[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pewnik to taki jak śmierć.- Albo taki jak te, których uczono w szkole - odmruknął Heep.- Tej właśnie,gdzie mnie ćwiczono w pokorze: od dziewiątej do jedenastej słyszałem, że praca jestprzekleństwem, a od jedenastej do pierwszej, że jest radością, szczęściem i tak dalej.Twoje kazanie podobne jest do tamtych.Na nic mi się pokora nie zdała, chociaż bezniej nie ujarzmiłbym mego wspólnika.A ty, Micawber, mój junaku, posłyszysz tyjeszcze o mnie.Pan Micawber stał ciągle w obronnej pozycji i dopiero gdy Uriah zniknął zadrzwiami, zwrócił się do mnie z prośbą, abym wraz z całym towarzystwem zechciałbyć świadkiem jego pogodzenia się z rodziną.- Gdyż stopniały lody - mówił - wznoszące się pomiędzy nami, to jest międzypanią Micawber i mną.Odtąd dzieci moje i autor ich istnienia mogą się połączyć wzupełnej jedności.Ponieważ wszyscyśmy zaciągnęli względem niego dług wdzięczności zaznakomitą, oddaną nam dopiero co usługę, zgodziliśmy się niezwłocznie na jegowezwanie.Choroba ojca przywoływała jednak Agnieszkę do łoża chorego, a Traddlesmusiał się upewnić co do osoby swego więznia, tak że tylko ciotka, pan Dick i ja pójśćmogliśmy z panem Micawberem.%7łegnając lube dziewczę, któremu tylezawdzięczałem, i myśląc, od jakiej obroniona została niedoli, błogosławiłem niedolewłasnego mego dziecięctwa.Bez nich nie byłbym zapewne poznał pana Micawbera.Mieszkał niedaleko, że zaś wchodziło się wprost z ulicy do mieszkania, gdy panMicawber popchnął gwałtownie drzwi, znalezliśmy się na łonie jego rodziny.- Emmo! %7łono moja! - zawołał rzucając się w objęcia małżonki.Pani Micawber krzyknęła padając w objęcia małżonka; panna Micawberniańcząca owego nieznanego mi przybysza, o którym opiewał ostatni list paniMicawber, podskoczyła, przybysz zakwilił, bliznięta objawiły swą radość pewnyminiezbyt przyzwoitymi, lecz najzupełniej niewinnymi przypadłościami, a panMicawber, rozgoryczony widać dawnym jakimś rozczarowaniem czy doświadczeniem,rozbeczał się na dobre.- Emmo! - mówił pan Micawber - chmury się rozdarły.Odtąd nic już niezachwieje wzajemnego naszego zaufania.Pozdrawiam cię, uczciwe ubóstwo! - wołał zełzami rozrzewnienia.- Pozdrawiam cię, nędzo, głodzie! Pozdrawiam was, łachmany,burze, żebractwo! Niczym jesteście w porównaniu do zgody i rodzinnego wzajemnegozaufania.Wołając tak posadził żonę na krześle i z kolei wszystkie swe uściskał dzieci,którym pozdrowienia ojca zbyt pomyślnej nie wróżyły przyszłości.Obiecał im, żewkrótce śpiewać będą chórem na ulicach i placach miasta.Lecz pani Micawber ze zbytku wzruszenia zemdlała, więc przed utworzeniemchóru wypadało pomyśleć o przywołaniu jej do życia.Zajęła się tym ciotka moja dospółki z panem Micawberem, po czym nastąpiła prezentacja.Teraz dopiero paniMicawber dostrzegła mnie i poznała.- Niech pan wybaczy, panie Copperfieldzie - mówiła podając mi rękę - leczsłaba jeszcze jestem, a to wyjaśnienie ostatniego nieporozumienia pomiędzy mną amężem zaskoczyło mnie tak nagle.- Czy to cała rodzina pani? - uprzejmie pytała ciotka.- Jak na teraz, cała - odrzekła.- A ten najstarszy chłopak, na co się kieruje?- Przybywając tu - głos zabrał ojciec - marzyłem dlań o stanie duchownym, tojest chciałem poświęcić go katedralnym chórom.Niestety, nie było wolnego miejscadla tenora i syn mój zamiast w świątyni poszedł śpiewać w ogródkach i oberżach.- Zamiary jego są najlepsze - wtrąciła pani Micawber.