[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie pozwolę cizostać samemu.Jerry prosił, żeby ci powiedzieć, jak bardzo jest mu przykro.-Victor nie czekał na odpowiedz, tylko mówił dalej: - Mówi, że ma jakieś układy wBOAC.Dzwoni tam teraz.Nie martw się, wyślemy cię jeszcze dzisiaj.Jadłeś coś?- zapytał.- Nie - skrzywił się Nick.- Nie sądzę, żebym był w stanie coś przełknąć.- Spróbuj.Przez najbliższe parę godzin możesz nie mieć okazji.Przynajmniej trochęzupy.- Dobrze - Nick nie miał siły, żeby się z nim sprzeczać.Wiedział, że Victor ma rację.To będzie długi lot, a w Nowym Jorku czekają na niego rodzice i Hunter, którychtrzeba będzie pocieszyć.I zacznie się cały rytuał pogrzebowy.Zamknął oczy.Victor obserwował go z niepokojem.Wreszcie podniósł słuchawkę.Zamówił rosół,dwa jajka na miękko, grzanki i kawę.Odłożył słuchawkę i nalał Nickowi jeszczejedną szkocką.- Masz, stary, wypij To ci pomoże - powiedział najłagodniej jak mógł, podając mu szklankę.-Chcesz, żebym poleciał z tobą do Nowego Jorku?- O Boże, me! Dziękuję, to bardzo miło z twojej strony, ale poradzę sobie - twarzNicka pociemniała, jednak po chwili uspokoił się -pytał: - Czy pozmej jest naprawdęłatwiej znieść to wszystko?- Tak.Kiedyś.Znosisz to, bo nie masz innego wyjścia - Victor zerknął na Nicka.Jego oczy były pełne współczucia i zrozumienia bpojrzał w okno, pogrążony wewłasnych myślach, wreszcie powiedział: - Zmierć jest stratą, Nick.I musisz się z niąpogodzić jak ciężko by ci nie było.To nie jest tak, jak nie odwzajemniona miłoscczy zerwana przyjazń, którą być może w przyszłości da się odbudować.Zmierć jestostatecznością - splótł ręce na kolanach i spojrzał na Nicka przyjaznie i z sympatią.-Kiedy Ellie umarła o mało nie oszalałem z rozpaczy, zresztą wielokrotnieopowiadałem ci o tym Nie było dnia, żebym o niej nie myślał, a i teraz często myślę.W pewnym sensie ona żyje we mnie i w naszych chłopcach Z tego czerpię pewnąpociechę, chociaż może w tej chwili nie jesteś w stanie zrozumieć, co mam na myśli.Twoja rozpacz jest jeszcze zbyt swieza.- głos mu się załamał.Usiadł i zastanawiałsię, czy nie powiedział zbyt dużo i zbyt wcześnie.Nick nie odpowiedział.Również usiadł, patrząc nieruchomym wzrokiem na ścianę.Wreszcie wypił nieco whisky, zebrał siły i rzekł:- Dziękuję, ze mi to wszystko powiedziałeś.Muszę się wziąć w garsc.Moi rodzice,Hunter - oni wszyscy są w rozpaczy będą potrzebowali mojej pomocy i odwagi.Muszę być silny, dla nich Muszę im pomóc przebrnąć przez to wszystko.- Tak - powiedział Victor.- Tak, wiem.Nick wstał.- Myślę, że powinienem zacząćsię pakować Poszedł do sypialni, otworzył szafę.Zaczął przeglądać ubraniaszukając ciemnego garnituru.Na pogrzeb.Na pogrzeb Marcii Ręka, którą sięgnął powieszak, drżała.Znów do oczu napłynęły mu łzy.Jakże chciał zapomnieć.Aledopadły go wspomnienia- obrazy, które przelatywały mu teraz przed oczyma.Dopiero teraz zdał sobiesprawę, jakie były wszystkie dla niego ważne.To dziwne jak wiele mogą znaczyćsprawy zwyczajne, a jednocześnie, jak wiele bolu mogą wywoływać.* **Po drodze na lotnisko nie rozmawiali wiele.Od czasu do czasu Victor ukradkiemspoglądał na Nicka, ale nic nie mówił.Nie chciał go niepokoić.Pozwolił mupogrążyć się w myślach. Nick był napięty i posępny, ale spokojny.Była to ciężko wypracowana, żelaznakontrola.Przygotowywał się do tego, co go czekało w Nowym Jorku.Był w stanieznosić własny ból i wszystkie siły przeznaczyć na pocieszenie najbliższych.Nagłe,tuż przed lotniskiem, Nick odezwał się posępnie: - Religia to strasznie śmiesznarzecz, prawda?Victor, zaskoczony tą nieoczekiwaną uwagą, spojrzał na niego z zainteresowaniem:- Co masz na myśli?