[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lal? To prawda, że jesteś biednym człowiekiem, ale nie przymierasz głodem.A przecież teraz jest najgorsza pora roku, gdy ludzie często umierają z głodu, nim nadejdą nowe zbiory.Wielka Matka dba o swoje dzieci i to właśnie ona oddała cię w nasze ręce.Tak właśnie mówię do ciebie.Lal, ja, Assha spośród handlarzy, i mówię do ciebie prostą mową - Lurgha, który zniszczył nasze osiedle, Lurgha, który przemawia z niebios, nie przyniesie ci niczego dobrego.- Aaa - załkał Lal.- Wiem to, wiem, Assha.On jest z ciemności, spomiędzy mrocznych duchów!- Tak.Nie jest on zatem krewnym Wielkiej Matki.Ona jest bowiem tworem światła i dobra, ona daje zbiory i młode jagnięta w twoim stadzie, ona daje płodność młodym kobietom, aby urodziły synów, którzy noszą włócznię za swym ojcem, i córki, które będą przędły i obsiewały pola złotym ziarnem.Gniew Lurghy skierowany jest ku nam.Lal.Nie ku ludowi Nodrena, nie ku tobie.I my weźmiemy na siebie jego gniew.Pokuśtykał ku wyjściu z jaskini.Na zewnątrz panował już mrok.- Usłysz, Lurgho, moje słowa! - zakrzyknął w ciemność.- Jam jest Assha z handlarzy i biorę na siebie twój gniew.Niech nie ściga on Lala ani też Nodrena, ani nikogo z jego ludu.Niech dosięgnie tylko mnie.Tak rzekłem!Ross dostrzegł nieznaczny ruch dłoni Ashe'a.Najwyraźniej przygotował on jakiś drobny pokaz, który miał przekonać dzikusa.Jakoż faktycznie u wylotu jaskini zapłonął gwałtownym błyskiem wielce widowiskowy zielony ogień.Lal jęknął przerażony, ale ponieważ błysk trwał tylko przez moment, odważył się spojrzeć tam ponownie.- Widziałeś, że Lurgha odpowiedział na moje wyzwanie.Lal.Na mnie tylko będzie zwrócony jego gniew.A teraz - Ashe dokuśtykał z powrotem i wyciągnąwszy skórę białego wilka, rozłożył ją przed Lalem - zaniesiesz to Cassce, a ona uczyni z tego kurtynę w drzwiach Domu Matki.Jest biała, jak sam widzisz, przeto jest bardzo rzadka.Matka będzie rada z tak cennego podarunku.A ty powiesz Wielkiej Matce, co ci się przydarzyło, i powiesz, iż wierzysz, że jej moc większa jest niż moc Lurghy.A Matka będzie z ciebie wielce zadowolona.Ale nie powiesz ni słowa ludziom z wioski.Bo to jest sprawa między Lurghą a Asshą i nie chcę, by ktokolwiek stanął pomiędzy nami.To mówiąc, rozwiązał linę krępująca ręce Lala.Ten zaś dotknął skóry śnieżnego wilka a jego oczy lśniły z podziwu.- Zaprawdę, wielki dar dałeś mi, Assha.Matka będzie zadowolona, bo od wielu już lat nie miała tak bogatej kurtyny u wrót swego domu.Jestem naprawdę małym człowiekiem, nie mnie przeto mieszać się w spory między wielkimi.Lurgha przyjął twoje słowa, nie moja to więc sprawa.Nie wrócę jednak do wioski przez czas jakiś, jeśli zechcesz mi zezwolić, Assha.Jestem bowiem człowiekiem o lekkim i długim języku i często mówię to, czego powiedzieć nie chcę.Jeśli więc zadadzą mi pytanie, odpowiadam.Jeśli zaś tam nie wrócę, nie zadadzą mi pytania, nie odpowiem więc.McNeil roześmiał się.Ashe uśmiechnął się tylko dobrotliwie.- Tak więc będzie.Lal.Jesteś mądrzejszym człowiekiem niż sądzisz.Nie powinieneś jednak także zostawać tutaj.Lal ponownie zgiął się w ukłonie.- Tak i ja sądzę, Assha.Nad wami ciąży teraz gniew Lurghy, a ja nie chcę znaleźć się w jego zasięgu.Dlatego też odejdę na bagna.Są tam ptaki i zające, będę więc miał czas obrobić tę skórę, aby, gdy zaniosę ją do Matki, naprawdę była warta jej błogosławieństwa.Chciałbym za twym pozwoleniem, Assha odejść jeszcze tej nocy.- Niech szczęście ci sprzyja.Lal.Ashe wskazał mu gestem wyjście.Lal nieśmiało pokłonił się jeszcze pozostałym i znikł w ciemnościach doliny.- Co, jeśli go pochwycą? - spytał McNeil zmęczonym głosem.- Nie sądzę, by go łatwo znaleźli - odparł Ashe.- A poza tym, co miałem z nim zrobić? Zatrzymać tutaj? Cały czas knułby ucieczkę.A na wolności znów by na nas polował.Teraz zaś mam nadzieję, że przez jakiś czas będzie trzymał się z dala od Nodrena i w ogóle zniknie wszystkim z oczu.Lal może nie jest bardzo bystry, ale jest niezłym myśliwym.A teraz ma powody się ukrywać, więc trzeba będzie dobrego tropiciela, by go znalazł.Jednego za to się dowiedzieliśmy.- Czerwoni wiedzą, że nie do końca wyczyścili to miejsce.Co się właściwie stało, McNeil?Opowiedział im wszystko ze szczegółami.Potem Ashe usiadł na posłaniu, a Ross zajął się przygotowaniem kolacji.- W jaki sposób namierzyli posterunek? - zastanawiał się Ashe, wpatrując się w pełgające płomienie ogniska.- Musieli namierzyć sygnał komunikacyjny i znaleźć jego źródło.Tylko to przychodzi mi do głowy.A to oznacza, że musieli nas szukać już od dłuższego czasu.- Nie było ostatnio w okolicy jakichś obcych? McNeil potrząsnął przecząco głową.- W ten sposób nie mogli nas znaleźć.Sanford był świetny w tym, co robił.Gdybym go nie znał, sam bym przysiągł, że jest jednym z ludu pucharu.Miał przy tym wspaniałą sieć informatorów w całej Brytanii.To zadziwiające, jak potrafił to zorganizować.Myślę, że fakt jego przynależności do gildii kowali był wielce pomocny.Mógł zdobyć mnóstwo ciekawych wieści w każdej wiosce, w której tylko było coś do roboty.I mówię ci - McNeil uniósł się nieco na łokciu dla podkreślenia swoich słów - nie działo się nic podejrzanego ani po obu stronach Kanału, ani daleko na pomocy.O tym, że czyste jest południe, upewniliśmy się, zanim jeszcze zdecydowaliśmy się na przykrywkę ludu pucharu.Zwłaszcza, że ich klany są niezwykle liczne w Hiszpanii.Ashe przeżuwał w zamyśleniu pieczone skrzydełko.- Ich stała baza z transporterem musi być gdzieś w granicach terytorium, którym władają także w naszych czasach.- Mogą równie dobrze siedzieć na Syberii i śmiać się w głos! -wybuchnął McNeil - Tam nie mamy szansy się dostać.- Nie - odparł Ashe wrzucając w ogień ogryzioną kość i oblizując palce z tłuszczu.- Wtedy też natrafiliby na stare problemy odległości.Gdyby to, czego szukają, znajdowało się w ich obecnych granicach, nigdy byśmy nie wpadli na ich trop.To leży gdzieś poza ich dwudziestowiecznym terytorium, i to jest korzystne dla nas.Oni zaś muszą umieścić swój punkt transportowy tak blisko tego miejsca, jak to tylko możliwe.Nasze problemy logistyczne i tak są znacznie poważniejsze niż ich.- Przecież wiesz, dlaczego wybraliśmy Arktykę na miejsce głównej bazy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]