- Ośmielę się tak wnosić, duszko, zamiary jego są najlepsze, tylko w czyn ichnie wprowadza.Rozgoryczenie pana Micawbera wzięło górę nad łzami i nie bez złości spytał, comiał począć.Urodzić się cieślą, malarzem kiczów, ptakiem? Pójść na przyległą ulicę isklep otworzyć czy iść do sądu i ogłosić się prawnikiem? A może szturmem zdobyćoperę? Co miał począć, gdy go niczego nie wyuczono?Ciotka moja po chwili zastanowienia przemówiła:- Dziwię się, panie Micawber, że panu nigdy na myśl nie przyszła emigracja.- Pani - odrzekł zagadniony - marzeniem to było mej młodości, dążeniemdojrzałego wieku.Pewien byłem, pomimo tych zapewnień, że mu się myśl ta po raz pierwszynasuwała.- Sza! - rzekła spoglądając ku mnie ciotka - byłoby to najlepszym wyjściem dlapana i pańskiej rodziny.- A kapitał? Kapitał? - pytał ponuro pan Micawber.- W tym rzecz, droga moja pani - wtrąciła jego żona.- Kapitał! - zawołała ciotka.- Oddałeś nam pan usługę, olbrzymią usługę! Poprostu, jak gdyby mienie moje z ognia wyrwane zostało.Zrobimy coś dla pana.- Jałmużny - odparł pan Micawber - przyjąć nie mogę.Nie zgadzają się z tymme zasady, lecz jeśli na słowo moje mogę zaciągnąć pożyczkę, tak, powiedzmy, na pięćprocent rocznie, z przedłużeniem terminu, dopóki coś nowego nie zajdzie.- Zapewne! - przerwała mu ciotka.- Na jakich pan zechcesz warunkach.Pomyślcie o tym, państwo! Zastanówcie się dobrze.Pewni przyjaciele Dawidawybierają się właśnie do Australii, może byście razem z nimi odpłynęli? Bylibyściesobie wzajemną pomocą.Zastanówcie się nad tym, zważcie dobrze.- Jedno tylko pozwolę sobie zadać pytanie - ozwała się pani Micawber.-Pytanie dotyczące klimatu.- Najpiękniejszy pod słońcem.- Właśnie, i to jest gruntem, z którego następne wyłaniają się pytania.Czy wstronach tamtych okoliczności będą sprzyjały rozwojowi przyrodzonych i nabytychzdolności mego męża? Czy przedstawiają się dlań szansę zostania, jak na początek,chociażby gubernatorem którejś z wysp Oceanu Spokojnego? Czy będzie tam miałsposobność rozwinięcia przyrodzonych swych i nabytych zdolności?- Lepszej chyba nie ma - odparła ciotka - dla uczciwego i pracowitegoczłowieka.- Właśnie - mówiła z praktyczną swą dokładnością pani Micawber - właśnie,dla uczciwego i pracowitego człowieka! Ośmieliłabym się dodać: i dlaprzedsiębiorczego.Tak, właśnie! Sądzę, że istotnie Australia byłaby odpowiednimpolem dla męża mego.- Ja też, droga pani - twierdził pan Micawber - najmocniejsze żywięprzekonanie, że przy obecnych okolicznościach, jest to najodpowiedniejsze dla mnie imej rodziny pole.Spotkać się tam możemy jeszcze z wielkim losem! Przestrzeń niezraża mnie, a o wdzięczności mej za łaskawą ofertę pani zbytecznie byłoby mówić.Mamże opisywać, z jakim zapałem pogrążył się w otwierających się nadziejachna przyszłość lub z jaką znajomością rzeczy i praktyczną dokładnością pani Micawberzaczęła dyskutować nad obyczajami mieszkańców wysp Oceanu Spokojnego.Zakażdym razem, gdy mi się przypomną ulice Canterbury w dzień targowy, widzę panaMicawbera idącego z nami, przejętego nowym tym projektem i oceniającego byki icielęta okiem doświadczonego farmera.ROZDZIAA LIIINOWY RZUT OKA W PRZESZAOZZnów się muszę zatrzymać.O, moja ty dziecinna żono.W tłumie,przesuwającym się w pamięci mojej, jest postać cicha i wdzięczna, co w dziecięcymswym uroku i niewinnej miłości woła mnie: Zatrzymaj się, obróć wzrok na kwiatzerwany i przedwcześnie zwiędły!Zatrzymuję się.Wszystko zresztą inne znika mi sprzed oczu, ginie we mglewspomnień, wszystko, oprócz Dory i małego naszego domku.Nie wiem już, jak długochorowała.Tak wiele myślałem o tym, żem stracił miarę czasu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]