- To, że uprzedzenia religijne są takie śmieszne.Myślałem o moim ojcu, o tym, jakbardzo był przeciwny Hunterowi, ponieważ nie jest %7łydem.Uważał, że Marcia niepowinna za niego wychodzić.Aż do samego ślubu robił wszystko, aby ze sobązerwali.A w końcu Hunter Davidson III, goj - z tego tylko powodu nieodpowiednimąż dla jego córki - okazał się być znacznie lepszym synem niż ja byłemkiedykolwiek.- No, tego bym nie powiedział - przerwał mu szybko Victor.- Hunter zaczął pracować w banku, więc zrobił więcej niż ja.Kontynuuje tradycje,do których ojciec jest tak przywiązany, prowadzi porządne i konserwatywne życie,jest całkowicie oddany pracy i moim rodzicom.Okazał się nie tylko idealnymmężem, ale dał mojemu ojcu wnuczkę.Znów coś, czego ojciec nie dostał ode mnie.- Ale twój ojciec jest bardzo dumny z ciebie i z tego, co osiągnąłeś.- Tak, teraz chyba jest, ale byłby znacznie szczęśliwszy, gdybym poszedł w jegoślady.Po tym, jak mój brat, Ralph, zginął na Okinawie, wszystkie oczekiwaniaspadły na mnie.Ojciec widział we mnie bankiera, zgodnie z najlepszymirodzinnymi tradycjami prowadzącego bogobojne życie.Oczekiwał, że ożenię się zmiłą żydowską dziewczyną, że będę miał kilkoro przemiłych dzieciaków, że stanęsię członkiem odpowiednich klubów.- przerwał i westchnął.- Myślę, że gorozczarowałem.- Poszedłeś swoją drogą, Nick.I użalanie się nad tym wszystkim nie manajmniejszego sensu.Rodzice często oczekują od swoich dzieci zbyt wiele, a dziecinie są w stanie temu sprostać.A poza tym, rodzice nie mogą żyć życiem swoichdzieci.Nawet gdyby było to możliwe, nie byłoby rozsądne.Prowadziłoby tylko doniepotrzebnych pretensji, goryczy i bólu.Może twój ojciec rzeczywiście napoczątku czuł się rozczarowany, ale jest dostatecznie mądry, żeby wiedzieć, żedroga, którą sam wybrałeś dała ci szczęście i spełnienie.A przecież wszyscy rodzicenajbardziej pragną szczęścia swoich dzieci. - Chyba masz rację - Nick pochylił się nieco i wyjrzał przez okno.- Dojeżdżamy już do lotniska.Nie wiem, kiedy wrócę, Vic.Myślę, że powinienemzostać w Nowym Jorku przynajmniej przez kilka tygodni.Pobyć trochę z ojcem imatką.- Oczywiście.Nie przejmuj się filmem.Markowi bardzo się podobał twójscenariusz, a jeśli będą jakieś zmiany, to naprawdę nieznaczne.- Zawsze możesz do mnie zadzwonić, jak będą jakieś kłopoty.Mogę.O Boże, Vic,na śmierć zapomniałem o naszej wyprawie do Klosters.Tak mi przykro.Wiem, jakci zależało na tym wyjezdzie.- Nick, przecież to nie ma znaczenia.Pojedziemy kiedy indziej.Nie przejmuj sięmną.Masz dostatecznie dużo zmartwień.I pamiętaj, jeśli będziesz czegośpotrzebował, natychmiast dzwoń.Na pewno nie chcesz, żeby przysłać po ciebiesamochód na Idlewild?- Nie.Ale dziękuję za propozycję.Dzwoniłem do Hunta, żeby mu powiedzieć, októrej przylatuję.Powiedział, że przyśle po mnie samochód ojca.- W porządku.Kiedy samochód podjechał do wejścia, Nick odwrócił się do Victora.- Nieodprowadzaj mnie.Zaraz otoczą cię tłumy.Wiesz, jak to jest, kiedy pokazujeszswoją gębę.- Potrząsnął ręką Victora.- Dziękuję, Vic.Dziękuję za wszystko.Victor chwycił Nicka za ramiona i uścisnął.- Trzymaj się, stary.- Postaram się.Na razie, mały [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl