnęła szklaną buteleczkę, zbielały mu kostkipalców.- O czym ty mówisz?- O twoich kolesiach, którzy nie będą oglądali swych domów przez wiele najbliższych lat.O tych wszystkich szumowinach, o tych, trzeba przyznać, czołowych kryminalistach, którzy w tak tajemniczy sposób nagle zniknęli ze swoich melin w Anglii, Ameryce, Francji i Włoszech.Sami najlepsi specjaliści od posługiwania się palnikiem acetylenowym i nitrogliceryną, od otwierania zamków szyfrowych i czego tylko chcesz.Światowa czołówka od wysadzania skarbców i sejfów.Już wiele tygodni temu Interpol zawiadomił nas, że ludzie ci zniknęli.Tylko nie wiedzieliśmy, że wszyscy zebrali się w jednym miejscu.Tu, w Londynie.Scarlatti świdrował mnie spojrzeniem swych ciemnych, pałających oczu.Oddychał szybko, aż powietrze świszczało mu między zębami.Przypominał wilka.- W FBI, Scarlatti, uważają cię za najlepszego organizatora, z jakim walczyli od czasu wojny.Niezły komplement, co? Ale zasłużony.Wpuściłeś nas w maliny.Tym upieraniem się przy zburzeniu Mordon, tym skażeniem wschodniej Anglii, tym udawaniem nieświadomości, że w trzech spośród skradzionych fiolek jest szatański wirus, a także tą pozorną nieznajomością skutków jego działania przekonałeś nas, że mamy do czynienia z szaleńcem.Byliśmy, pewni, że jakiś maniak grożąc nam skażeniem centrum Londynu, chce zniszczyć Mordon, bo ma taki kaprys.Potem myśleliśmy, że to spisek komunistyczny w celu zniszczenia naszej ostatniej i najsilniejszej linii obrony.Dopiero przed kilkoma godzinami zrozumieliśmy, że groźbą skażenia centrum Londynu pragnąłeś osiągnąć tylko jeden cel doprowadzić do ewakuacji, żebynikogo tam nie byłoNa tym niewielkim obszarze Londynu znajduje się ze dwadzieścia największych banków świata.Banki te pękająod różnych walut, mają fortuny w sztabach i sejfy depozytowe z klejnotami, za które można by wykupić kilkunastumilionerów.I ty, Scarlatti, chciałeś to wszystko zgarnąć, co? Twoi ludzie ukryli się ze sprzętem w pustych budynkach albo w niewinnie wyglądających furgonetkach.Mieli tylko dostać się do banków, kiedy zrobi się ciemno po ewakuacji ostatniego człowieka.Nie byłoby z tym żadnych kłopotów.Każdy z tych banków jest pilnowany przez strażników, a poza tym ma system alarmowy połączony z dzwonkiem wjednym z pobliskich komisariatów.Lecz strażnicy musieli opuścić swoje stanowiska, bo któż by chciał umierać od botuliny.Jeśli zaś chodzi o alarmy przeciwwłamaniowe, to jeden z twoich ludzi zdobył plan sieci elektrycznej miasta, co wcale nie jest takie trudne, i wyłączył prąd albo spowodował spięcie, a może po prostu przeciął główny kabel w tej dzielnicy.I właśnie dlatego centrum nie ma światła.Z tego samego powodu milczą dzwonki w komisariatach.Słuchasz mnie, Scarlatti?Z pewnością słuchał.Jego twarz pałała nienawiścią.Dalej to już proste.Przypuszczam, że już wczoraj porwałeś tego Bogu ducha winnego pilota.Teraz wystarczy wszystko przenieść tutaj, załadować na pokład helikoptera i szybko odlecieć na kontynent.To jedyna droga, bo wiedziałeś, że dzielnica będzie otoczona kordonem.W inny sposób nie udałoby ci się wywieźć stąd łupów.A twoi ludzie mieli po prostu cierpliwie czekać, aż wszystko minie, wmieszać się w powracający tłum i zniknąć.O obrabowaniu banków nikt by się nie dowiedział przynajmniej do trzeciej po południu, bo najwcześniej o tej godzinie pozwolono by ludziom na powrót do dzielnicy.A ponieważ dziś jest niedziela, prawdopodobnie dopiero w poniedziałek wyszłoby na jaw, że banki zostały splądrowane.W tym czasie ty byłbyś już na jakimś odległym kontynencie.Ale nic z tego.Jak ci powiedziałem, Scarlatti, to już koniec.- Czy.czy naprawdę to wszystko się skończyło? - szeptem spytała Mary zza moich pleców.- Tak, skończyło się.Przed dziesiątą wieczorem, jeszcze nim wojsko przeprowadziło całkowitą ewakuację, dwustuwywiadowców zajęło strategiczne punkty w City.w bankach lub w ich pobliżu.Mieli rozkaz nie ruszać się stamtąd trzeciej czterdzieści pięć rano.Minęła czwarta, a więc już po wszystkim.Wszyscy funkcjonariusze byli uzbrojeni w wypożyczone z wojska pistolety maszynowe typu merlin i otrzymali szczegółowe instrukcje, żeby otwierać ogień, jeśli ktoś się porusza.Te strzały, które niedawno słyszeliśmy.no cóż, ktoś musiał się poruszyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]