[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sądzimy, że jeżeli w połowie eksperymentu uczestnicy mieliby choćbypięciominutową przerwę i zostali sami w pokoju, to o wiele większej liczbie osób udałoby sięprzedefiniować sytuację i odmówiliby dalszego udziału w badaniach.Po drugie, trzeba pamiętać, że eksperymentator prosił o zwiększanie siły wstrząsówelektrycznych o bardzo małą wielkość.Uczestnicy badań nie przechodzili od podania słabegowstrząsu do wstrząsu potencjalnie śmiertelnego.Za każdym razem stawali w obliczu decyzji,czy zwiększyć napięcie prądu jedynie o 15 woltów.Jak widzieliśmy w rozdziale 3, kiedyczłowiek podejmuje ważną albo skomplikowaną decyzję, pojawia się dysonans, a zaraz potemnacisk, by go zredukować.Efektywnym sposobem redukcji dysonansu, który pojawia się przypodejmowaniu trudnych decyzji, jest konkluzja, że podjęta decyzja była w pełni uzasadniona.Ponieważ proces redukowania dysonansu uzasadnia wcześniejsze działanie, to w pewnychsytuacjach dzieje się tak, że człowiek staje się bardziej podatny na presję prowadzącą doeskalacji wybranej aktywności.Dlatego, jeżeli uczestnicy eksperymentu Milgrama zgodzili się zastosować pierwszywstrząs, znalezli się pod presją, która kazała im nadal się podporządkowywać.Kiedy podawalikażdy następny impuls o coraz większym natężeniu, musieli to działanie wytłumaczyć samymsobie.Skoro zaś uzasadnili podanie wstrząsu o pewnej sile, trudne było wyprowadzeniewniosku, że mogliby przerwać tę serię.Co właściwie mogliby wtedy powiedzieć?  Dobrze,zaaplikuję mu 200 woltów, ale nie 215.Nie, 215 nigdy!" Każde kolejne uzasadnienieprowadziło do następnego wstrząsu, a ten znowu wywoływał dysonans, który trzeba byłozlikwidować.215 woltów niewiele różni się od 200, a 230 nie jest dużo większe od 215.Ci,którzy przerwali serię, musieli stawić czoło ogromnej presji wewnętrznej pchającej ich kukontynuacji.Na koniec przypomnijmy, że uczestnicy badań Milgrama znalezli się w złożonej sytuacjispołecznej i w ich decyzji przyciśnięcia guzika generatora brało udział kilka czynników.Informacyjny i normatywny wpływ społeczny był bardzo silny.Wiemy, że ludzie niechętnieponoszą koszty wynikające z nieposłuszeństwa wobec osób o niekwestionowanym autorytecie,za jaką uważali eksperymentatora, który był dla nich wiarygodnym zródłem informacji.Jednocześnie zostali schwytani w pajęczynę sprzecznych norm społecznych i trudno im było sięzorientować, że ta norma, której się od początku podporządkowali  posłuszeństwoautorytetowi  stała się wkrótce nieodpowiednia.Do tych wszystkich trudności dochodziłajeszcze i ta, że proszeni byli o zwiększanie napięcia prądu o małe wielkości.Po uzasadnieniuprzed samym sobą faktu zaaplikowania pierwszego wstrząsu, było już bardzo trudno uznać, żepodanie następnego, różniącego się przecież tak niewiele od tego pierwszego, jest złe.Zanim zakończymy dyskusję o badaniach Milgrama, musimy wspomnieć o jeszcze jednejmożliwej interpretacji uzyskanych przez niego wyników.Być może osoby badane nie działałytak niehumanitarnie, ponieważ w każdym z nas istnieje zła strona ludzkiej natury  gotowa282 ujawnić się zawsze wtedy, gdy znajdzie chociażby kruche usprawiedliwienie.Pomijającwszystkie inne względy, wyrządzanie krzywdy drugiemu człowiekowi w eksperymencieMilgrama było przecież społecznie dopuszczalne, co więcej  badanym polecano to robić.Byćmoże pozwoliło to na ekspresję uniwersalnego popędu agresji.Aby sprawdzić tę hipotezę,Milgram przeprowadził jeszcze jedną wersję swojego eksperymentu, która różniła się odstandardowej tylko tym, że eksperymentator poinstruował badanych, iż mogą wybrać natężeniewstrząsów, jakie będą podawać uczniom, gdy ci popełnią błąd.Milgram przyzwolił na użyciewstrząsów o najwyższej sile, twierdząc, że wykorzystując wszystkie poziomy, można się wielenauczyć.Ta instrukcja powinna pozwolić na uwolnienie nieposkromionych agresywnychpopędów.Tak się jednak nie stało.Badani stosowali bardzo łagodne wstrząsy (patrz ryc.7.7(brak w wersji e-book)).Jedynie 2,5% osób zastosowało wstrząs o najwyższej sile.Tak więcbadania Milgrama nie potwierdziły tezy, że istnieje w ludziach skłonność do czynienia zła, któraujawnia się w pewnych warunkach.Badania te dowiodły natomiast, że naciski społeczne mogądziałać tak podstępnie, iż ludzie zaczynają postępować niehumanitarnie.Niech nam będziewolno zakończyć ten rozdział słowami samego Stanleya Milgrama:Nawet Eichmann odczuwał mdłości, gdy objeżdżał obozy koncentracyjne, a jegouczestnictwo w masowym morderstwie sprowadzało się do siedzenia za biurkiemi przerzucania papierów.Natomiast osoba w obozie, która rzeczywiściewpuszczała cyklon B do komór gazowych, mogła uzasadnić swoje postępowanietym, że wykonywała jedynie rozkazy płynące z góry.Zatem mamy tu do czynieniaz fragmentaryzacją całkowitego ludzkiego działania.%7ładen człowiek niezdecydował się i na wykonanie złego czynu, i na konfrontację z jego konse-kwencjami.Nie ma osoby, którą można by obarczyć całą odpowiedzialnością zaten akt.Być może jest to najbardziej powszechna cecha zorganizowanegospołecznie zła we współczesnym społeczeństwie.(Milgram, 1976, s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl