[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Widziałem to.Marco i Duluth wystartowali z plaży i wznosili się w górę, kiedy jeden ze ślizgaczy zaczął szykować się do lądowania.Nie widział od dołu Marco i Dulutha.Smoki nie są wyposażone w czujniki zbliżeniowe.- Connell uniósł obie ręce w bezradnym geście.- Z wiarygodnego źródła słyszałem, że pilot ślizgacza wyłączył swój czujnik, gdyż nieustanny hałas w takim tłoku działał mu na nerwy.Biolog pochylił się w jego stronę.- A więc tym bardziej ważne jest to, żebyście nauczyli swoje smoki dyscypliny.- Słysząc gniewny pomruk jeźdźców, mężczyzna uniósł ręce.- Nie chciałem was ganić, przyjaciele.Naprawdę chcę, żeby to zabrzmiało konstruktywnie.Ale wyraźnie widać, że nadszedł moment, by rozpocząć nowy etap szkolenia smoków: nauczyć je właściwego korzystania z instyktu, który powinien był ocalić zarówno Marca, jak i Dulutha.Rozległ się szmer głosów, po części rozgniewanych, po części zaniepokojonych.Sean podniósł dłoń, nakazując milczenie.Tańczące jęzory ognia oświetlały jego zmęczoną twarz.Sorka, siedząc tuż obok niego, widziała, jak sztywnieją mu mięśnie szczęki, a oczy nabierają twardego wyrazu.- Widzę, że myślimy w ten sam sposób, Pol - powiedział napiętym głosem, który uświadomił biologowi, w jakim stresie znajdował się młody jeździec.- Sądzę, że Marco i Duluth spanikowali.Wystarczyłoby, żeby wrócili w to samo miejsce, z którego zniknęli, gdy cholerny ślizgacz już odleciał! - Jego rozpacz była wyraźnie słyszalna.Connell wziął głęboki oddech, po czym kontynuował opanowanym, niemal pozbawionym emocji tonem.- Wszyscy mamy ogniste jaszczurki.To jeden z powodów, dla których Kitti Ping wybrała nas na kandydatów.Posyłaliśmy je z wiadomościami, mówiliśmy, gdzie mają lecieć, co zrobić, kogo poszukać.Powinniśmy umieć poinstruować smoki dokładnie w ten sam sposób.W bolesny sposób przekonaliśmy się, że potrafią się teleportować, podobnie jak ogniste jaszczurki.Musimy pokierować tym instynktem.Zdyscyplinować go, jak sugeruje Pol, żeby nie ogarnęła nas panika, co zgubiło Marca.- Dlaczego Marco spanikował? - zapytała Tarrie Chernoff przygnębionym tonem.- Dałbym wszystko, żeby to wiedzieć - odparł Sean, a w jego głosie znów pojawił się cień rozpaczy.- Wiem tylko jedno.Od tej chwili żaden jeździec nie może wystartować, póki nie sprawdzi, co się dzieje w jego najbliższej okolicy.Musimy latać defensywnie, usiłując zlokalizować potencjalne niebezpieczeństwo.Ostrożność - powiedział, uderzając się wskazującym palcem w skroń - powinna być naszą dewizą.- Mówił gwałtownie, szorstko.- Wiemy, że ogniste jaszczurki w drodze od jednego miejsca do drugiego naprawdę przenikają pomiędzy, więc przestańmy traktować ich talent jako coś oczywistego i przyjrzyjmy się, jak one to robią.Obserwujmy ich pojawienia się i zniknięcia.Wysyłajmy je do określonych miejsc, w których nigdy dotąd nie były, żeby sprawdzić, czy potrafią kierować się naszym mentalnym wyobrażeniem.Nasze smoki słyszą nas telepatycznie.Rozumieją wszystko, co mówimy, nie jak ogniste jaszczurki, jeśli więc przyzwyczaimy się do wydawania dokładnych poleceń jaszczurkom, smoki powinny umieć działać za pomocą mentalnych wskazówek tego samego typu.Dopiero kiedy zrozumiemy zachowanie jaszczurek, będziemy mogli przystąpić do trenowania smoków.Pozostali jeźdźcy zaszemrali miedzy sobą.Sean obserwował ich spod zmrużonych powiek.- Czy w ten sposób nie będziemy ryzykować życia naszych smoczków? - zapytała Tarrie, głaszcząc maleńką złotą istotkę, która spała w zgięciu jej łokcia.- Lepiej smoczki niż smoki! - odparł stanowczo Peter Semling.Connell prychnął lekceważąco.- Ogniste jaszczurki świetnie potrafią dbać o własną skórę.Nie zrozum mnie źle - podniósł rękę, widząc natychmiastowy protest Tarrie.- Doceniam je.To wspaniali mali wojownicy.Nie wykarmilibyśmy młodych smoków bez ich pomocy, ale.- Przerwał i rozejrzał się po kręgu.- Mają dobrze rozwinięty instynkt samozachowawczy.Inaczej nie przetrwałyby pierwszego przejścia obłoku Oort.Kiedykolwiek to było.Tak jak powiedział Peter, o wiele bezpieczniej jest eksperymentować z ognistymi jaszczurkami niż z kolejną parą smok-jeździec.- Poruszyłeś kilka istotnych punktów, Sean - odezwał się Pol, nabierając otuchy - chociaż mam nadzieję, że chcesz użyć złotych i spiżowych smoczków.Razem z Bay zawsze uważaliśmy, że są one bardziej godne zaufania.- Oczywiście.Zwłaszcza że wszystkie błękitne i zielone wyniosły się po wybuchu.- Jestem za tym, żeby spróbować - powiedział David Catarel, prostując ramiona i rzucając pozostałym wyzywające spojrzenie.- Musimy czegoś spróbować.Tylko ostrożnie! - Zerknął szybko na Seana.Na wargach Connella pojawił się uśmiech.Młody człowiek wyciągnął rękę nad ogniem, by uścisnąć dłoń Dave’a.- Ja też jestem za - odezwał się Peter Semling.Nora przytaknęła niechętnie.- To bardzo rozsądne - powiedział Otto, kiwając entuzjastycznie głową i patrząc na Seana.- Poza tym, właśnie po to wyhodowano smoki: żeby umykały przed Nićmi tak, jak mechaniczne ślizgacze nie są w stanie.- Dzięki, Otto - odparł Connell.- Wszyscy musimy myśleć pozytywnie.- I ostrożnie - przypomniał Otto, podnosząc ostrzegawczo palec.Jeźdźcy otrząsnęli się z apatii i zaczęli szeptać między sobą.- Pamiętasz, Sorko - zaczęła Bay, nachylając się w jej stronę - kiedy posłałam do ciebie Mariah, tego dnia, gdy wezwano nas do Całusy?- Przyniosła mi twoją wiadomość.- To prawda, ale powiedziałam jej jedynie, żeby znalazła rudą przy jaskiniach.- Pani biolog umilkła znacząco.- Oczywiście, Mariah zna cię od urodzenia, a w Lądowisku nie ma zbyt wielu rudych, jak zresztą na całej planecie.- Bay wiedziała, że paple bez opamiętania, co zdarzało jej się raczej rzadko, ale równie rzadko wybuchała płaczem, a gdy usłyszała wieści, szlochała prawie przez godzinę, mimo pocieszeń Pola.Tak jak powiedział jej mąż, to było jak utrata kogoś z rodziny.Nie mając terminala, w którym mogliby poszukać możliwego wytłumaczenia, spędzili dwie gorączkowe godziny, usiłując odnaleźć skrzynię, gdzie upchnęli notatki dotyczące smoczego programu; mieli nadzieję znaleźć w nich jakieś pozytywne sugestie, które pocieszyłyby młodych ludzi.- I Mariah znalazła cię wówczas bez problemu; byłaś u nas już po kilku minutach.Czyli nie mogło jej to zabrać wiele czasu.- Rzeczywiście - zgodziła się Sorka w zamyśleniu.Rozejrzała się po kręgu twarzy oświetlonych ogniem.- Pomyślcie, ile razy kazaliśmy smoczkom nałowić ryb dla młodych smoków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]